Sejm odrzucił w poniedziałek wnioski o uchylenie stanu wyjątkowego na granicy polsko-białoruskiej. Decyzję o jego wprowadzeniu podjął w miniony czwartek prezydent Andrzej Duda. Za uchyleniem prezydenckiego rozporządzenia opowiedziało się 168 posłów. Przeciw było 247 deputowanych, a 20 wstrzymało się od głosu.
Sprawą stanu wyjątkowego w części Polski zajął się w poniedziałek Sejm na specjalnym, dodatkowym posiedzeniu. W głosowaniu posłowie zaakceptowali decyzję prezydenta, zgodnie z którą od czwartku w przygranicznym pasie granicznym z Białorusią, czyli w części województw podlaskiego i lubelskiego, zaczął obowiązywać stan wyjątkowy. Obejmuje on 183 miejscowości. Został wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta, wydanego na wniosek Rady Ministrów. Rząd argumentował to sytuacją na granicy z Białorusią, gdzie reżim Łukaszenki prowadzi "wojnę hybrydową", używając do tego migrantów, a także zbliżającymi się manewrami wojskowymi Zapad. Wskazywano, że Polska musi zapewnić bezpieczeństwo swojej wschodniej granicy, która jest jednocześnie granicą UE.
W piątek do marszałek Sejmu wpłynął projekt uchwały autorstwa klubu Lewicy ws. uchylenia prezydenckiego rozporządzenia. W uzasadnieniu do projekt podkreślono, że rząd we wniosku do prezydenta o wprowadzenie stanu wyjątkowego ani "w późniejszych komunikatach" nie uzasadnił "w sposób wyczerpujący powodów, dla których miałby zostać wprowadzony stan wyjątkowy". W poniedziałek wniosek o uchylenie stanu złożył także klub Koalicji Obywatelskiej.
Jak głosowali posłowie w sprawie stanu wyjątkowego
Głosowane łącznie wnioski o uchylenie prezydenckiego rozporządzenia w poniedziałek w Sejmie poparło 168 posłów. Przeciw było 247 deputowanych, a 20 wstrzymało się od głosu. Nie głosowało 25 posłów.
Przeciw uchyleniu rozporządzenia w sprawie stanu wyjątkowego głosowało 225 posłów PiS, 8 posłów Konfederacji, 6 posłów Porozumienia i po trzech posłów Kukiz'15 i koła Polskie Sprawy, a także dwóch posłów niezrzeszonych: Zbigniew Ajchler i Łukasz Mejza.
"Za" było 114 posłów Koalicji Obywatelskiej, 44 posłów Lewicy, 7 posłów Polski 2050, a także dwóch posłów niezrzeszonych: Ryszard Galla i Paweł Zalewski oraz poseł Konfederacji Dobromir Sośnierz.
Wstrzymało się 20 posłów PSL-Koalicji Polskiej. W głosowaniu nie wzięło udziału 25 posłów, w tym 12 posłów KO, czworo posłów PSL-KP, troje posłów Lewicy - między innymi Włodzimierz Czarzasty, dwóch posłów klubu PiS: Michał Woś i Andrzej Szlachta oraz dwóch posłów Konfederacji - Janusz Korwin-Mikke i Robert Winnicki. Nie głosowali także Stanisław Tyszka (Kukiz'15) i Paweł Szramka z koła Polskie Sprawy.
Morawiecki: granica państwa to nie jest tylko linia na mapie
W czasie debaty przed głosowaniem premier Mateusz Morawiecki zwrócił się do posłów, by przychylili się do rekomendacji rządu i prezydenta i zatwierdzili wprowadzenie stanu wyjątkowego na granicy polsko-białoruskiej. - Granice państwa polskiego to coś, co powinno być strzeżone z najwyższą dbałością, starannością przez wszystkich Polaków, przez wszystkich funkcjonariuszy. A w dzisiejszych okolicznościach niech dbałość o granice będzie świadectwem solidarności i odpowiedzialności całego Sejmu - podkreślił w Sejmie szef rządu.
- Dlatego proszę wszystkich, posłanki i posłów, by przychylić się do rekomendacji rządu i pana prezydenta i zatwierdzić wprowadzenie stanu wyjątkowego na granicy polsko-białoruskiej w województwach lubelskim i podlaskim - apelował premier.
