Cztery spośród pięciu punktów, które rząd zaproponował, zostały zaakceptowane przez strony - poinformowała po poniedziałkowym spotkaniu z związkowcami wicepremier Beata Szydło. Rozmowy zostały przerwane, będą kontynuowane we wtorek od godziny 8 rano. Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz powiedział, że póki co "nie ma żadnych przesłanek, żeby dyskutować o ewentualnym zawieszeniu strajku". Sławomir Wittkowicz z Forum Związków Zawodowych ocenił, że propozycje rządu nie zmniejszyły zagrożenia przeprowadzeniem strajku.
Przedstawiciele rządu i nauczycielskich związków zawodowych usiedli do stołu o godzinie 9. w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog". Rozmowy zakończyły się około godziny 14.
Szydło: związki zaakceptowały cztery propozycje rządu, rozmowy będą kontynuowane we wtorek
- Cztery spośród punktów, które rząd zaproponował, zostały zaakceptowane przez strony. Te dotyczące między innymi skrócenia stażu, zmiany w ocenianiu nauczycieli, spraw związanych z dokumentacją - przekazała po spotkaniu wicepremier Beata Szydło.
Dodała, że rozmowy ze związkowcami zostały przerwane do wtorku do godziny 8. rano. - Chcemy jeszcze przychylić się do oczekiwań strony związkowej, dotyczących między innymi usztywnienia pewnych dodatków, czy włączenia ich w podstawę wynagrodzeń. Potrzebujemy na to czasu, żeby te dane były wiarygodne. Do jutra do 8. rano te wyliczenia zostaną przedstawione - zapewniała.
- Prosiliśmy też, aby ZNP podjęło decyzję, żeby na ten czas zawiesić protest. Takiej dobrej woli ze strony ZNP nie ma - oceniła Szydło.
Po rozmowach wicepremier Szydło poinformowała, że część osób, które najdłużej prowadziły strajk głodowy w Kuratorium Oświaty w Krakowie, podjęła decyzję o przerwaniu protestu. - Chcę bardzo serdecznie za to podziękować - powiedziała.
"Postulaty, które położyliśmy na stole nie zostały skonsumowane przez stronę rządową"
Szef Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz na konferencji po zakończonym spotkaniu powiedział, że "nie ma żadnych przesłanek, żeby dyskutować o ewentualnym zawieszeniu strajku".
- Te postulaty, które położyliśmy na stole nie zostały skonsumowane przez stronę rządową. Pozostaje nam liczyć na przełom w dniu jutrzejszym - dodał Broniarz.
Wyraził nadzieję, że "strona rządowa dostrzega powagę sytuacji, złożoność i skomplikowaną materię tej sytuacji i przestanie posługiwać się uwagami dotyczącymi tego, że to jest jakiś protest o podtekście politycznym".
- Rezultat jutrzejszych rozmów zależy przede wszystkim od strony rządowej - podkreślił.
"Pani premier zaproponowała postulat nieśmiertelny"
Jak mówił szef ZNP, w poniedziałek "pani premier (Szydło - red.) zaproponowała postulat nieśmiertelny: odbiurokratyzowanie edukacji". - To jest postulat, który zgłasza każdy kolejny minister i ma nasze poparcie, po czym ten minister dokłada kolejne 50 rozporządzeń w ramach odbiurokratyzowania - wskazywał.
- Pani premier zaproponowała także rezygnację z dotychczasowego modelu oceny pracy nauczyciela, skrócenie awansu zawodowego - poinformował Broniarz.
- To po co wchodziła pani minister edukacji narodowej w tego rodzaju rozwiązania? To pytanie pozostawiam kierownikowi tego zakładu pracy, czyli panu premierowi Morawieckiemu - podsumował szef ZNP.
"Rząd wyszedł z założenia, że potrzebuje więcej czasu"
Sławomir Wittkowicz z Forum Związków Zawodowych powiedział, że związkowcy zaproponowali kontynuowanie rozmów jeszcze w poniedziałek. - Strona Forum Związków Zawodowych jak i ZNP była gotowa, że możemy się spotkać dzisiaj wieczorem. Rząd wyszedł z założenia, że potrzebuje więcej czasu. Mam nadzieję, że nie tylko na przygotowanie wyliczeń, a także na przygotowanie poważnej oferty - zaznaczył.
- To, co dzisiaj zaproponowano na początku dnia to właściwie status quo w porównaniu do wcześniejszego spotkania i niestety nie przybliża nas ani o złotówkę zarówno do spełnienia postulatów, jak i ewentualnego podjęcia decyzji o powstrzymaniu się od dalszych procedur akcji protestacyjno-strajkowej - dodał Wittkowicz.
