Supernowoczesny pojazd pancerny i rodzina bezzałogowych środków latających - to najnowsze projekty polskich zakładów zbrojeniowych oraz powiązanych z nimi uczelni i firm, pokazane na targach w Kielcach. Po raz pierwszy od lat polska zbrojeniówka nie tylko realizuje zamówienia naszej armii, ale sama proponuje jej nowe produkty.
Tegoroczny XXI Międzynarodowy Salon Przemysłu Obronnego odbył się w dniach 2-5 września w Kielcach. To największe tego rodzaju wydarzenie w Europie Środkowej.
Wystawiają się nań głównie firmy polskie, przedstawiające projekty już opracowywane dla wojska, jak i te, którym chciałyby wojsko dopiero zainteresować. Silną reprezentację wystawiają też te koncerny zagraniczne, które liczą na sprzedanie w najbliższym okresie nowego uzbrojenia Polakom.
Jak z filmu sci-fi
Jednak w tym roku to koncepcyjna makieta nowego polskiego lekkiego czołgu "PL01" budziła największe zainteresowanie i była bodaj najczęściej fotografowanym eksponatem. Głównie ze względu na swój futurystyczny wygląd.
Pojazd na pewno nie przypomina tradycyjnych czołgów. Sprawia wrażenie żywcem przeniesionego z planu filmu science-fiction: powierzchnie płyt pancernych łączą się pod ostrymi kątami, wieża jest płaska a działo zamknięte w kanciastej obudowie o przekroju rombu. Tył pojazdu kompletnie zaskakuje, to bowiem "nadwozie" typu hatchback, ostro ścięte, tworzące jedną linię z tyłem wieży.
Znajomo wyglądają jedynie wystające spod obudowy gąsienice, przypominające nieco te wykorzystywane w polskich pojazdach pancernych, ale wyposażone w gumowe nakładki zwiększające komfort jazdy, zmniejszające hałas i pozwalające pojazdowi poruszać się po asfaltowych drogach z dużymi prędkościami. Do futurystycznej całości nie pasuje jedynie wystający nad wieżę karabin maszynowy, ale i on - jak się okazuje - ma być sterowany automatycznie.
Modułowy pojazd pancerny
Pojazd PL01 to na razie tylko makieta, ale pod koniec przyszłego roku na jego bazie powstać ma prototyp, konstruowany wspólnie przez polskiego potentata zbrojeniowego Polski Holding Obronny (dawniej Bumar) i jeden z największych koncernów zbrojeniowych świata, firmę BAE Systems.
Ma to być oferta do spodziewanego w 2016 roku przetargu na nowy modułowy pojazd pancerny dla polskiej armii - celowo nie nazywanego czołgiem. Konieczność wymiany lub głębokiej modernizacji najcięższego "żelaza" używanego w Polsce (ok. 600 czołgów) dyskutowana jest od wielu lat, ale dopiero w zeszłym roku "narodowy program pancerny" został wpisany na listę priorytetów MON. Mówi się o przeznaczeniu nań około 20 mld złotych, a nowo powstały Polski Holding Obronny, dzięki współpracy ze światowym potentatem technologicznym BAE System, ma nadzieję zgarnąć lwią część tej sumy.
Pojazd ma być tzw. czołgiem lekkim - ważącym poniżej 40 ton. Jak ujawnili jego twórcy, wieża ma być całkowicie zautomatyzowana i bezzałogowa, co zapewni dodatkową ochronę załodze. Ma mieć modułową konstrukcję, umożliwiającą umieszczenie w niej zamiast działa kalibru 120 mm np. zestawu przeciwlotniczego, wyrzutni rakiet przeciwpancernych czy automatycznego moździerza.
Przedstawiciel BAE Systems zapewnił, że pojazd ma być przystosowany do opracowywanej przez tę firmę technologii ADAPTIV czyli "niewidzialnego czołgu", co jest odpowiednikiem popularnej w lotnictwie technologii "stealth". Stąd futurystyczne kształty.
Ma też być wyposażony w hybrydowy silnik spalinowo-elektryczny. Wkład polskiego producenta czołgów obejmie podwozie i wieżę, być może te same, które znalazły się w prototypowym pojeździe Anders, nazywanym obecnie demonstratorem technologii.
Drony
Na drugim biegunie wobec broni pancernej, również intensywnie rozwijanym, znajdują się bezzałogowe aparaty latające, zwane dronami. Na współczesnym polu walki zapewniają rozpoznanie, zwiad elektroniczny, obserwację celu a niektóre również przenoszą środki walki. Polska armia do tej pory kupowała je od dostawców zagranicznych, nie bez kłopotów - kontrakt z izraelską firmą Aerostar został na przykład zerwany.
Jednak prace nad bezzałogowcami trwające od ponad dekady na polskich uczelniach, instytutach badawczych i w firmach sektora zbrojeniowego są na tyle zaawansowane, że umożliwiły powołanie konsorcjum, które ma opracować i dostarczyć dla sił zbrojnych całą rodzinę bezzałogowych systemów powietrznych.
Na MSPO w Kielcach pokazano konstrukcje od najmniejszych - startujących "z ręki" - do ogromnego systemu SZD-60 Oko, konstrukcyjnie opartego o szybowiec PW-6.
Bezzałogowce to również jeden z kluczowych elementów Planu Modernizacji Technicznej Sił Zbrojnych. Te najmniejsze służą głównie do obserwacji, większe mogą przenosić m.in. czujniki termowizyjne. Największe mają na pokładzie - oprócz kamer - również radar a swoje zadania mogą wykonywać przez wiele godzin, z dala od baz. Co ciekawe, bezzałogowce powstające w ramach tego programu będą nie tylko przypominać samoloty - w Instytucie Lotnictwa powstał już prototyp pierwszego polskiego bezzałogowego śmigłowca ILX-27, mogącego przenosić uzbrojenie, a popularne w cywilnych zastosowaniach kwadrokoptery (małe zdalnie sterowane helikopterki z czterema śmigłami) będą też miały swoje wojskowe wersje. Zresztą roboty wszelkiego rodzaju robią w zastosowaniach wojskowych coraz większą karierę. W Kielcach pokazano między innymi zdalnie sterowaną wyrzutnię rakiet przeciwpancernych, na czterokołowym podwoziu, które zdaniem producenta, jest w stanie wjechać prawie wszędzie. Ale o zamawianiu tego typu pojazdów wojsko na razie nie mówi.
Autor: Marek Świerczyński/ ola / Źródło: tvn24.pl