CZYTAJ WIĘCEJ. Posiedzenie Sejmu w sprawie stanu wyjątkowego. Relacja >>>
Premier podkreślił, że celem stanu wyjątkowego nie ma być ograniczanie wolności, ale jej zapewnienie. - Granica państwa to nie jest tylko linia na mapie. Za granicę państwa przelewały krew pokolenia Polaków. Ta granica jest świętością - powiedział. Morawiecki przypomniał, że za kilka dni rozpoczną się manewry wojskowe Zapad 2021. Powiedział, że według dostępnych informacji zaangażowanych w nie ma być ponad 200 tysięcy żołnierzy.
- To oznacza, że bardzo łatwo o prowokację. To oznacza, że tuż za naszą granicą (...) będą prowadzone na szeroką skalę ćwiczenia. Jak łatwo, wyobraźmy sobie tylko, wówczas o prowokację. Ten schemat działań, który rozpisany został na role: atak na państwa bałtyckie, atak na Rzeczpospolitą, jest czymś bez precedensu. To nie jest tylko konflikt dyplomatyczny, to jest próba naruszenia integralności państwa polskiego, suwerenności naszych granic i na to pozwolić nie możemy i nie pozwolimy - podkreślił premier.
Morawiecki: w Moskwie, w Mińsku rozpisane są scenariusze, które zagrażają naszej suwerenności
Premier Morawiecki ocenił, że "dzisiaj widzimy dokładnie, że w Moskwie, w Mińsku rozpisane są scenariusze, które zagrażają naszej suwerenności, zagrażają bezpieczeństwu państwa polskiego". - Na arenie międzynarodowej dzisiaj, na wschodniej granicy Unii Europejskiej, na wschodniej granicy państwa polskiego, mamy do czynienia z szeroko zakrojoną prowokacją polityczną - ocenił Morawiecki.
- Ta prowokacja polityczna dotyczy próby przepchnięcia przez granicę polską w sposób nielegalnych tysięcy, dziesiątek tysięcy, bo już powyżej 10 tysięcy sprowadzonych zostało do Białorusi nielegalnych migrantów. Którzy zresztą, zgodnie z prawem międzynarodowym, gdyby się chcieli ubiegać o status uchodźcy, powinni to zrobić w pierwszym kraju, który jest sygnatariuszem Konwencji Genewskiej w zakresie praw uchodźczych, czyli na Białorusi - dodał szef rządu.
- Dziś na tej scenie, która jest ustawiona niedaleko Usnarza Górnego, przy granicy Polski z Białorusią, która jest ustawiona przez architektów z Mińska i Moskwy, wy odgrywacie rolę oklaskiwaną właśnie w Moskwie i Mińsku - zwrócił się do opozycji premier Mateusz Morawiecki. - Dla nas strzeżenie polskiej granicy, dbałość o to, żeby nikt jej w sposób nielegalny nie przekraczała należy do podstawowych obowiązków, których będziemy strzec i zabiegać o nie poprzez użycie wszystkich możliwych sił, środków, funkcjonariuszy - oświadczył szef rządu.
Opozycja zabiera głos, Kaczyński wychodzi z sali
Gdy na mównicę sejmową wyszedł poseł Koalicji Obywatelskiej Tomasz Siemoniak, salę opuścił prezes PiS i wicepremier do spraw bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński.
Siemoniak: brak jest uzasadnienia wprowadzenia stanu wyjątkowego
- Nie ma wątpliwości, że RP ma swoich zewnętrznych przeciwników, którzy dążą do naszego osłabienia, wyrwania ze wspólnoty Zachodu. Nigdy tego zagrożenia nie można lekceważyć – przyznał Tomasz Siemoniak. Jak dodał, "białoruski dyktator rok temu po sfałszowanych wyborach prezydenckich wkroczył na ścieżkę konfrontacji z własnym społeczeństwem, w następnej kolejności uderzając w Zachód".
Siemoniak zauważył, że "granice Polski, które są także granicami zewnętrznymi Unii Europejskiej muszą być absolutnie szczelne". – Prawo międzynarodowe, ratyfikowane przez Polskę konwencje oraz przepisy wewnętrzne, dają ścieżkę do przyjęcia i udzielenia pomocy ludziom uciekającym przed prześladowaniami, oraz wykazania się empatią i solidarnością – wartościami bliskimi sercom Polaków – wskazał.
Według Siemoniaka w ocenie Koalicji Obywatelskiej brak jest uzasadnienia wprowadzenia stanu wyjątkowego w oparciu o przesłanki konstytucyjne. Zwrócił on też uwagę na zakaz dostępu mediów do obszaru przygranicznego. - Odcinanie mediów jest odcinaniem opinii publicznej od rzetelnej informacji. Dlaczego boicie się mediów na granicy? - pytał polityków obozu rządzącego. - Ukrywanie tego, co się dzieje jest fatalną praktyką – mówił.
- Jeżeli oceniamy, że Polska ma rację w starciu z Białorusią, to dlaczego boicie się mediów na granicy? - dopytywał. Siemoniak przypomniał, że w 2014 roku, gdy wybuchła wojna na Ukrainie, ówczesny premier Donald Tusk zaprosił do KPRM przedstawicieli opozycji, także prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. - Dlaczego teraz, panie premierze i wicepremierze, nie organizujecie takiego spotkania? Dlaczego prezydent nie zwołuje Rady Bezpieczeństwa Narodowego? - kontynuował serię pytań Siemoniak.
Poseł Koalicji Obywatelskiej w imieniu klubu złożył wniosek o uchylenie rozporządzenie o wprowadzenie stanu wyjątkowego.
Szef BBN: mamy do czynienia z zagrożeniem o ponadstandardowym wymiarze
Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch, przedstawiając w Sejmie rozporządzenie prezydenta, podkreślił, że za tą decyzją stała intencja uzyskania efektu prewencji, ale także zdolności do szybkiego reagowania struktur wobec nieprzewidywalnych scenariuszy, jakie mogą być realizowane. Zdaniem szefa BBN prezydent ma świadomość, "jakim bagażem emocjonalnym ze względu na konotacje historyczne jest obarczona w Polsce decyzja o stanie nadzwyczajnym". - Tym niemniej jednak mamy wspólne z rządem przekonanie, że mamy do czynienia z zagrożeniem o ponadstandardowym wymiarze - podkreślił Soloch.
Jak mówił, "mamy dziś do czynienia z obawami mieszkańców, że może dojść do destabilizacji sytuacji terenów przygranicznych". - Mamy też do czynienia z ciężkimi warunkami pracy polskich funkcjonariuszy, ale także z naszymi realnymi obawami co do dalszego rozwoju sytuacji - powiedział szef BBN. - Pan prezydent liczy, że zarówno powody wydania przez niego rozporządzenia w sprawie wprowadzenia stanu wyjątkowego, jak i jego treść spotkają się ze zrozumieniem i akceptacją pań i panów posłów - dodał Soloch.
Gawkowski: wam nie chodzi o bezpieczeństwo Polek i Polaków
Szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski zauważył, że konstytucja "jasno wskazuje, że stan wyjątkowy wprowadza się w sytuacji szczególnych zagrożeń, jeżeli zwykłe środki konstytucyjne są niewystarczające". – Wprowadziliście stan wyjątkowy i dlatego pytam, jakie zwykłe środki konstytucyjne okazały się niewystarczające – powiedział.
- Pierwszy raz w historii wolnej i demokratycznej Polski zdecydowaliście się ograniczyć część praw obywatelskich, wprowadzić cenzurę i ograniczyć prawo Polek i Polaków do dostępu do informacji. (…) To wstyd, że w 38-milionowym kraju i podległych mu służbach nie jesteście w stanie sobie poradzić z prowokacją dyktatora Łukaszenki – mówił.
- Rząd PiS-u zdecydował się na wprowadzenie stanu nadzwyczajnego, bo chcecie ukrywać prawdę. Kiedy w Polsce z powodu COVID-u umierało 75 tysięcy ludzi, wy mówiliście, że nie trzeba stanu nadzwyczajnego. Dlaczego? Bo macie w tym polityczny interes. Wtedy dopychaliście kolanem wybory prezydenckie. Teraz podgrzewacie atmosferę zagrożenia, bo liczycie, że uda wam się odbić w sondażach – powiedział Gawkowski.
- Wam nie chodzi o bezpieczeństwo Polek i Polaków, tylko o cyniczne utrzymanie się u władzy. Usnarz Górny nie spadł z nieba to rząd PiS go wykreował na spółkę z reżimem Łukaszenki. Nie ulega wątpliwości, że dyktator z Białorusi gra swoją grę, a prezes Kaczyński gra razem z nim i obu panom cała ta sytuacja jest bardzo na rękę. Gdyby było inaczej, gdybyście naprawdę chcieli zarządzić tym kryzysem, nie pozwolilibyście rozwijać się temu kryzysowi – dodał.
Kosiniak-Kamysz: nie chcecie konsensusu w sprawie podejmowania decyzji
Szef Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz zastanawiał się podczas wystąpienia w Sejmie, czy pobudki wprowadzenia stanu wyjątkowego są patriotyczne, czy polityczne. - Jeżeli zagrożenie jest tak poważne, to po pierwsze w momencie powzięcia wiedzy o tym zagrożeniu pan premier powinien w normalny sposób zadzwonić do wszystkich przedstawicieli klubów i zaprosić na spotkanie - sugerował Kosiniak-Kamysz.
Dodał, że premier rok temu zrobił tak, kiedy "przyszedł do nas" koronawirus; prezydent zwołał wówczas Radę Bezpieczeństwa Narodowego. - Nie mieliście oporów, bo wiedzieliście, że jest poważne zagrożenie. Dzisiaj takiego gestu nie wykonaliście w żaden sposób. Nie chcecie konsensusu w sprawie podejmowania decyzji, bo podjęliście ją indywidualnie - podkreślił lider PSL, zwracając się do polityków partii rządzącej.
- My będziemy robić wszystko, byście zmienili swoje tory postępowania na działanie patriotyczne. I nie będziemy nikomu podkładać nogi, bo to nie o to chodzi - tłumaczył Kosiniak-Kamysz. Poinformował, że klub Koalicji Polskiej wstrzyma się od głosu w sprawie głosowania nad wnioskiem o uchylenie rozporządzenia prezydenta dotyczącym wprowadzenia stanu wyjątkowego w granicznych powiatach.
Bosak: pierwszy raz w historii III Rzeczypospolitej mamy sytuację zorganizowanej operacji służb specjalnych
- To prawda, że rząd zaniedbał prawidłowe zabezpieczenie granicy. To prawda, że rząd niewłaściwie zarządza wieloma obszarami naszego życia państwowego. To prawda, że rząd nie jest godny zaufania w bardzo wielu sprawach związanych z polityką bezpieczeństwa. Ale jednocześnie, pierwszy raz w historii III Rzeczypospolitej, mamy sytuację zorganizowanej operacji służb specjalnych, mającej na celu sparaliżowanie prawidłowego funkcjonowania naszego państwo, naruszenie polskich granic przez instrumentalnie wykorzystywanych ludzi – powiedział poseł Konfederacji Krzysztof Bosak.
- To nie jest problem kilkudziesięciu koczujących osób. To problem w pierwszym rzędzie setek funkcjonariuszy białoruskiego KGB, wojsk wewnętrznych i innych służb specjalnych, które koordynują tę operację – mówił Bosak. Jak dodał, to także problem tysięcy migrantów, którzy wsiedli do samolotu i przybyli na Białoruś, oraz "setek tysięcy, które rozważają to".
Gowin: premier powinien był się skonsultować ze wszystkimi środowiskami politycznymi
Jarosław Gowin (Porozumienie) zwrócił uwagę, że przez wprowadzenie stanu wyjątkowego "po raz pierwszy w wolnej, niepodległej Polsce mogą być ograniczone prawa obywatelskie". Jak dodał, "taka decyzja wymaga dojrzałej debaty, a przede wszystkim rzetelnej informacji".
Zdaniem Gowina decyzję w tej sprawie powinno było poprzedzić posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego, a premier przed wystąpieniem do prezydenta z wnioskiem o wprowadzenie stanu wyjątkowego powinien był się skonsultować ze wszystkimi środowiskami politycznymi. - Mimo braku uczciwego dialogu ze strony rządu, Porozumienie udzieli temu rozwiązaniu poparcia - zadeklarował jednak Gowin.
Jak dodał oczekuje, że rząd nawiąże w sprawie kryzysu na granicy współpracę z unijną agencją Frontex i z NATO. Poparł apel o wydawanie przepustek dziennikarzom relacjonującym wydarzenia na granicy, o co zaapelował rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek. - Rzetelna informacja nie jest żadnym zagrożeniem z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa – oświadczył Gowin.
Za niezbędne uznał wsparcie nie tylko dla przedsiębiorców poszkodowanych z powodu stanu wyjątkowego, ale i dla samorządów.
Gill-Piątek: Co rządowi zagraża? Wolne media? Organizacje pozarządowe?
- Bezpieczeństwo naszych granic jest oczywiście najważniejsze, jednak rząd PiS na granicy wschodniej fortyfikuje teraz propagandową linię Maginota, stawiając zasieki z drutu kolczastego między prawami człowieka a realnym zagrożeniem - mówiła szefowa koła Polska 2050 Hanna Gill-Piątek.
