O sprawie napisała "Gazeta Wyborcza". Z artykułu wynika, że uczeń siódmej klasy Szkoły Podstawowej im. Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Korycinie oglądał w szatni pornografię i został nagrany przez kolegę. A gdy inny uczeń wysłał do - uczącego w szkole religii – księdza nagranie, ten powiadomił o sprawie dyrekcję szkoły.
Jednak tydzień później ksiądz na lekcji miał pokazać nagranie całej klasie. Tak przynajmniej twierdzi informator "Gazety Wyborczej".
Dyrektor szkoły: uczeń nagrał kolegę, jak oglądał pornografię
- Ksiądz nic tu nie zawinił – mówi nam Adam Bojarzyński, dyrektor szkoły.
Jak tłumaczy, zaczęło się od tego, że uczeń w szatni oglądał na komórce pornografię, czym złamał też – obowiązujący w szkole – zakaz używania telefonów.
- Nagrał go ukradkiem inny uczeń i przesłał filmik do kolegi. Ten z kolei powiedział o sprawie księdzu katechecie i wysłał mu nagranie. Jak nam później wyjaśnił, zrobił to, bo ma do księdza zaufanie i chciał dokuczyć koledze, który oglądał pornografię – opowiada dyrektor.
Zaprzeczyli, jakoby duchowny pokazał film młodzieży
Dodaje, że duchowny przyszedł z filmem do pani pedagog, a ta powiadomiła o sprawie dyrekcję szkoły.
- Chłopcy chodzą do siódmej klasy. Mają po 13-14 lat. Przeprowadziliśmy postępowanie wyjaśniające. Chłopak, który oglądał pornografię, nie wiedział, kto go nagrał. Kiedy to ustaliliśmy, przesłuchaliśmy go w obecności rodziców. Tak samo zresztą jak i innych uczniów, którzy mieli jakąkolwiek wiedzę o sprawie. Wszyscy zaprzeczyli jakoby ksiądz komukolwiek z młodzieży pokazywał filmik – opowiada dyrektor.
Dyrektor szkoły: chłopak przyznał, że pomówił księdza dla żartu
Dodaje, że chłopak, który nagrał kolegę w szatni przyznał w obecności rodziców, że podczas rozmowy z kolegami użył stwierdzenia, iż ksiądz pokazywał ten film uczniom klasy równoległej.
- Przyznał też, że ta informacja jest nieprawdziwa, miała to być tylko forma żartu. Następnego dnia przyszedł do duchownego i go przeprosił – zaznacza Bojarzyński.
Podkreśla, że zachowane zostały wszelkie procedury. - Zawiadomiliśmy o sprawie policję. Ze wszystkich naszych rozmów z uczniami i rodzicami mamy protokoły – mówi dyrektor.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Policja wyśle materiał dowodowy do sądu rodzinnego i nieletnich
Komisarz Marta Rodzik z Komendy Wojewódzkiej Policji informuje, że postępowanie jest na etapie czynności sprawdzających, a te są prowadzone w kierunku artykułu 200 paragraf 3 Kodeksu karnego, czyli prezentowania małoletniemu poniżej 15. roku życia treści pornograficznych. Przy czym nie chodzi o zachowanie księdza, ale 14-latka, który miał nagrać kolegę w szatni i przesłać film innemu koledze.
- Oczywiście 14-latek nie będzie odpowiadał jako osoba dorosła (dorosłemu grozi za to do trzech lat więzienia – przyp. red.), ale materiał dowodowy zostanie przesłany do sądu rodzinnego i nieletnich. Najwyższym wymiarem kary może być skierowanie 14-latka do zakładu poprawczego – zaznacza policjantka.
Zbadają też wątek księdza
Na pytanie, czy mundurowi będą badać też wątek, o którym mówi informator "Gazety Wyborcze” (jakoby ksiądz miał pokazać nagranie całej klasie), odpowiada, że badane będą wszystkie wątki, również ten.
Jak natomiast mówi, cytowany wcześniej, dyrektor szkoły, bardzo jest mu szkoda księdza.
- Jest bardzo aktywny, ma bardzo dobre podejście do młodzieży, współpracuje z rodzicami, organizuje wyjazdy oazowe. Trzy lata temu miał co prawda przejścia, ale teraz chciał zapobiec deprawacji wśród młodzieży, a został pomówiony, że to on deprawuje młodzież – podkreśla dyrektor.
Dodaje, że planuje spotkania z policją na temat cyberprzemocy, hejtu itd. – Jeśli nie zdążymy w tym roku szkolnym, zorganizujemy to we wrześniu – zaznacza Bojarzyński.
Trzy lata temu duchowny miał odprawiać mszę po pijanemu
Mówiąc o "przejściach", które miał ksiądz, chodziło mu o - opisywaną również przez "Gazetę Wyborczą" i przez nas - sprawę z sierpnia 2022 roku, kiedy to ksiądz, o którym mowa, miał odprawiać mszę po pijanemu. Był wtedy wikariuszem w parafii Świętej Jadwigi Królowej w Białymstoku. Jak relacjonowała czytelniczka "GW" duchownemu trudno było utrzymać równowagę, a na domiar złego udzielał chrztu.
Metropolita białostocki arcybiskup Józef Guzdek informował, że odwołał księdza z funkcji wikariusza i skierował na terapię odwykową. Ten mówił później w lokalnych mediach, że nie był pijany, ale cierpiał na chorobę, której objawem jest dreptanie z nogi na nogę, co może przypominać zachowanie osoby w stanie upojenia alkoholowego. Kuria nie cofnęła jednak swojego oświadczenia.
Poprosiliśmy dyrektora szkoły o przekazanie naszego numeru księdzu. Ten jednak do nas nie zadzwonił. Próbowaliśmy skontatować się z nim przez poprzednią oraz obecną parafię. Bez skutku.
Autorka/Autor: tm/tok
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock