Blisko połowa tych osób, które zostały zaszczepione, nie była w żaden sposób w relacji zatrudnienia w szpitalu - powiedział na konferencji prasowej minister zdrowia Adam Niedzielski, informując o wynikach kontroli w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, związanej ze szczepieniami osób poza kolejnością. Dodał, że w czasie szczepienia osób spoza grupy zero co najmniej 32 osoby z personelu medycznego, które zgłosiły się do szczepienia, nie otrzymały preparatu. Przekazał też, że w związku z wynikami kontroli na UCK WUM nałożona zostanie kara - blisko 350 tysięcy złotych.
Minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował na poniedziałkowej konferencji prasowej między innymi o wynikach zleconej przez niego kontroli w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, gdzie przeciw COVID-19 zaszczepiono osoby spoza grupy zero, w której znajdują się między innymi medycy i personel podmiotów leczniczych.
- W piątek zakończyły się działania kontrolne Narodowego Funduszu Zdrowia, które dotyczyły Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego - przekazał. Jak mówił minister, "wstępne wyniki, o których informowałem w zeszłym tygodniu na briefingu potwierdziły się w ostatecznych ustaleniach, które kontrolerzy Narodowego Funduszu Zdrowia uczynili bezpośrednio w jednostce". - W piątek zostało sporządzone wystąpienie pokontrolne i dzisiaj rano trafiło do UCK jako podmiotu kontrolowanego - dodał.
"Osoby były zgłoszone 28 grudnia"
Niedzielski wskazał, że wyniki kontroli potwierdziły, iż "osoby, które w żaden sposób nie są związane ze szpitalem były zgłaszane na liście, gdzie byli zgłaszani pracownicy niemedyczni Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego".
- Co więcej, te osoby były zgłoszone 28 grudnia, czyli na dzień przed oficjalnym rozesłaniem przez Narodowy Fundusz Zdrowia wytycznych, które w okresie międzyświątecznym dopuszczały możliwość szczepienia osób spoza ściśle zdefiniowanego personelu medycznego i niemedycznego zatrudnionego w szpitalu - podkreślił. Zaznaczył, że wyjątki wskazane w piśmie miały dotyczyć osób, które są rodziną medyków bądź są pacjentami przebywającymi w szpitalu.
Niedzielski: 200 osób zaszczepionych nie było zatrudnionych w szpitalu
Jak przekazał szef MZ, "na 450 dawek przekazanych do szpitala, co łączyło się z zaszczepieniem 450 osób, 200 osób było niezatrudnionych, czyli były to osoby spoza personelu medycznego i niemedycznego szpitala".
- Nie mówimy tutaj o jakiejś skali marginalnej, tylko blisko połowa tych osób, które zostały zaszczepione nie była w żaden sposób w relacji zatrudnienia w szpitalu - zauważył. Dodał, że "oczywiście część z tych osób to mogą być przedstawiciele rodzin personelu lub pacjenci, ale niemniej widać, że ta liczba stanowi bardzo poważny udział".
Niedzielski poinformował również, że w trakcie szczepień osób poza kolejnością, w placówce przebywały przynajmniej 32 osoby z personelu medycznego, które zgłosiły się do szczepień, a nie otrzymały preparatu.
Minister przekazał, że w związku z wynikami kontroli nałożona zostanie kara - blisko 350 tysięcy złotych.
Blisko 350 tysięcy złotych kary
Niedzielski stwierdził, że "to są nieprawidłowości, które wskazują na złą organizację, nierzetelność".
- Dlatego też musi pojawić się kara. Kara w przypadku kontroli prowadzonych przez Narodowy Fundusz Zdrowia jest mierzona jako 50 procent środków przekazywanych za dany okres. To będzie potrącone przy okazji najbliższej faktury. Kwota kary na tę chwilę wynosi blisko 350 tysięcy złotych - poinformował Niedzielski.
Podkreślił przy tym, że "odpowiedzialność prawno-finansowa jest tylko i wyłącznie jednym z aspektów tej sytuacji". - Najważniejsze, co się stało, to to, że uczelnia medyczna, która jest odpowiedzialna za kształcenie, ale również za kształtowanie postaw młodych ludzi, młodych lekarzy, stała się miejscem, w którym doszło do tak drastycznego nadużycia władzy - powiedział.
"Nie było żadnego śladu, że akcja promocyjna miała w ogóle miejsce"
Niedzielski, mówiąc nieprawidłowościach przy organizacji szczepień, wskazywał, że "najpierw pojawiały się głosy wypierające".
