Po tym, jak rząd wystąpił do prezydenta Andrzeja Dudy o wprowadzenie stanu wyjątkowego na obszarze części województw podlaskiego i lubelskiego, decyzję w tej sprawie komentują politycy. Senator Jan Maria Jackowski z klubu PiS stwierdził, że takie rozwiązanie ułatwi rządowi "zarządzanie administracją i służbami odpowiadającymi za bezpieczeństwo państwa". Klub Lewicy domaga się zwołania nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu. Szymon Hołownia, lider Polski 2050, napisał, że "państwo PiS zdecydowało dziś o odebraniu praw mieszkańcom dwóch województw bez wyczerpania zwykłych środków".
Rada Ministrów wystąpiła do prezydenta Andrzeja Dudy o wprowadzenie stanu wyjątkowego na obszarze części województw podlaskiego i lubelskiego – poinformował we wtorek premier Mateusz Morawiecki. Ma to związek z sytuacją na granicy z Białorusią. Projekt uchwały Rady Ministrów w tej sprawie został opublikowany na stronach rządowych. Stan wyjątkowy ma obowiązywać przez 30 dni w 183 miejscowościach: 115 na Podlasiu i 68 na Lubelszczyźnie.
Czytaj także: Co oznacza stan wyjątkowy?
Jackowski: to ułatwi rządowi zarządzanie administracją i służbami
Sprawę komentował senator PiS Jan Maria Jackowski.
- Administracja rządowa ma znacznie większy dostęp do informacji poufnych i tajnych, do których ja nie mam (dostępu - red.), więc rozumiem, że to wszystko było analizowane - powiedział.
- Argumentacja jest taka, że mamy do czynienia z diametralnie rosnącą presją migracyjną, liczba nielegalnych prób przekroczenia granicy faktycznie statystycznie wyjątkowo wzrosła w ostatnich tygodniach i niewątpliwie administracji rządowej wprowadzenie tej formuły prawnej na tych terenach ułatwi kontrole nad przepływem informacji oraz administracją i służbami odpowiadającymi za bezpieczeństwo państwa - dodał.
Kidawa-Błońska: pandemia nie była dla nich sytuacją kryzysową
Działania rządu skomentowała w mediach społecznościowych także wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska z Platformy Obywatelskiej.
"Rząd chce wprowadzenia stanu wyjątkowego w związku z sytuacją kryzysową na granicy. Pandemia nie była dla nich sytuacją kryzysową. Stan wyjątkowy nie był potrzebny" - napisała na Twitterze wicemarszałek Kidawa-Błońska.
Lewica chce zwołania nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu
Na działania rządu zareagował również klub parlamentarny Lewicy. Jego przedstawiciele domagają się zwołania pilnego nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu, aby cofnąć ewentualne postanowienie prezydenta o wprowadzeniu stanu wyjątkowego. W ocenie szefa klubu Krzysztofa Gawkowskiego rząd PiS wezwał prezydenta do "haniebnej decyzji".
Według Lewicy wniosek Rady Ministrów oznacza, że rząd nie radzi sobie z sytuacją na granicy i nie ma żadnego systemowego czy strategicznego rozwiązania sytuacji uchodźców.
- Brak jest chęci pomocy ludziom koczującym na granicy, a przede wszystkim jest chęć eskalacji tego, żeby ludzie, którzy nie mają żadnego wsparcia, byli traktowani nadal w sposób niehumanitarny - ocenił Gawkowski na konferencji prasowej w Sejmie.
- Rząd chce wprowadzenia stanu wyjątkowego na obszarze kilku województw, dlatego że nie radzi sobie z kryzysem uchodźczym, a przede wszystkim chce ukrywać prawdę na granicy - dodał.
Stwierdził, że stan wyjątkowy to zawieszenie praw obywatelskich i brak możliwości poznania prawdy o tym, co dzieje się na granicy. - Nie będziemy się mogli dowiedzieć o niehumanitarnym traktowaniu dzisiaj trzydziestu, w przyszłości może kilkuset osób - ocenił szef klubu Lewicy.