Szydło: to nie ułatwia negocjacji
Wcześniej, podczas przerwy w rozmowach, wicepremier do spraw społecznych Beata Szydło poinformowała, że "pojawiło się na stole pięć propozycji, które w tej chwili strona związkowa chce przeanalizować i będzie się do nich odnosić".
Jak mówiła, te propozycje to podwyżka od września tego roku [początkowo była planowana na 2020 rok - przyp. red.], dodatkowe środki dla młodych nauczycieli rozpoczynających pracę, przyspieszenie możliwości awansu zawodowego nauczycieli, określenie minimalnej, kilkusetzłotowej stawki dodatku za wychowawstwo oraz zmiany w systemie oceniania nauczycieli.
Wicepremier zaznaczyła, że "nie udało się uzgodnić jednego wyjściowego stanowiska w negocjacjach stronie związkowej, ponieważ i Solidarność, i ZNP, i Forum Związków Zawodowych podtrzymują swoje stanowiska". - To nie ułatwia negocjacji, ponieważ my dzisiaj rozmawiamy o bardzo różnych postulatach ze strony związku - dodała.
- W związku z tym rząd musiał znaleźć takie rozwiązanie, żeby spełnić czy wpisać się w oczekiwania trzech stron - podkreśliła Szydło.
Pytana o możliwość realizacji jednego z postulatów, jakim jest wzrost wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli o 1000 złotych, odpowiedziała: - Jeżeli byśmy podliczyli te zmiany, o których my mówimy w tych propozycjach, łącznie ze stażami, właśnie ze skróceniem stażu, z dodatkami, to ta kwota dodatkowych środków dla nauczycieli być może byłaby nawet jeszcze wyższa.
ZNP odrzuca rządowe propozycje
Przedstawiciele związków nauczycielskich odnieśli się niemal od razu do rządowych propozycji.
Jak mówił prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego na konferencji zwołanej po pierwszej turze poniedziałkowych rozmów, przedstawione przez stronę rządową propozycje są "powtórzeniem tego, co nauczyciele zanegowali, co jest powodem tego, że weszło w spór zbiorowy kilkanaście tysięcy szkół, placówek i kilkaset tysięcy nauczycieli".
- Związek Nauczycielstwa Polskiego nie aprobuje propozycji przedstawionych przez panią premier Szydło - podkreślił Sławomir Broniarz. - Oczekujemy rzeczywistego wzrostu wynagrodzenia zasadniczego, a nie przerzucania się dodatkami - zaznaczył.
"Nieodpowiedzialna postawa i parcie do konfliktu społecznego"
Przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego "Solidarność Oświatowa" Sławomir Wittkowicz ocenił, że propozycje rządu to "powtórzenie propozycji styczniowo-lutowych z jednym pozytywnym tylko elementem, jakim jest skrócenie stażu nauczyciela stażysty do dziewięciu miesięcy, czyli de facto wycofaniu się ze szkodliwych zmian [związanych z reformą systemu edukacji - przyp. red.], które wdrożono w październiku 2017 roku".
Dodał, iż odnosi wrażenie, że "strona rządowa ignoruje to, co dzieje się w tej chwili w placówkach". Przypomniał jednocześnie, że zakończyło się referendum strajkowe, a "pracodawcy 3 kwietnia najpóźniej otrzymają informację, że 8 kwietnia w ich szkołach placówkach i przedszkolach odbędzie się strajk".
- Jeżeli rząd 1 kwietnia wychodzi z taką propozycją, to w zasadzie trudno mi znaleźć delikatne słowa, żeby to skomentować. Według mnie jest to nieodpowiedzialna postawa i parcie do konfliktu społecznego - ocenił Wittkowicz.
"Nie akceptujemy propozycji rządu"
- Na tę chwilę też nie akceptujemy propozycji rządu - oświadczył przewodniczący Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" Ryszard Proksa. - Uważamy, że nasze postulat są realne, nawet w tym budżecie, do zrealizowania - dodał.
Jak ocenił, "to, co zostało zaproponowane, mija się daleko z naszymi postulatami".
- Oczekujemy na drugą turę [rozmów - przyp. red.], mając nadzieję, że jakaś refleksja [po stronie rządowej - red.] nastąpi. Póki co nie akceptujemy tych rozwiązań - pokreślił Proksa.
"Żenująco niskie wynagrodzenia"
Wcześniej przed rozpoczęciem rozmów prezes ZNP podkreślił, że "zarówno Forum Związków Zawodowych, jak i ZNP jest gotowe do rozmów".
- Chcemy także zapytać naszych kolegów z Solidarności, czy kierownictwo Solidarności podziela opinię szeregowych członków tej organizacji, którzy wspólnie z nami chcą protestować - dodał. - Czekam na rozmowy z rządem, czekamy na rzeczowe, konkretne propozycje - zaznaczył Sławomir Broniarz.
Przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego "Solidarność Oświatowa" dodawał, że "warunkiem wstępnym jest rozwiązanie problemu żenująco niskich wynagrodzeń".
- To jest warunek podstawowy, o którym rząd wie dokładnie od jesieni ubiegłego roku, dzisiaj mamy praktycznie początek kwietnia, a więc było wystarczająco dużo czasu, żeby ten narastający kryzys rozwiązać - wskazywał Sławomir Wittkowicz. Zaapelował również, "żeby strona rządowa nie doprowadzała do wybuchu niekontrolowanego protestu".
"Porozumiemy się, jeżeli obydwie strony będą chciały tego porozumienia"
Wicepremier Szydło powiedziała przed wejściem na rozmowy z nauczycielskimi związkowcami: - Chcemy kompromisu, po to tutaj dzisiaj jesteśmy, będziemy rozmawiać o propozycjach, które ja (..) najpierw przedstawię stronie związkowej.
Podkreśliła, że "to są konkretne propozycje". - Wychodzimy naprzeciw oczekiwaniu środowiska nauczycieli, związków zawodowych również - dodała. Jak przekonywała, "porozumiemy się, jeżeli obydwie strony będą chciały tego porozumienia". - Jestem gotowa do tego, żeby rozmawiać o różnych rozwiązaniach - zapewniła. Dodała, że "warunkiem, który dla strony rządowej jest w tej chwili podstawowym, to jest to, żeby egzaminy odbyły się normalnie, w normalnym trybie".
Szydło pytana, czy postulat podwyżki płac o 1000 złotych jest możliwy do realizowania, odpowiedziała: - O konkretnych propozycjach chciałabym porozmawiać najpierw z naszymi partnerami.
Gotowość strajkowa w szkołach
Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz informował w niedzielę, że w skali kraju będzie strajkowało 79,5 proc. szkół, zespołów szkolnych i przedszkoli, które wzięły udział w zorganizowanym przez ZNP referendum strajkowym. W związku z tym - jeżeli nie dojdzie do porozumienia z rządem - strajk w oświacie rozpocznie się 8 kwietnia.
Termin ten zbiegnie się z zaplanowanymi egzaminami: 10, 11 i 12 kwietnia ma się odbyć egzamin gimnazjalny, a 15, 16 i 17 kwietnia - egzamin ósmoklasistów. Matury mają rozpocząć się 6 maja.
- Z naszej strony jest dobra wola do rozmów i do rozwiązania tego problemu, zakończenia sporu z nauczycielami - mówił w niedzielnych "Faktach po Faktach" wicemarszałek Senatu Adam Bielan (Porozumienie). - Ta wielka mobilizacja nauczycieli, mocna, dobra, wspaniała, gotowość do podjęcia tego strajku, to nie jest coś, co przychodzi im łatwo - dodał z kolei europoseł PO Michał Boni.
Domagają się wzrostu wynagrodzeń zasadniczych
Pierwsze rozmowy protestujących nauczycieli z rządem odbyły się w poniedziałek 25 marca w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" w Warszawie. Uczestniczyli w nim między innymi: wicepremier Beata Szydło, minister edukacji narodowej Anna Zalewska i szefowa ministerstwa rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska. Według związkowców strona rządowa nie przedstawiła żadnych nowych propozycji.
Wicepremier Beata Szydło zwróciła się wówczas do strony związkowej, by doprecyzowano oczekiwania i by centrale związkowe w miarę możliwości uzgodniły swoje stanowiska. W odpowiedzi ZNP i FZZ w piśmie do Szydło podtrzymały żądania zgłoszone w ramach sporów zbiorowych. Domagają się one wzrostu wynagrodzeń zasadniczych nauczycieli, wychowawców, innych pracowników pedagogicznych oraz pracowników administracji i obsługi o 1000 złotych z wyrównaniem od 1 stycznia 2019 roku.
Z kolei oświatowa Solidarność w piśmie do wicepremier podała, że domaga się wzrostu płac wszystkich pracowników pedagogicznych objętych przepisami ustawy Karta nauczyciela w wysokości 15 proc. z wyrównaniem od 1 stycznia tego roku. Wcześniej NSZZ "Solidarność" domagała się wzrostu wynagrodzeń: od 2019 roku o 15 proc., a od 2020 roku o kolejne 15 proc.
Jednocześnie podtrzymała postulat zmiany systemu wynagradzania nauczycieli w oparciu o przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej, a także oceny pracy nauczyciela oraz awansu zawodowego nauczycieli na zasadach obowiązujących przed 1 września 2018 roku.
Autor: pqv, akr, ads//now / Źródło: tvn24.pl, PAP