|

Biebrzańskie bagna umierają bez wody? "Sytuacja jest bardzo poważna"

Biebrzański Park Narodowy. Pogorzelisko po pożarze
Biebrzański Park Narodowy. Pogorzelisko po pożarze
Źródło: TVN24
Nie ma bagien bez wody. A wody na bagnach nie ma. Zamiast soczystej zieleni po horyzont, widać żółte i brązowe wysuszone trawy. I słychać przerażającą, przytłaczającą ciszę tam, gdzie zawsze rozbrzmiewały głosy tysięcy ptaków. Jak twierdzi ekspert Fundacji WWF, "na gigantyczną skalę odwadniamy Polskę", również "na obszarach krytycznie zagrożonych suszą". Problem widać jak na dłoni nad Biebrzą - w momencie, gdy strażacy dogaszają kolejny, siódmy w tym roku, pożar.Artykuł dostępny w subskrypcji
Kluczowe fakty:
  • Pożar, który wybuchł 20 kwietnia tego roku, różni się od wcześniejszych. Tym razem zapalił się torf.
  • Wcześniej zawsze był nasączony wodą. Teraz - kompletnie wysuszony. To skutek zmian klimatu. Bagna bez wody tracą zdolność regeneracji.
  • Jeśli susza będzie się utrzymywała, Bagna Biebrzańskie na zawsze zmienią swoje oblicze. Utracimy bezcenne przyrodniczo siedliska wielu zagrożonych gatunków.
  • Mokradła nad Biebrzą mogłyby pełnić funkcje obronne. To - zdaniem naukowców i wojskowych - skuteczna bariera dla ewentualnej inwazji militarnej ze wschodu. Jednak, aby mogły pełnić te funkcje, muszą być bagnami, czyli terenami nawodnionymi.

Pożar biebrzańskich bagien wybuchł w Niedzielę Wielkanocną 20 kwietnia. Akcja gaszenia objęła w sumie 450 hektarów powierzchni parku, o powstrzymanie żywiołu walczyło aż 500 strażaków i funkcjonariuszy innych służb. Chronili od ognia między innymi Czerwone Bagno - i udało się. Płomienie nie wdarły się na teren najcenniejszego przyrodniczo fragmentu parku. Jednak spłonęły turzycowiska i trzcinowiska oraz niewielkie fragmenty lasu bagiennego.

Flora Biebrzańskiego Parku Narodowego
Flora Biebrzańskiego Parku Narodowego
Źródło: tvn24.pl

Po kilku dniach udało się ograniczyć straty do około dwustu hektarów - tyle powierzchni łąk, bagien i torfowisk spłonęło.

Wyruszyliśmy na miejsce, kiedy strażacy jeszcze dogaszali ogień w nielicznych miejscach. Był poniedziałek 28 kwietnia, od wybuchu pożaru minął tydzień.

Wiosna dramatycznie sucha

Najpierw w siedzibie Biebrzańskiego Parku Narodowego rozmawiamy z dyrektorem Arturem Wiatrem.

- To nie pierwszy pożar na Bagnach Biebrzańskich. Przecież one płoną często, wręcz regularnie. Więc to nic nowego…

Dyrektor bierze głęboki oddech, jakby chciał dać do zrozumienia, że w ostatnim czasie wiele razy odpowiadał na tak postawione pytanie.

- Gdybyśmy prześledzili historię, rzeczywiście pożary nad Biebrzą bywały i pewnie będą się zdarzać, szczególnie w okresach wzmożonej suszy - tłumaczy. - Natomiast to, co różni te pożary teraz od tych poprzednio, to stan hydrologiczny.

- Czyli?