- Przez ostatnie półtora roku podczas pandemii nie było odwagi rozmawiania o stanie klęski żywiołowej czy stanie wyjątkowym, dzisiaj z powodu trzydziestu osób na granicy rząd chce ograniczyć podstawowe prawa i wolności. Lewica się na to nie zgadza - podkreślił.
- Chcemy, żeby Sejm szybko rozpatrzył wniosek o uchylenie tego rozporządzenia i żeby stan wyjątkowy w Polsce był wprowadzany tylko w sprawach wyjątkowych, a nie cynicznie wykorzystywany przez rząd, aby ukryć swoją nieudolność - mówił.
Szef sejmowej komisji zapowiada zwołanie jej posiedzenia w trybie pilnym
Posłowie Lewicy przypomnieli, że wprowadzenie stanu wyjątkowego oznacza między innymi, że oddziały zwarte będą mogły usunąć z tamtego terenu wolontariuszy czy mieszkańców, którzy niosą pomoc cudzoziemcom, czy też dziennikarzy relacjonujących sytuację na granicy.
Przewodniczący sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych Wiesław Szczepański (również klub Lewicy) powiedział, że przed tygodniem prezydium komisji zapoznawało się z sytuacją na granicy i zostało poinformowane, że państwo polskie jest silne i strzeże polskich granic. - Co stało się przez ten tydzień, że dziś rząd chce wprowadzić na odcinku granicy polsko-białoruskiej w województwie podlaskim i lubelskim stan wyjątkowy? - pytał.
Zapowiedział zwołanie komisji w pilnym trybie, aby wysłuchać informacji na temat przyczyn takiego wniosku o stan wyjątkowy.
Hołownia: państwo PiS zdecydowało o odebraniu praw mieszkańcom dwóch województw
Do działań rządu odniósł się również lider Polski 2050 Szymon Hołownia.
"Państwo PiS zdecydowało dziś o odebraniu praw mieszkańcom dwóch województw bez wyczerpania zwykłych środków, bez wytłumaczenia ludziom, co to dla nich faktycznie oznacza" - ocenił polityk.
Sawicki o stanie wyjątkowym: kolejny etap politycznego teatru
Poseł PSL Marek Sawicki ocenił, że działania rządu "to kolejny etap teatru politycznego". - Bo teatrem jest brak reakcji na obecność tych 32 osób na granicy, a jednocześnie 930 osób nielegalnie tę granicę w sierpniu przekroczyło, zostało umieszczonych w ośrodkach dla uchodźców i została wszczęta wobec nich procedura uchodźcza - powiedział Sawicki.
- Mieszkam 60 kilometrów od granicy i żadnego zagrożenia nie widziałem. Jest to jednak w strategii i mentalności PiS, by dawać taki komunikat: mamy wielką wojnę, wielkie zagrożenie, tylko my was ochronimy przed atakiem strasznego Łukaszenki i jego hybrydowej wojny. To ma skupić Polaków wokół jednej sprawy i odwrócić uwagę od poważnych kłopotów rządu - dodał polityk.
Zwracał uwagę, że ćwiczenia Zapad, o których mówił premier, tłumacząc wniosek o stan wyjątkowy, odbywają się cyklicznie od 20 lat.
- Jeśli w latach 2016-2019 granice nielegalnie przekroczyło ponad 25 tysięcy osób, to nie widzę tu wielkiego zagrożenia. Rząd jest jednak od tego, by podejmować decyzje, chcą budować płoty i wprowadzać stan wyjątkowy na granicy - to to zrobią. W mojej ocenie to nic więcej nad teatr i próbę powstrzymania mediów od dalszego relacjonowania sprawy - stwierdził.
Mówił, że jego zdaniem "tego zdarzenia nie powinno być - nie w kategoriach racjonalnych". - W kategoriach humanitarnych czy moralnych tego zrozumieć się nie da, natomiast w kategoriach politycznych rząd stwierdził, że koszt cierpienia 32 osób jest nieistotny wobec celu politycznego, który zamierza osiągnąć - mówił. - Ja nie będę przeszkadzał rządowi, ale niech on przestanie nas tą całą sytuacją epatować - dodał Sawicki.
Źródło: TVN24, PAP