Dwie olbrzymie amerykańskie firmy zbrojeniowe stoczyły na targach lotniczo-obronnych ILA w Berlinie bitwę o polskie i niemieckie przyszłe zamówienie na system obrony antyrakietowej i przeciwlotniczej. Odkładana już kilka razy decyzja Niemiec i zapowiedziana na koniec roku decyzja Polski przesądzą o kształcie natowskiej obrony powietrznej w tej części Europy.
Unowocześnienie systemów obrony powietrznej Polski i Niemiec jest teraz najważniejszym i najbardziej kosztownym przedsięwzięciem modernizacyjnym europejskich członków NATO. Agresja Rosji na Ukrainę sprawiła, że nawet kraje nieskore do wydawania na obronę - jak Niemcy - zauważają zagrożenia z powietrza i podejmują długo odkładane decyzje modernizacyjne.
W tym roku Polska i Niemcy mają postanowić o wyborze nowego systemu obrony powietrznej i antyrakietowej, a walkę o oba zamówienia toczą przede wszystkim dwa amerykańskie koncerny zbrojeniowe: Raytheon i Lockheed Martin. Trwające w tym tygodniu w Berlinie targi lotniczo-obronne ILA stały się areną ich bezpośredniego starcia.
Potentaci się biją
Raytheon - największy na świecie konstruktor i producent uzbrojenia rakietowego - proponuje Polsce i Niemcom sprawdzonego i obecnego w arsenałach od 30 lat, ale zmodernizowanego Patriota. Lockheed Martin - firma znana przede wszystkim z produkcji samolotów, ale i najnowocześniejszych pocisków antybalistycznych - oferuje całkowicie nowy i opracowany na zamówienie NATO system MEADS.
Patriot ma być przede wszystkim sprawdzonym rozwiązaniem, od 30 lat udoskonalanym i testowanym, posiadającym ogromne zaplecze w postaci US Army i 12 użytkowników na całym świecie. To system, który w realnej walce bronił życia amerykańskich i koalicyjnych żołnierzy, zestrzeliwując 41 irackich SCUD-ów i innych rakiet w obu kampaniach w Zatoce Perskiej. Ale zdarzały się też tragiczne pomyłki: brak reakcji na nadlatującego irackiego SCUD w Arabii Saudyjskiej 25 lutego 1991, w wyniku czego pocisk zabił 28 amerykańskich żołnierzy w bazie Dhahran i omyłkowe zestrzelenie dwóch samolotów - brytyjskiego Tornado i amerykańskiego Horneta w 2003 r.
Dla kontrastu, MEADS jest systemem całkowicie nowym - testowanym z powodzeniem, ale wyłącznie w poligonowych warunkach. Jesienią zeszłego roku bateria MEADS dokonała jednoczesnego podwójnego zestrzelenia rakiety balistycznej Lance i odrzutowca F-4 Phantom nadlatujących z przeciwnych kierunków. Mieści się na trzech ciężarówkach, wchodzi na pokład Herculesa i strzela najnowszymi rakietami kinetycznymi. Takie wymagania wobec MEADS określiło NATO, bo projekt powstał jako konsorcjum trzech zainteresowanych modernizacją obrony powietrznej krajów sojuszu: Stanów Zjednoczonych, Niemiec i Włoch.
"Polska i Świat" o polskiej tarczy. Materiał z 12 kwietnia
Bratobójcza walka
Ale nowoczesność nie oznacza automatycznie wygranej. Armia Stanów Zjednoczonych, która 10 lat temu widziała w MEADS następcę Patriotów, wycofała się z projektu na fali cięć budżetowych w 2011 r., stawiając na dalszą modernizację systemu Raytheona. W Berlinie producent Patriotów przypomniał o tym, zarzucając rywalom opóźnienia w realizacji programu, przekroczenia budżetu i brak gotowości do produkcji. Raytheon chlubi się przy tym zapewnieniem US Army, że jego system pozostanie w arsenale do 2048 r., a modernizacje sprawią, że stanie się równie nowoczesny co MEADS.
Przekonując o tym Raytheon pokazał po raz pierwszy tzw. dookólny radar zapewniający wykrywanie celów w zakresie 360 stopni. Brak takiego rozwiązania w bateriach Patriot był jedną z najczęściej wskazywanych przewag systemu MEADS. Raytheon nie kryje, że to rosnące wymagania klientów - w tym Niemiec i Polski - sprawiły, że firma musiała zrobić coś, by jej radary nie "patrzyły" tylko w jednym kierunku.