- W przeszłości pożary zdarzały się, kiedy bagna były rozlane, na powierzchni znajdowała się woda albo lód. Wówczas ogień "szedł" nad wodą, nad torfem. Teraz poziomy wód gruntowych są bardzo niskie, a torf to jest paliwo, które bardzo szybko się zajmuje i płonie bardzo długo. Gaszenie takich pożarów jest bardzo trudne, a straty z ekologicznego punktu widzenia to jest dramat, tragedia. Takie torfowisko powstaje przez tysiące lat, a spala się w ciągu kilku tygodni… To jest siedlisko życia wielu organizmów, roślin, zwierząt, których bytowanie jest związane z mokradłami.

- To bez wątpienia skutek zmian klimatycznych, jakie nam towarzyszą - kontynuuje dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego. - Mokradła potrzebują wody, aby żyć; torfowiska potrzebują wody, aby funkcjonować. Te ekosystemy są wprost zależne od wody. Mamy teraz kolejny, trzeci rok z rzędu, kiedy jest problem z wodą, ale ta wiosna jest wręcz dramatycznie sucha. Tej wody po prostu nie ma. O tej porze roku torfowiska powinny być napełnione, wysączone wodą.

- Czyli torfowiska, które tracą wodę i stają się suche, w pewien sposób przyczyniają się do kryzysu klimatycznego.

- Tak. We wszystkich ekosystemach mokradłowych, gdzie w podłożu mamy torf, przy braku wody torf się mineralizuje. Zamienia się w pył. I uwalnia do atmosfery bardzo duże ilości dwutlenku węgla. Więc przyczynia się do zmian klimatycznych. Jest to rodzaj samonapędzającego się mechanizmu polegającego na tym, że zmiany klimatyczne powodują osuszanie się torfowisk, a to osuszanie wzmaga zmiany klimatyczne.

- Jeżeli nie będziemy mieli wiosną opadów, długotrwałych i obfitych, jeżeli lato będzie upalne, to jak nad Biebrzą będzie wyglądał sierpień i wrzesień?

- To jest dobre pytanie. Trudno sobie wyobrazić, co będzie się działo później, skoro już dziś jest tak sucho. Te skutki, które teraz obserwujemy, rzeczywiście są powodowane przede wszystkim zmianami klimatycznymi, ale też pewnie przyczyn tego, co mamy w tej chwili, należałoby szukać w odwodnieniach torfowisk. Nad Biebrzą pierwsze z nich miały miejsce już ponad 150 lat temu.

- Bo rzeki powinny się wiosną rozlewać. Tak twierdzą zwolennicy renaturyzacji rzek, czyli przywracania ich do stanu zbliżonego do naturalnego.

- Prowadzimy w parku narodowym duży program renaturyzacji. W środkowym basenie Biebrzy, gdzie mamy duże kanały, robimy wszystko, żeby kanałami melioracyjnymi odprowadzana była jak najmniejsza ilość wody.

- Czyli żeby jak najwięcej wody zostawało na miejscu?

- Tak. Więc trudna sytuacja, jaką mamy teraz, to jest skutek tych wszystkich odwodnień w połączeniu ze zmianami klimatycznymi - ze wzrostem temperatury, co się łączy ze zwiększonym parowaniem wody, z brakiem opadów, brakiem śniegu. Musimy podjąć działania, zarówno w parku narodowym, w całym regionie i w całej Polsce, żeby jak najwięcej wody retencjonować - czyli zatrzymywać w środowisku. To jest najlepsze rozwiązanie - nie tylko budowanie tam i wielkich zbiorników. Dolina Biebrzy jest właśnie takim naturalnym zbiornikiem retencyjnym. Może zmagazynować 500 milionów metrów sześciennych wody (dla przykładu: wybudowany w 2020 roku za dwa miliardy złotych ogromny zbiornik retencyjny w Raciborzu ma pojemność 185 milionów metrów sześciennych - red.). Ten ekosystem jest w stanie wodę zatrzymać, zretencjonować, a potem odpowiednio ją "oddawać". Pełni bardzo ważną rolę...

- Swego rodzaju klimatyzatora...

- Tak, mokradła ochładzają i nawilżają powietrze. Przede wszystkim zapewniają dostępność wody w czasie na przykład suchych, upalnych miesięcy letnich.

- Woda dla mokradeł - to życie. Wody, jak pan mówi, nie ma. Czy to znaczy, że Bagna Biebrzańskie umierają?

- To jest bardzo pesymistyczna perspektywa. Poczekajmy… Wiemy, że przyroda ma dużą siłę i zdolność regeneracji. Niemniej jednak też nie ma co ukrywać, że sytuacja jest bardzo poważna.

Kompletna cisza

Naszym przewodnikiem po Bagnach Biebrzańskich jest dr Przemysław Nawrocki, ekspert WWF, znany i szanowany w tutejszym parku narodowym, jeden z jego współzałożycieli. Zna ten teren jak własną kieszeń, bo praktycznie całe życie zawodowe poświęcił na badanie biebrzańskiej przyrody.

Aktualnie czytasz: Biebrzańskie bagna umierają bez wody? "Sytuacja jest bardzo poważna"

W siedzibie BbPN ustalamy trasę. Pierwszy przystanek biolog wyznacza we wsi Goniądz.

Stajemy na parkingu przed punktem widokowym. Uwagę zwraca okazały mural upamiętniający walkę z największym w ostatnich latach pożarem biebrzańskich bagien - z 2020 roku. Często miejscowi w rozmowach wracają do tamtych dramatycznych chwil.

Mural we wsi Goniądz
Mural we wsi Goniądz
Źródło: Tomasz Słomczyński

Gigantyczny pożar biebrzańskich bagien strawił wówczas w sumie 5280 hektarów parku narodowego, co stanowi niemal dziesięć procent jego całkowitej powierzchni. Akcja gaśnicza kosztowała prawie 8 milionów złotych, uczestniczyło w niej 1500 strażaków, ponad 300 ratowników, również żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej. Wykorzystano sześć samolotów gaśniczych i dwa śmigłowce, które wykonały prawie tysiąc zrzutów wody.

Teraz spoglądamy na Dolinę Biebrzy ze specjalnie wybudowanego drewnianego pomostu - punktu widokowego.

Pytam eksperta o świat zwierząt i roślin w Dolinie Biebrzy.

- W tym miejscu, na które teraz patrzymy, mamy kilka stref - tłumaczy dr Przemysław Nawrocki. - Bezpośrednio przy rzece rosną trzciny, wysokie zarośla manny, to jest miejsce, gdzie żyją takie gatunki ptaków, jak trzcinniczek, trzciniak, tutaj możemy spotkać także potrzosa. Tam dalej, gdzie zaczynają się kępy turzyc, mamy nie tylko ciekawe ptaki, ale na przykład gryzonie, norniki północne, powinny być tam też płazy i oczywiście łosie, które bardzo chętnie żerują na wierzbach latem, ale też ptaki, takie jak rokitniczki, podróżniczki. W podmokłych kępach większych trzcin gniazda mają gęsi gęgawy, łabędzie.

"Biebrza o tej porze roku powinna tętnić życiem". Na zdjęciu: stada gęsi na wiosennych rozlewiskach Biebrzy w miejscu, w którym pojawiło się rozlewisko
"Biebrza o tej porze roku powinna tętnić życiem". Na zdjęciu: stada gęsi na wiosennych rozlewiskach Biebrzy w miejscu, w którym pojawiło się rozlewisko
Źródło: Shutterstock

- Biebrza o tej porze roku powinna tętnić życiem, powinna rozbrzmiewać głosami ptaków - kontynuuje biolog. - Ale teraz nic nie słyszymy, z wyjątkiem klekotu bocianów. Zatrzymywaliśmy się po drodze w kilku miejscach, gdzie zwykle o tej porze roku słychać tokujące bekasy, krzyki, gdzie słychać śpiewające wodniczki. I panowała tam dzisiaj kompletna cisza...

