Rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek w liście do premiera przedstawił swoje stanowisko dotyczące wprowadzenia stanu wyjątkowego w pasie przygranicznym. Podkreślił, że nie widzi podstaw do kwestionowania zasadności jego wprowadzenia, wyraził jednak wątpliwości dotyczące ograniczenia pracy dziennikarzy, a także prawa dostępu do informacji publicznej. Wiącek oczekuje od Mateusza Morawieckiego wyjaśnienia, "czy prawodawca rozważał (...) objęcie dziennikarzy i innych przedstawicieli środków społecznego przekazu 'mechanizmem przepustkowym', a jeśli tak – dlaczego nie zdecydowano się na jego wprowadzenie".
Prezydent Andrzej Duda wydał w czwartek rozporządzenie o wprowadzeniu stanu wyjątkowego w przygranicznym pasie z Białorusią, czyli w części województw podlaskiego i lubelskiego. Rozporządzenie zostało tego samego dnia opublikowane w Dzienniku Ustaw i weszło w życie z dniem ogłoszenia. Pas obejmuje 183 miejscowości (115 w woj. podlaskim i 68 w woj. lubelskim). O wprowadzenie stanu wyjątkowego na 30 dni wnioskował rząd w związku z sytuacją na granicy z Białorusią.
RPO pisze do premiera w sprawie stanu wyjątkowego
Rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek skierował do premiera Mateusza Morawieckiego list, w którym przedstawił swoje stanowisko w sprawie wprowadzenia stanu wyjątkowego i zwrócił się o wyjaśnienie wskazanych przez niego kwestii.
W ocenie RPO "konstytucyjne organy władzy wykonawczej zaangażowane w procedurę wprowadzenia stanu wyjątkowego (Prezydent RP, Rada Ministrów, Prezes Rady Ministrów) dysponują znacznym zakresem swobody oceny sytuacji z punktu widzenia niezbędności podjęcia decyzji w tej mierze". Dodał, że "to na tych organach spoczywa w pierwszym rzędzie odpowiedzialność za zapobieganie zagrożeniom wskazanym w Konstytucji".
"Przesłanki dopuszczalności wprowadzenia stanu wyjątkowego zostały świadomie określone przez twórców Konstytucji w sposób nieostry, pozostawiając organom decydującym – jak wskazuje się w doktrynie – 'ocenę rodzaju i stanu zagrożenia jako spełniających warunki stanu wyjątkowego'" - zauważył RPO.
RPO nie dostrzega podstaw prawnych do kwestionowania zasadności stanu wyjątkowego
"Mając na uwadze powyższy standard konstytucyjny i międzynarodowy, a także okoliczność, że ani Rzecznik Praw Obywatelskich, ani opinia publiczna mogą nie dysponować pełnią informacji co do okoliczności towarzyszących wydarzeniom na granicy polsko-białoruskiej - uwzględniając ponadto dynamiczny charakter tych wydarzeń, których następstwa mogą mieć istotny wpływ na bezpieczeństwo obywateli, nienaruszalność terytorium RP oraz porządek publiczny – Rzecznik Praw Obywatelskich nie dostrzega podstaw do kwestionowania zasadności wprowadzenia stanu wyjątkowego z punktu widzenia przesłanek z art. 228 ust. 1 i art. 230 ust. 1 Konstytucji" - czytamy.
RPO dodał, że tezę wzmacnia okoliczność, iż również na Litwie i Łotwie władze – dostrzegając analogiczne zagrożenia na granicy z Republiką Białorusi – zdecydowały się na wprowadzenie stanów nadzwyczajnych.
Wiącek zaznaczył, że "o tym, czy zostały spełnione konstytucyjne przesłanki, uzasadniające wprowadzenie stanu wyjątkowego, przede wszystkim powinien rozstrzygnąć Sejm".
"Aby decyzja Sejmu była oparta na rzetelnych podstawach faktycznych, Rada Ministrów – jako podmiot inicjujący wprowadzenie stanu wyjątkowego – zobowiązana jest dostarczyć posłom wszelkie niezbędne informacje, umożliwiające podjęcie decyzji respektującej konstytucyjne warunki wprowadzenia stanu nadzwyczajnego" - podkreślił RPO.
Wątpliwości w sprawie ograniczeń pracy dziennikarzy
Rzecznik Praw Obywatelskich zauważył jednak, że na obszarze objętym stanem wyjątkowym wprowadzony jest "zakaz przebywania", który powoduje, że niedopuszczalne jest tam przebywanie dziennikarzy.
"Wolność pozyskiwania i rozpowszechniania informacji (art. 54 ust. 1 Konstytucji RP) może być przedmiotem nadzwyczajnych ograniczeń w czasie stanu wyjątkowego. Jej ograniczenie może jednak nastąpić tylko w takim stopniu, jaki 'odpowiada stopniowi zagrożenia', i tylko w takim zakresie, w jakim ograniczenie zmierza 'do jak najszybszego przywrócenia normalnego funkcjonowania państwa'" - zauważył.
RPO podkreślił, że "rozwój wydarzeń na granicy polsko-białoruskiej jest niezwykle ważnym problemem, budzącym powszechne zainteresowanie społeczne". "Rolą prasy i innych środków społecznego przekazu jest – w świetle art. 14, 54 i 61 Konstytucji RP oraz art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka – informowanie obywateli o tego typu problemach" - dodał.
"Stąd też – jakkolwiek nawet daleko idące ograniczenia wolności i praw są dopuszczalne w stanie wyjątkowym – to powstaje pytanie, czy ograniczenia w postaci wprowadzonej rozporządzeniem Rady Ministrów z 2 września 2021 r., zakładające w zasadzie całkowite wyłączenie jawności co do działań polskich służb oraz sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, są rzeczywiście absolutnie niezbędne i adekwatne do zaistniałej sytuacji" – wskazał Wiącek w liście do premiera.
RPO pyta o brak "mechanizmu przepustkowego"
Rzecznik napisał, że "dostrzega racje, dla których dziennikarze nie powinni mieć swobodnego wstępu na obszar, na którym wprowadzono stan nadzwyczajny oraz nieograniczonego prawa do relacjonowania zdarzeń na granicy polsko-białoruskiej". "Powstaje jednak pytanie, z jakiego powodu prawodawca nie przewidział możliwości objęcia ich 'mechanizmem przepustkowym', umożliwiającym - np. na podstawie decyzji właściwego komendanta placówki SG – udzielenie choćby ograniczonej i kontrolowanej przez odpowiednie służby państwowe możliwości wstępu na obszar objęty stanem wyjątkowym" - dodał.
Wiącek oczekuje wyjaśnienia, "czy prawodawca rozważał tego typu rozwiązanie, jak objęcie dziennikarzy i innych przedstawicieli środków społecznego przekazu 'mechanizmem przepustkowym', a jeśli tak – dlaczego nie zdecydowano się na jego wprowadzenie".
RPO zauważył, że "na Litwie, gdzie wprowadzono stan nadzwyczajny, funkcjonuje system przepustek dla dziennikarzy, którzy chcą dostać się na teren objęty stanem nadzwyczajnym".
RPO: dlaczego nie rozważono środków łagodniejszych niż bezwzględny zakaz udostępniania informacji?
Wątpliwości Rzecznika Praw Obywatelskich budzi także ograniczenie prawa dostępu do informacji publicznej.
Chodzi o § 1 ust. 1 pkt 6 rozporządzenia Rady Ministrów, zgodnie z którym w czasie stanu wyjątkowego obowiązuje "ograniczenie dostępu do informacji publicznej przez odmowę udostępnienia w sposób określony w ustawie z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej informacji publicznej dotyczącej czynności prowadzonych na obszarze objętym stanem wyjątkowym w związku z ochroną granicy państwowej oraz zapobieganiem i przeciwdziałaniem nielegalnej migracji".
RPO zaznaczył, że "dostrzega racje przemawiające za ograniczeniem w stanie wyjątkowym dostępu do informacji publicznej z uwagi na konieczność ochrony bezpieczeństwa państwa i porządku publicznego".
"Powstaje jednak pytanie, dlaczego nie rozważono środków łagodniejszych niż generalny i abstrakcyjny, bezwzględny zakaz udostępniania informacji" - dodał. "Ścisły związek prawa dostępu do informacji publicznej z wolnością słowa i wolnością mediów powoduje, że połączenie zakazu przebywania dziennikarzy na terenach objętych stanem wyjątkowym z całkowitym wyłączeniem prawa dostępu do informacji publicznej może – również w warunkach stanu wyjątkowego – budzić wątpliwości z punktu widzenia zasady proporcjonalności" - wskazał.
Zdaniem RPO, prowadzi to do "wyłączenia spod wszelkiej w zasadzie społecznej kontroli działań organów publicznych na danym obszarze, co może prowadzić do obniżenia zaufania obywateli do państwa".
W stanowisku czytamy, że całkowite wyłączenie dostępu do informacji publicznej dla profesjonalnych dziennikarzy "zwiększa ryzyko niekontrolowanego rozprzestrzeniania się nieprawdziwych i niezweryfikowanych informacji lub spekulacji, zwłaszcza w mediach społecznościowych". "Paradoksalnie może to w efekcie prowadzić do dodatkowego zagrożenia bezpieczeństwa i porządku publicznego, a także do osłabienia zaufania obywateli do organów państwa, które zdecydowały o wprowadzeniu stanu wyjątkowego" - ocenił RPO.
RPO zwrócił się do premiera o wyjaśnienie, czy prawodawca rozważał wprowadzenie łagodniejszych środków ograniczających prawo dostępu do informacji publicznej, a jeśli tak – to z jakich przyczyn z nich zrezygnowano.
Źródło: tvn24.pl