- Czemu pan prezydent nie zwołał rady Bezpieczeństwa Narodowego, tłumacząc, że nie widzi potrzeby? A już parę dni później poczuł wolę nieba do użycia długopisu i podpisania rozporządzenia o stanie wyjątkowym - zauważyła.
Jak mówiła, podczas pierwszej, drugiej i trzeciej fali pandemii rząd "nie widział takiej potrzeby". - Mimo że nie wszystkie środki zostały wyczerpane, widzicie ją teraz. Mimo że bezpieczeństwo na terenach graniczących z Białorusią można było zapewnić na przykład decyzją wojewody - zaznaczyła.
- Jakie jest to zagrożenie wewnętrzne? Co rządowi zagraża? Wolne media? Organizacje pozarządowe? Ludzie niosący pomoc innym ludziom w potrzebie? - pytała posłanka. Bez tych odpowiedzi na pewno nie przyłożymy ręki do wprowadzania przez was tego wyjątkowego stanu zamydlania nam oczu – mówiła Gill-Piątek.
Sachajko: nie ma naszej zgody na próby nielegalnego przekraczania granicy państwa
Jarosław Sachajko oświadczył, że posłowie koła Kukiz'15 popierają wniosek rządu i decyzję prezydenta. - Nie ma naszej zgody na próby nielegalnego przekraczania granicy państwa – dodał. Potępił próby utrudniania działań służbom mundurowym działającym na granicy.
Agnieszka Ścigaj (Polskie Sprawy) zarzuciła rządowi i polskiej dyplomacji nieudolność. Dodała, że rząd i prezydent "nie skorzystali z okazji", by przedstawić sytuację na posiedzeniu RBN, co pozwoliłoby zyskać większą akceptację społeczną. Wypowiedź premiera w Sejmie oceniła jako "bardzo konfrontacyjną". - Nie mamy wiedzy, jakie jest realne zagrożenie. Jednak ciąży na nas obowiązek chronienia naszych i europejskich granic, a wygląda na to, że bez stanu wyjątkowego rząd po prostu sobie nie poradzi - mówiła.
Kamiński do opozycji: nie przeszkadzajcie nam
Minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński stwierdził, że bezpieczeństwo oraz integralność terytorialna państwa to kwestie fundamentalne. - To nie jest czas na pokrzykiwania, to nie jest czas na puste gadanie, agresywne obelgi. To jest czas na działanie, na działanie państwa polskiego - podkreślił. - To, czego do was oczekujemy: nie przeszkadzajcie nam - zwrócił się do opozycji. - Z Łukaszenką damy sobie radę, ale wy nam nie przeszkadzajcie i zróbcie to w imię lojalności państwowej, w imię lojalności wobec waszych wyborców - powiedział.
Szef MSWiA stwierdził, że w obecnej sytuacji są "elementy zagrożenia suwerenności naszego kraju i integralności granic naszego państwa". - Niebezpieczeństwo jest realne. My nie straszymy nikogo, tylko przedstawiamy fakty - zaznaczył. Kamiński wskazywał, że reżim Łukaszenki cynicznie wykorzystuje naiwność wielu ludzi na świecie i tworzy kryzys migracyjny na granicy z Polską, Litwą i Łotwą - na granicy z UE. Łukaszenka, jak mówił minister, chciałby powtórki z kryzysu migracyjnego w 2015 roku i stworzenia w północno-wschodniej Europie wielki szlak migracyjny.
- Dlaczego to robi? To jest odwet za wsparcie, jakie Unia Europejska, Polska, Litwa daje opozycji białoruskiej. Rok temu zobaczyliśmy prawdziwą twarz narodu białoruskiego, walczącego o wolność, o demokrację, o chleb w swoim kraju, przeciwko dyktaturze - podkreślił szef MSWiA.
Kamiński przypomniał, że więzienia na Białorusi wypełnione są więźniami politycznymi. - W więzieniach siedzą nasi rodacy, liderzy polskiej mniejszości narodowej. Pani Andżelika Borys, pan Andrzej Poczobut. Domagamy się ich zwolnienia na każdym kroku w każdy sposób - powiedział. - Niektórych ludzi, naszych rodaków, udało nam się wyciągnąć z więzienia, ale będziemy konsekwentnie walczyć dalej - dodał.
Źródło: PAP, TVN24