Dr Przemysław Nawrocki, biolog, ekspert WWF: "Czegoś takiego nie widziałem". Bagna biebrzańskie bez wody"
Dr Przemysław Nawrocki, biolog, ekspert WWF: "Czegoś takiego nie widziałem". "Bagna biebrzańskie bez wody"
Źródło: TVN24

Ginące gatunki

Po kilkunastu minutach jazdy samochodem nasz przewodnik dr Przemysław Nawrocki zarządza kolejny przystanek. Tym razem parkujemy niedaleko drewnianego mostu w pobliżu miejscowości Dolistowo. Wokół żółtobrązowe łąki.

- Widzi pan te trzcinowiska? Tu powinna być woda, powinny być to łąki przemieszane z terenami podmokłymi. Tak nawiasem mówiąc, ten teren w czasie gigantycznego pożaru z 2020 roku również się spalił, ale bardzo dobrze się zregenerował i dzisiaj już nie widać jakichkolwiek oznak, że coś złego się wydarzyło. To jest przykład siły regeneracji przyrody bagien, która ujawnia się niestety tylko w tej sytuacji, kiedy nie zapalają się torfy.

- Nie widać pożaru sprzed lat, ale widać, jak jest sucho - wtrącam.

- Tak, ten teren powinien wyglądać zupełnie inaczej niż obecnie. Powinien być zielony. Teraz ta zieleń, nawet jeżeli jest, to jest taka przeszarzała. Widać, że wysycha.

Stoimy na drewnianym moście, pod nami przepływa Biebrza. Spoglądamy w dół. Woda płynie w korycie, między dwoma skarpami, które niemal całe są odsłonięte. Tak nisko jest poziom wody.

- Czyli zazwyczaj woda sięga jakiego poziomu? Połowy tej skarpy? - pytam biologa.

- Nawet wyżej, nie powinniśmy widzieć tego fragmentu odsłoniętego brzegu. Generalnie wszystkie te miejsca, które widzimy z wysokimi trzcinami, z pałkami - one wszystkie powinny być podmokłe. Natomiast w tym roku wszędzie można wejść suchą nogą.

- Nam się wydaje, że zmienił się tylko kolor trawy wokół, a dla naukowca to sygnał, że giną gatunki.

- Tak, to nie jest kwestia tego, że się zmienia krajobraz, ale też, że mogą wyginąć gatunki, które są cenne, rzadkie i mogą wyginąć bezpowrotnie.

Dr Przemysław Nawrocki przyznaje, że ilość wody, jaka płynie Biebrzą w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat, nie zmalała przeciętnie w ciągu roku jakoś szczególnie drastycznie. Coś jednak zmieniło się ewidentnie - zanikają wiosenne zalewy. Zwłaszcza w dolnej części Biebrzy, gdzie było tak, że po śnieżnych zimach topniał śnieg i ogromne połacie bagien były wtedy pod wodą. I to był ten moment, kiedy torf, kiedy bagienna gleba w dolinie tę wodę chłonęła jak gąbka.

Ekspert WWF zwraca uwagę, że właśnie - na naszych oczach - zagrożone gatunki zwierząt tracą swoje miejsca do życia.

- Coroczne zalewy były bardzo ważne między innymi dla występowania na przykład orlika grubodziobego. To jest najrzadszy orzeł w Unii Europejskiej. Praktycznie sto procent populacji tego gatunku mamy w Polsce, z czego zdecydowana większość to właśnie Bagna Biebrzańskie. Niedaleko tego miejsca, w którym teraz jesteśmy, jest terytorium lęgowe tego właśnie orła, który wyprowadza młode i gnieździ się… ale tylko wtedy, gdy bagno jest rzeczywiście bagnem, kiedy jest mokre.

Orlik grubodzioby
Orlik grubodzioby
Źródło: Shutterstock

- Ale w tym roku bagno nie jest mokre, nie jest bagnem - wtrącam.

- Niestety dla niego ten rok jest stracony. To będzie rok bez lęgu, bez młodych. Tak właśnie tracimy siedliska niezwykle cennych gatunków.

Kolejny gatunek bardzo rzadkiego ptaka związanego z biebrzańskimi bagnami - to wodniczka.

- To jest symbol Polski, bogactwa polskiej awifauny, czyli ptaków Polski w Unii Europejskiej. Największa lęgowa chroniona populacja wodniczki jest właśnie w Biebrzańskim Parku Narodowym. Żyje tu około dwóch tysięcy śpiewających samców i oczywiście samice, które przystępują do lęgów. Tylko że w sytuacji, kiedy bagno będzie suche, jest wysoce prawdopodobne, że wodniczki albo nie przystąpią do lęgów, albo nawet jak będą próbowały, to potracą lęgi, bo drapieżniki będą miały o wiele łatwiejszy dostęp do gniazd.

Wodniczka
Wodniczka
Źródło: Shutterstock

Czy się odrodzi?

Czas zbliżyć się do miejsca, w którym ogień strawił torfowisko. Za miejscowością Polkowo jedziemy do końca asfaltówki. Zbliżamy się do Czerwonego Bagna - miejsca wręcz kultowego dla ornitologów i miłośników ptaków, nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Idziemy teraz w towarzystwie strażnika parku narodowego. Stąpamy po czarnej, suchej ziemi.

- Tu się wszystko paliło? - pytam.

- Nie, tu jeszcze nie - odpowiada pracownik Biebrzańskiego Parku Narodowego.

- To dlaczego ta ziemia jest czarna?

- Bo to jest torfowisko - odpowiada. I dodaje: - Normalnie byśmy tędy suchą nogą nie przeszli. Co roku o tej porze stoi tu woda. Gdybyśmy chcieli tędy przejść suchą stopą, to tylko w wysokich gumiakach. Ja nie pamiętam, żeby tu było tak sucho, jak w tym roku.

Wkrótce jesteśmy już na miejscu - na pogorzelisku. Raz po raz mijają nas strażacy. Trwa dogaszanie pożaru.

Dr Przemysław Nawrocki, Biebrzański Park Narodowy, 28 kwietnia 2025 roku
Dr Przemysław Nawrocki, biolog, ekspert WWF: "Tu ewidentnie palił się torf"
Źródło: TVN24

W 1971 roku w irańskim mieście Ramsar przyjęto tak zwaną konwencję ramsarską o ochronie obszarów wodno-błotnych mających znaczenie międzynarodowe, zwłaszcza jako środowisko życiowe ptaków wodnych i błotnych. W 1995 roku na liście najważniejszych na świecie mokradeł znalazły się również Bagna Biebrzańskie - najbardziej rozległe i najlepiej zachowane w Europie Środkowej torfowiska położone w bagiennej dolinie rzecznej. Są więc chronione nie tylko prawem krajowym, lecz i międzynarodowym.

Ale czy przed zmianami klimatycznymi i suszą prawo może Dolinę Biebrzy ochronić?

Można zrobić wiele, żeby próbować przeciwdziałać skutkom suszy - i do tego zobowiązują nas przepisy.

- Na gigantyczną skalę odwadniamy Polskę, także tereny krytycznie zagrożone suszą - stwierdza dr Przemysław Nawrocki, zaznaczając, że dotyczy to również Biebrzańskich Bagien. - Musimy, zamiast poszerzać rzeki, strumienie, zacząć je zatykać, żeby woda pozostawała w środowisku.

Najsłynniejszym i zarazem najcenniejszym przyrodniczo obszarem w Biebrzańskim Parku Narodowym jest Czerwone Bagno - rezerwat ochrony ścisłej. Liczy 2569 hektarów.

Bieg rzeki Biebrzy w okolicy Goniądza, Czerwone Bagno
Bieg rzeki Biebrzy w okolicy Goniądza, Czerwone Bagno
Źródło: GoogleMaps

To rozległy obszar dzikich mokradeł, które zachowały się w stanie niemal naturalnym, nieprzekształconym przez człowieka. Znajdują się tam tak zwane torfowiska wysokie - podmokłe tereny porośnięte karłowatymi drzewami. Żyją tu wilki, łosie, jelenie, sarny, a także rzadkie ptaki, takie jak orzeł przedni czy orlik krzykliwy.