Lockheed Martin - najbardziej znana firma stojąca za projektem MEADS - nie mogła pozostać dłużna. Na ILA jej przedstawiciele przywieźli nie tylko mobilne stanowisko dowodzenia i wyrzutnię, ale i worek obietnic dla polskiego przemysłu, w tym najistotniejsze - o 1/3 udziale w konsorcjum MEADS wraz z dostępem do wszystkich osiągnięć technologicznych i możliwości koprodukcji w Polsce najnowocześniejszego typu kinetycznego (hit-to-kill) pocisku przeciwlotniczego PAC-3. Choć pociski PAC-3 są wykorzystywane też w bateriach Patriot, ich konstruktorem jest Lockheed Martin, stąd to właśnie ta firma - a nie Raytheon - może swobodnie dysponować tą technologią. Obie amerykańskie firmy posiadają wsparcie rządu USA i mogą uzyskać zgodę na transfer za granicę najnowocześniejszych technologii zbrojeniowych.
Liczy się czas
MEADS z niepokojem patrzy jednak w kalendarz. Rządowe finansowanie amerykańsko-niemiecko-włoskiego konsorcjum kończy się w tym roku, a w wyniku wycofania się US Army jego przyszłość stoi pod znakiem zapytania. Prototypowe elementy systemu są na ukończeniu, ale brak zamówienia z Niemiec czy Polski może oznaczać koniec projektu lub jego "kanibalizację" przez największego rywala.
Amerykanie, Niemcy i Włosi zainwestowali w MEADS w sumie 4 mld dolarów, a stworzone dla niego radary, stanowiska dowodzenia i wyrzutnie to nowa technologiczna jakość, która nie trafi na złom. Niemcy już sygnalizują, że nie porzucą MEADS, ale ostateczną decyzję w sprawie nowego systemu obrony powietrznej odłożyły na drugą połowę roku. Stąd przychylność Polski byłaby nie do przecenienia. A Polska i Niemcy razem mogłyby zapewnić wspólnemu natowskiemu programowi nie tylko bezpieczną przyszłość, ale i sukces eksportowy.
Izrael wchodzi do gry
Raytheon też miał w zanadrzu międzynarodową niespodziankę. W Berlinie przedstawiciele koncernu potwierdzili, że uzgodnili z Izraelem wejście do współpracy z polskim przemysłem, gdyby wybrano system Patriot. Chodzi o wspólną budowę i produkcję w Polsce tańszego zamiennika drogich pocisków PAC-3, opartego na izraelskiej rakiecie Stunner przeznaczonej dla systemu David's Sling (Proca Dawida) będącego środkowym elementem izraelskiej trójwarstwowej tarczy antyrakietowej.
Izrael początkowo sam chciał rywalizować o polskie zamówienie, ale tuż przed wystawą ILA w Berlinie pojawiły się informacje, że wycofał ofertę w porozumieniu z USA. Żadne oficjalne oświadczenie ani z Polski ani z Izraela w tej sprawie nie padło, ale oferta Raytheona może przypieczętować taki układ.
Polska zdecyduje latem
Inspektorat Uzbrojenia Ministerstwa Obrony Narodowej kończy teraz analizę rynku, poprzedzającą rozpisanie pierwszego przetargu na Tarczę Polski, czyli system przeciwlotniczo-antyrakietowy średniego zasięgu o kryptonimie "Wisła".
Według ostatnich sygnałów z MON, ogłoszenie przetargu może nastąpić w czerwcu lub lipcu. W ostatniej fazie tzw. dialogu technicznego brało udział czterech oferentów: Raytheon, MEADS, konsorcjum PHO/Thales/ MBDA oraz rząd Izraela, którego wycofania z konkursu nadal nie potwierdzono.
Zdominowane przez Francję konsorcjum MBDA i Thales z Polskim Holdingiem Obronnym oferuje szeroką współpracę z przemysłem i nowoczesny system oparty o pocisk Aster-30. Francuzi zapewniają, że jeśli Polska wybierze ofertę PHO i jej partnerów, radary, rakiety, systemy dowodzenia i łączności, wyrzutnie, systemy przeładunkowe będą wytwarzane w Polsce. MBDA i Thales przekonują, że wybór tej oferty oznaczałby 5-7 tys. miejsc prawy w Polsce przez 25 lat oraz nieograniczony dostęp do technologii. Biorąc pod uwagę silne polityczne wsparcie Francji dla tego projektu, jest on potencjalnie groźnym rywalem dla Amerykanów. Nie wiadomo jednak, czy w zamówieniach obronnych sprawdza się przysłowie: gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta.
Autor: Marek Świerczyński/mtom / Źródło: tvn24.pl