- Rektor WUM profesor Gaciong stwierdził, że o całej sytuacji nie wiedział. Następnie w sieci zaczęły krążyć zdjęcia pana profesora witającego jednego z aktorów przybyłych na szczepienie, co było ewidentnym zaprzeczeniem tej wypowiedzi - mówił minister.
Jak dodał, "z drugiej strony słyszeliśmy o akcji promocyjnej", w której do szczepień miały być zapraszane znane osoby. - Tak jak weryfikujemy i weryfikowaliśmy to w trakcie drugiej kontroli zleconej na uniwersytecie, nie znaleźliśmy żadnych umów, żadnych śladów zobowiązań związanych z tym, że była to akcja promocyjna - powiedział Niedzielski.
Zauważył również, że "te akcje promocyjne nie mogą być robione na własną rękę". - Wszystkie takie kroki powinny być wykonywanie w porozumieniu z rządem - poinformował. Jak mówił, "nie było żadnej dyskusji, żadnej rozmowy o współorganizacji takiej akcji promocyjnej ani tak naprawdę nie było żadnego śladu, dokumentu, że taka akcja promocyjna miała w ogóle miejsce".
"Moim oczekiwaniem jest dymisja rektora"
Niedzielski podczas konferencji zwrócił się także do rektora Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego profesora Zbigniewa Gacionga. - Są takie sytuacje, kiedy człowiek odpowiedzialny nie może unikać tej odpowiedzialności, musi tę odpowiedzialność wziąć na siebie i właśnie tym wzorem i przykładem pokazać, że w trudnych sytuacjach również trzeba mieć pewną umiejętność zachowania, umiejętność pokazania odwagi cywilnej - mówił.
- Napisał pan w swoim oświadczeniu, że działalność uniwersytetu jest oparta na uniwersalnych wartościach, a w szczególności na poszanowaniu praw człowieka, dążeniu do prawdy, szacunku dla wiedzy, umiejętności i rzetelności. To pan jako rektor powinien bronić tych wartości, powinien świecić przykładem - kontynuował.
Niedzielski przyznał, że nie widzi "możliwości współpracy z władzami uniwersytetu w takiej sytuacji". - Dlatego moim oczekiwaniem jest dymisja rektora Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego - powiedział.
Szef MZ proponuje wolontariat dla zaszczepionych poza kolejnością
Zdaniem Niedzielskiego "to nie koniec oceny w wymiarze etycznym czy moralnym".
Mówiąc o szczepieniach osób spoza grupy zero, zauważył, że "rozpoczęło się od aktorów, a skończyło się na prezesach różnych spółek i innych osobach, które żyją w świecie medialnym". - Myślę, że osoby te również powinny poczuć odpowiedzialność, taką dobrze pojętą odpowiedzialność, która zdefiniowana jest w sferze odwagi cywilnej - mówił.
- Ponieważ mamy możliwość dopuszczenia do szczepień osób, które są wolontariuszami w szpitalach, myślę, że pewnym odpracowaniem tego niesłusznie przyjętego przywileju bycia zaszczepionym w pierwszej kolejności byłaby praca w charakterze wolontariusza w przychodniach bądź miejscach, w których można pomóc walczyć z COVID, bo teraz będziecie już państwo na zachorowanie odporni - dodał.
Rzecznik WUM: rektor uczelni we wtorek zajmie stanowisko
Rzecznik WUM Marta Wojtach, pytana o komentarz władz uczelni do apelu ministra o dymisję rektora, poinformowała, że we wtorek profesor Zbigniew Gaciong zajmie stanowisko w sprawie informacji przedstawionych na konferencji przez Adama Niedzielskiego.
Szczepienia poza kolejnością
Akcja szczepień na COVID-19 rozpoczęła się w Polsce 27 grudnia. Jako pierwsi - zgodnie z Narodowym Programem Szczepień - powinni być szczepione osoby z grupy zero, w której znajdują się między innymi medycy i pracownicy podmiotów medycznych.
Wśród zaszczepionych na WUM znaleźli się jednak między innymi aktorzy: Krystyna Janda, Andrzej Seweryn, Maria Seweryn, Wiktor Zborowski czy były premier, a obecnie europoseł Leszek Miller, przedsiębiorcy Irena Eris, Zbigniew i Elżbieta Grycan, dyrektor programowy TVN Edward Miszczak oraz prezes i dyrektor zarządzająca Discovery EMEA Kasia Kieli. W kontekście szczepień w mediach pojawiły się też nazwiska: Mariusza Waltera, Anny Cieślak, Radosława Pazury, Olgierda Łukaszewicza.
Czytaj więcej: Kto zaszczepił się poza kolejnością? Jakie były tłumaczenia? Najważniejsze informacje >>>
Źródło: TVN24, PAP