Biebrzańskie bagna uważane są za "mekkę dla ornitologów". Do takich miejscowości jak wieś Brzostowo przyjeżdżają z całej Europy i świata amatorzy tak zwanego birdwatchingu. To obecnie rozwijająca się gałąź turystyki przyrodniczej. Amatorzy obserwowania i fotografowania ptaków są w stanie pokonać wiele tysięcy kilometrów, żeby obserwować wybrany przez siebie konkretny gatunek ptaka. Na ich mapie podróży Bagna Biebrzańskie są bardzo ważnym punktem.

Dr Przemysław Nawrocki, Biebrzański Park Narodowy, 28 kwietnia 2025 roku
Dr Przemysław Nawrocki, ekspert WWF: "Ten teren powinien być uwodniony, ale wysechł, więc zginęły wszystkie zwierzęta wodne, również płazy, drobne ssaki"
Źródło: TVN24

W Portalu Turystycznym Bagien Biebrzańskich (new.biebrza.com) czytamy: "Bagienne łąki w Brzostowie goszczą ogromne stada ptaków i podążających za nimi ornitologów. To dzięki krowom - użyźniającym i urozmaicającym strukturę nadrzecznych łąk, każdej wiosny, gdy Kotlina Biebrzańska zamienia się w płytkie jezioro, tysiące ptaków znajduje tu dogodne warunki do żerowania. Podczas wiosennych wędrówek można obserwować tu ogromne stada: żurawi, batalionów, łabędzi czarnodziobych oraz krzykliwych, gęsi zbożowych, białoczelnych oraz gęgaw, kaczek świstunów, krzyżówek, rożeńców oraz płaskonosów...".

Dr Przemysław Nawrocki, Biebrzański Park Narodowy, 28 kwietnia 2025 roku
Dr Przemysław Nawrocki, biolog, ekspert WWF: "Na gigantyczną skalę odwadniamy Polskę". Również "na obszarach krytycznie zagrożonych suszą".
Źródło: TVN24

We wtorek 22 kwietnia, kiedy płonęły biebrzańskie bagna, na miejsce przyjechał Mikołaj Dorożała - podsekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, główny konserwator przyrody. Udzielił wywiadu w Radiu Białystok.

- Kluczem jest dzisiaj to, żeby dobrze zarządzać wodą. Jeśli tu nie będzie wody, to będzie problem - mówił Dorożała. - W marcu i kwietniu nie ma wody, widzimy to w tej części Polski. Tak samo jest po drugiej stronie kraju, na zachodzie. To sygnał, że musimy zmienić podejście.

Dorożała przyznał, że Polska "wciąż funkcjonuje w paradygmacie melioracyjnym z lat 50., kiedy priorytetem było szybkie osuszanie terenów".

- Dzisiaj musimy odejść od tej doktryny. Potrzebujemy planów zarządzania wodą opartych na małej retencji - dodał.

Wspomniał o potrzebie przyjęcia strategii zarządzania wodą, która - jego zdaniem - powinna być tworzona wspólnie przez wiele ministerstw i przy udziale lokalnych społeczności. Mówił, że już funkcjonuje międzyresortowy zespół do spraw ochrony obszarów wodno-błotnych.

- Musimy opracować nową strategię zarządzania wodą w Polsce, inną niż ta sprzed 70 lat - podsumował główny konserwator przyrody.

Wysuszony torf, Biebrzański Park Narodowy, 28 kwietnia 2025 roku
Wysuszony torf. Biebrzański Park Narodowy, koniec kwietnia 2025 r.
Źródło: TVN24

Bobrowa robota

Pora zabierać się z pogorzeliska. Ale to jeszcze nie koniec spotkania z dr. Nawrockim. Wręcz przeciwnie. Czeka nas jeszcze jeden przystanek. Naukowiec chce pokazać, jaka jest siła natury, jak mądre rozwiązania proponuje nam sama przyroda. Często nie chcemy z nich skorzystać, choć są za darmo i na wyciągnięcie ręki.

