W środę prezydent Karol Nawrocki wystąpił z oświadczeniem w sprawie nominacji sędziowskich, w którym oznajmił, że korzystając ze swojego prawa, odmówił nominacji 46 sędziów. Prezydent powołał się na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 2012 roku, które rozstrzyga o tym, że Prezydent RP nominuje sędziów oraz ma możliwość odmówić ich nominacji.
- Nie będę także dawał awansów tym sędziom, którzy kwestionują porządek konstytucyjno-prawny Rzeczpospolitej. Tym sędziom, którzy słuchają złych podszeptów ministra sprawiedliwości pana Waldemara Żurka - zapowiedział.
"Efekt mrożący"
O decyzji prezydenta rozmawiali w środowym wydaniu programu "Tak jest" w TVN24 mecenas Sylwia Gregorczyk-Abram z inicjatywy "Wolne Sądy" oraz Piotr Gąciarek, sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie i przedstawiciel Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia".
Zapytano ich, czy decyzję Karola Nawrockiego można nazwać sygnałem ostrzegawczym dla środowiska sędziowskiego.
- To jest na pewno sygnał mrożący dla środowiska, które zresztą pokazało już nieraz, że nie da się łatwo złamać - powiedziała Sylwia Gregorczyk-Abram. - Jednak historia pokazała, że ten efekt mrożący był wpuszczony do środowiska sędziowskiego, natomiast nie przyniósł specjalnie dużego efektu - dodała.
Sędzia Piotr Gąciarek przypomniał, że to Krajowa Sądownictwa jest odpowiedzialna za ocenę merytoryczną kandydatów na sędziów, a nie prezydent. - Nie chcę jako sędzia wchodzić w oceny polityczne, ale pan prezydent chyba chce sobie przyznać kompetencje większe niż są one w Konstytucji - ocenił.
Spór o ustawę praworządnościową
Goście programu "Tak jest" byli również pytani, czy oświadczenie prezydenta można potraktować jako wiadomość dla ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka, że nie podpisze jego ustawy praworządnościowej.
Zdaniem Sylwii Gregorczyk Abram prezydent ma jeszcze jedną wizję: - Wizję taką, że: ci sędziowie będą tacy, jakich ja chcę i twoje ustawy, panie ministrze Żurku, nie znajdą u mnie żadnego zrozumienia, ponieważ jest między nami szereg fundamentalnych różnic i będę robił wszystko, żeby się tym ustawom sprzeciwiać - zaznaczyła.
Dopytany o to, czy w jego ocenie tak opisaną sytuację można uznać za patową, sędzia Piotr Gąciarek odparł: - To jest jakaś taka przepychanka polityczna. To jest poszerzanie swoich kompetencji.
Dodał, że po drugiej stronie jest przygotowany projekt ustawy praworządnościowej, którego założenia wypracowało środowisko obywatelskie i stowarzyszenia sędziowskie.
- On teraz już jest w ministerstwie, staje się projektem rządowym. I to jest dobre prawo. My musimy to rozwiązać - podsumował.
Autorka/Autor: ms/kab
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24