Próba wyłączenia prezesa Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z zajmowania się sprawą pytań prejudycjalnych nie ma podstaw, ale pokazuje, gdzie zmierza polski rząd w sporze przed tą instytucją - stwierdziła we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 mecenas Sylwia Gregorczyk-Abram, reprezentująca przed TSUE sędziów Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Pełnomocnik Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry Tomasz Szafrański złożył podczas rozprawy w Trybunale Sprawiedliwości UE wniosek o wyłączenie prezesa TSUE Koena Lenaertsa z zajmowania się tą sprawą. Reprezentujący polski rząd Bogusław Majczyn z MSZ był tym wnioskiem, złożonym w imieniu prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry, zaskoczony.
- Nie wycofam się z udziału w sprawie, chyba że Trybunał podejmie taką decyzję – powiedział Lenaerts w odpowiedzi na wniosek o wyłączenie. Podkreślił, że uczestniczył w wydarzeniach w Polsce jeszcze zanim pytania prejudycjalne zostały przekazane do Trybunału Sprawiedliwości UE.
"Szanse na wykluczenie Laenartsa są naprawdę minimalne"
Wtorkową rozprawę komentowała we "Wstajesz i wiesz" mecenas Sylwia Gregorczyk-Abram, reprezentująca przed TSUE sędziów Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego. Komentując złożenie wniosku w sprawie prezesa TSUE stwierdziła, że "nie ma on zupełnie podstaw".
- Ja rozumiem, że tłumaczenie ze strony prokuratora (generalnego - red.) jest takie, że pan przewodniczący (Koen Laenarts - red.) uczestniczył w spotkaniach, na przykład (...) w Naczelnym Sądzie Administracyjnym, a wcześniej był na kongresie prawników w Polsce - mówiła, ale - zauważyła - odbywały się one "co najmniej pół roku przed tym, zanim skargi dotyczące Polski zostały złożone do trybunału". - Nie ma więc żadnych podstaw do kwestionowania jego bezstronności i udziału w sprawie - oceniła.
Jak dodała, w jej przekonaniu szanse na wykluczenie Laenartsa "są naprawdę minimalne". - W moim przekonaniu Trybunał nie uzna, że należy wyłączyć pana prezesa - mówiła.
Gregorczyk-Abram stwierdziła także, że z jej perspektywy, jako pełnomocnika sędziów Sądu Najwyższego i NSA, jest to "wniosek, który pokazuje działania rządu polskiego". Jak oceniła, "zmierzają one do tego, żeby w przypadku wydania wyroku przez Trybunał Sprawiedliwości, można było ten wyrok kwestionować". - Tutaj dopatrywałabym się rzeczywistych powodów złożenia tego wniosku - oceniła.
"To jest normalny czas na wydanie opinii"
Trybunał Sprawiedliwości UE poinformował, że opinia rzecznika generalnego zostanie wydana 23 maja. Szef kancelarii premiera Michał Dworczyk stwierdził we wtorek w "Kropce nad i" w TVN24, że data wydania opinii jest "zaskakująca". - Trzy dni przed wyborami (do Parlamentu Europejskiego, odbędą się 26 maja - red.) TSUE wyda kolejne orzeczenie - ocenił.
- Wydaje mi się, że to jest normalny czas na wydanie opinii - oceniła w środę Gregorczyk-Abram.
- Nie sądzę, żeby pan rzecznik (generalny TSUE - red.) śledził kalendarz wyborczy w Polsce i żeby to nim kierowało - stwierdziła.
Karczewski: ja w przypadki nie wierzę
Do daty ogłoszenia opinii rzecznika generalnego TSUE odniósł się w radiowej Jedynce w środę również marszałek Senatu Stanisław Karczewski.
Komentując fakt, że wydanie opinii zaplanowano na trzy dni przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, Karczewski powiedział, że "w przypadki nie wierzy".
- Niewątpliwie, gdyby - bardzo teoretycznie - wyrok był niekorzystny dla nas, to również dla wielu innych krajów. W wielu innych wymiarach sprawiedliwości również jest taka metoda wybierania sędziów czy wybierania KRS - czego dotyczy nasza sprawa - przez polityków, przez parlamenty. To jest zupełnie naturalne, oczywiste, to nie zmniejsza i nie zaburza obiektywności tych gremiów - powiedział marszałek Senatu.
Dodał, że zmiany w wymiarze sprawiedliwości są "konieczne i oczekiwane".
Autor: mjz/adso / Źródło: TVN24, PAP, Polskie Radio
Źródło zdjęcia głównego: tvn24