W miejscu, w którym Kanał Augustowski wpada do Biebrzy, zwanym Dębową Śluzą, dr Przemysław Nawrocki prowadzi nas do bobrowej tamy.

W 1939 roku w Polsce żyło zaledwie około 400 bobrów - to głównie skutek polowań na te zwierzęta, a także osuszania terenów podmokłych. Dziś polską populację tych zwierząt szacuje się na około 150 tysięcy osobników.

Ich znaczenie dla nawadniania gruntów, dla zatrzymywania wód opadowych w środowisku jest trudne do przecenienia. Dlaczego? Tłumaczy to nam dr Przemysław Nawrocki. Mówi wprost, że tamy budowane przez bobry to "genialna robota wykonana za darmo", która pomaga utrzymywać wodę w tych miejscach, w których przyroda jej potrzebuje. - Tama to retencja wody wykonana naturalnymi metodami - podkreśla.

Dr Przemysław Nawrocki, Biebrzański Park Narodowy, 28 kwietnia 2025 roku
Dr Przemysław Nawrocki, biolog, ekspert WWF: "Bobry zrobiły nam prezent". "Genialna robota wykonana za darmo"
Źródło: TVN24

Błotem w czołgi

Z pomocą biologom, postulującym zatrzymywanie wody w nadbiebrzańskim krajobrazie i przywracanie mokradeł, dość niespodziewanie przybyli wojskowi.

- Bagna Biebrzańskie ocalały w stosunkowo niezmienionej formie dlatego, że miały bardzo duże znaczenie militarne - zwraca uwagę dr Przemysław Nawrocki. - Była to zapora bardzo trudna do sforsowania, która oddzielała Prusy od carskiej Rosji. Doliny Biebrzy broniła twierdza Osowiec, która nigdy nie została zdobyta bezpośrednio w walce. Teraz wojna w Ukrainie przypomniała nam, że bagna - pod warunkiem że są to bagna wilgotne, zalane wodą, nie wyschnięte, jakie mamy teraz tu, gdzie stoimy - mogą mieć, również współcześnie, bardzo istotne znacznie militarne.

10 czerwca na stronach uniwersytetu w Yale (na portalu Yale Environment 360, poświęconym problemom ochrony środowiska) opublikowano artykuł pt. "Jak przywrócone mokradła (restored wetlands) mogą ochronić Europę przed inwazją ze wschodu". Czytamy w nim: "'Zalanie doliny Irpin stało się symbolem tego, jak natura może być wykorzystywana do obrony przed najeźdźcą' - mówi Oleksij Wasyliuk, zoolog z Ukraińskiej Akademii Nauk i dyrektor Ukraińskiej Grupy Ochrony Przyrody. Na północny wschód od Kijowa natura nie wymagała nawet ingerencji człowieka. 'Tamtejszy krajobraz jest tak bogaty w torfowiska' - zauważa Wasyliuk - 'że wiele rosyjskich czołgów i innych pojazdów opancerzonych po prostu zapadło się w ziemię'. Po tym niepowodzeniu Rosja porzuciła plany wkroczenia do Kijowa i od tego czasu skupiła swój atak lądowy na suchszych regionach na południowym wschodzie Ukrainy".

Te doświadczenia stały się inspiracją dla naukowców z Ukrainy, Polski i Niemiec do stworzenia europejskiej strategii "naturalnej obrony" przed inwazją ze wschodu.

W skrócie rzecz ujmując, chodzi o utworzenie (odtworzenie) w sumie trzech pasów mokradeł i podmokłych lasów ciągnących się od krajów bałtyckich po Rumunię. Częścią składową takiego rozwiązania byłaby Dolina Biebrzy. Oprócz oczywistych korzyści przyrodniczych przedsięwzięcie miałoby pełnić funkcje militarne. Doświadczenia z wojny w Ukrainie wskazują, że podmokłe tereny, w których grzęźnie ciężki sprzęt, wciąż są barierą trudną do pokonania dla czołgów, dział samobieżnych czy transporterów opancerzonych.

Biebrza
Biebrza
Źródło: Tomasz Słomczyński

Stworzenie takiej naturalnej bariery o znaczeniu militarnym postuluje między innymi Bohdan Prots, kierownik działu różnorodności krajobrazu i bioty w Państwowym Muzeum Historii Naturalnej we Lwowie, Hans Joosten i Franziska Tanneberger, oboje z niemieckiej grupy ochrony torfowisk Greifswald Mire Centre, czy Michał Żmihorski, dyrektor Instytutu Badawczego Ssaków Polskiej Akademii Nauk, który - jak czytamy w artykule opublikowanym przez Yale University - wraz ze swoim zespołem został już poproszony przez dowództwo polskiej armii o przedstawienie planu "wykorzystania środowiska naturalnego jako środka bezpieczeństwa granic".

Jak podała Interia, w styczniu tego roku odbyły się rozmowy między naukowcami a przedstawicielami resortu obrony na temat wykorzystania biebrzańskich bagien jako naturalnych fortyfikacji mogących przeszkodzić w ewentualnej ofensywie wojsk rosyjskich czy białoruskich. W tym ujęciu biebrzańskie mokradła zyskują status fortyfikacji obronnej.

Wiceminister klimatu i środowiska Mikołaj Dorożała, dzieląc się w serwisie X linkiem do artykułu na ten temat, opublikowanego w portalu Interii, potwierdził, że prace nad tym rozwiązaniem w jego resorcie już trwają.

Problem tylko w tym, że aby mogły pełnić taką rolę, muszą być nawodnione. Czyli trzeba - również z tego powodu - zapewnić wilgotność na tym terenie. Całe przedsięwzięcie - odtworzenie mokradeł w Europie Wschodniej - ma kosztować od 250 do 500 milionów euro, a sfinansować je ma Unia Europejska - jak czytamy w artykule opublikowanym w serwisie Yale Environment 360.

Nie jest za późno

Tymczasem wyprawa na biebrzańskie bagna z dr. Przemysławem Nawrockim dobiega końca.

- Być może trzeba będzie pogodzić się z tym, że nie wszystko uda nam się uratować - konstatuje ekspert Fundacji WWF. - To już widać, że Biebrzy, która kiedyś rozbrzmiewała głosami rycyków, czajek, brodźców krwawodziobych, gdzie gniazdowały bataliony, tej Biebrzy już nie ma. Te gatunki albo zanikły całkowicie, albo występują w znacznie mniejszej liczebności, sporadycznie, na niewielkich fragmentach terenu. A to dlatego, że zanikło tradycyjne rolnictwo, wypasanie krów, wykaszanie kosą łąk bagiennych. A jak dojdzie do tego brak wody, to Biebrza z terenów podmokłych zacznie się przekształcać w coś… Jeszcze nie wiemy dokładnie, co to będzie, co pojawi się w miejscu przesuszonych torfów. 

Stoimy przy bobrowej tamie. Działalność tych zwierząt daje nadzieję, że być może przyroda zdoła się jakoś obronić. Ale...

- Świat już nie będzie wyglądał tak, jak dotychczas - stwierdza biolog. - Dostajemy coraz silniejsze sygnały ostrzegawcze, że słabo sobie radzimy z redukcją emisji gazów cieplarnianych, przyspieszamy zmianę klimatu i nasze ogromne obawy budzi to, co widzimy dzisiaj, czyli suche Bagna Biebrzańskie. To może nie być wyjątek, ale reguła w przyszłości - coś, co się będzie regularnie powtarzało. Co nie zmienia faktu, że wciąż możemy bardzo dużo zrobić, żeby do tego nie dopuścić. Jeszcze nie jest za późno, żeby Ziemię ratować.

Czytaj także: