Surogatka straci córki?

 
Surogatka straci dzieci?
Źródło: TVN24

Beata Grzybowska - surogatka, która walczy o syna urodzonego innej parze - może stracić córki. Kurator zwrócił się do łódzkiego sądu z wnioskiem o ograniczenie władzy rodzicielskiej nad 9-letnią Patrycją i 5-letnią Gabrysią - donosi "Polska. Dziennik Łódzki".

Kurator nie chce komentować sprawy. - Jest to sprawa prywatna i nie możemy udzielać żadnych informacji. Mogę tylko zapewnić, że sąd na pewno działa dla dobra dzieci - mówi gazecie Grażyna Jeżewska, rzecznik Sądu Okręgowego w Łodzi. W piśmie, które dotarło do Beaty Grzybowskiej, kurator uzasadnia, że łodzianka ma zbyt małe mieszkanie i niewłaściwie zajmuje się swoimi dziećmi.

Grzybowska mieszka w Łodzi w niewielkim pokoju z kuchnią w starej kamienicy z dwiema córkami. Trzecią - 6-letnią Marysię, która choruje na serce - przekazała do adopcji. Nie rozumie, dlaczego kurator chce jej odebrać dzieci. - Kurator widziała, że mamy złe warunki mieszkaniowe. Ale to przecież nie jest najważniejsze. Kocham dzieci ponad wszystko i nie wyobrażam sobie życia bez nich - zapewnia.

Adwokat: odwołamy się do Strasburga

Według Anny Borkowskiej, psycholog, pod opieką której znajduje się Grzybowska, relacje pomiędzy matką a córkami są bardzo dobre, a powodem decyzji kuratora może być szum medialny wokół surogatki. Kobieta zgodziła się za 30 tysięcy urodzić dziecko bezpłodnej parze. Jednak, gdy Kajetan przyszedł na świat, uznała, że nie chce się z nim rozstać, mimo że genetycznie nie jest to jej dziecko. Chłopczyk przebywa obecnie u ojca, a Grzybowska sądownie walczy o jego odzyskanie.

Maria Wentlandt-Walkiewicz, która reprezentuje sprawę pani Grabowskiej w sądzie, jest zbulwersowana decyzją kuratora. - Jeśli sąd zabierze dzieci pani Beacie, to zamierzam odwołać się do Strasburga. Nie pozwolę, żeby Grzybowska straciła córki, które bardzo kocha - mówi gazecie.

"Uważamy, że sąd wie, co robi"

Inne zdanie na ten temat ma Hanna Feja, zastępca dyrektora Archidiecezjalnego Ośrodka Adopcyjno-Opiekuńczego w Łodzi. - Poznaliśmy panią Grzybowską, kiedy oddawała jedną z córek do adopcji. Dlatego uważamy, że sąd wie, co robi - zaznacza Feja. Także Tisa Żawrocka, prezes Fundacji "Gajusz", która pomagała łodziance w wychowaniu dzieci, jest zdania, że "Grzybowska nie była najlepszą matką", jednak "oddanie dzieci do domu dziecka powinno być ostatecznością"

To nie jedyne problemy Grzybowskiej z sądem. Jak donosiła w sierpniu prasa, kobiecie może zostać odebrane prawo do zasiłku, ponieważ niedawno zarobiła 30 tysięcy.

Źródło: "Dziennik Łódzki"

Czytaj także: