Prokurator Ewa Wrzosek, wobec której pod koniec kwietnia polecono wszcząć postępowanie dyscyplinarne po jej decyzji o śledztwie w sprawie organizacji wyborów prezydenckich, poinformowała tvn24.pl o przyśpieszeniu w trzech innych sprawach, w których wcześniej usłyszała zarzut naruszenia godności urzędu prokuratora. - To jest też element presji i sygnał, nie tylko dla mnie, ale dla całego środowiska, że mamy siedzieć cicho - powiedziała.
Ewa Wrzosek z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów wszczęła 23 kwietnia śledztwo w sprawie decyzji o przeprowadzeniu wyborów prezydenckich. Tego samego dnia, po trzech godzinach, zostało ono umorzone przez innego przedstawiciela tej samej prokuratury. Dzień później prokurator krajowy polecił wszcząć wobec Wrzosek postępowanie dyscyplinarne.
Wcześniej prokurator Wrzosek usłyszała zarzuty w trzech innych sprawach dyscyplinarnych. Dotyczą między innymi wystąpienia podczas publicznego wysłuchania ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa w grudniu 2017 roku w Sejmie oraz udziału w spocie Inicjatywy Wolne Sądy. We wszystkich trzech sprawach zarzuca się Wrzosek naruszenie godności urzędu prokuratora.
"Ostatni etap przed zakończeniem postępowania"
W poniedziałek prokurator Wrzosek poinformowała w rozmowie z tvn24.pl, że na 22 maja wyznaczono jej tak zwane końcowe zaznajomienie z aktami sprawy, co - jak tłumaczyła - jest ostatnią czynnością przed zakończeniem postępowania dyscyplinarnego. Po upływie tego terminu postępowania zostaną zakończone, a materiały z Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu zostaną przekazane do sądu dyscyplinarnego przy Prokuratorze Generalnym. - Więc one są de facto na tym ostatnim etapie przed zakończeniem postępowania - sprecyzowała prokurator Wrzosek.
O tym, że trzy postępowania dyscyplinarne wobec Wrzosek dobiegają końca, poinformowało w poniedziałek radio RMF FM.
"To jest też element presji i sygnał dla całego środowiska, że mamy siedzieć cicho"
W rozmowie z tvn24.pl Wrzosek oceniła tę decyzję jako "przyśpieszenie" w jej sprawach dyscyplinarnych, ponieważ - jak tłumaczy - od półtora roku nie wykonywano w ich toku żadnych czynności. Pytana, czy może to mieć związek z postępowaniem, jakie wszczęła pod koniec kwietnia w sprawie organizacji wyborów prezydenckich, prokurator odpowiedziała, że "jest to ewidentne".
- Przez prokuratury i sądy, także sądy dyscyplinarne, podejmowane są tylko takie sprawy, które są sprawami niecierpiącymi zwłoki. Nie widzę żadnego uzasadnienia po prawie półtora roku bezczynności w postępowaniu dyscyplinarnym, które już dawno mogłoby się zakończyć. Te materiały już wówczas mogły zostać przekazane do sądu dyscyplinarnego - zwróciła uwagę.
- Więc skoro zostały przeprowadzone wszystkie czynności, a tak się nie stało (materiały nie zostały przekazane - red.), to z mojego punktu widzenia przekazanie mi teraz informacji o terminie końcowego zaznajomienia to jest też element presji i sygnał, nie tylko dla mnie, ale dla całego środowiska, że mamy siedzieć cicho - mówiła Wrzosek.
Prokurator Wrzosek: odbieram to jako retorsję za swoją pracę
Prokurator Wrzosek potwierdziła w rozmowie z portalem, że do tej pory nie otrzymała zawiadomienia o formalnym wszczęciu wobec niej postępowania w związku z decyzją w sprawie wyborów. Prokuratura argumentowała, że jej decyzja "nie miała podstaw, ponieważ nie doszło nawet do zdarzenia, które było powodem wszczęcia postępowania". Wrzosek przyznała, że odbiera to jako "retorsje za swoją pracę".
Odniosła się również do zarzutu, jaki został sformułowany w komunikacie Prokuratury Krajowej. Napisano w nim, że wypowiedzi Wrzosek w mediach na temat śledztwa dotyczącego wyborów udzielane bez zgody przełożonych stanowią "obrazę przepisów prawa i uchybienie godności urzędu". - Rzeczywiście, nie posiadam zgody przełożonego na wypowiedzi medialne, takie prawo przysługuje rzecznikom prasowym i kierownikom jednostek. Natomiast każdy prokurator, i tak mówi również ustawa Prawo o prokuraturze, może zabierać głos i wyrażać pewne poglądy w kwestiach, w których wymaga tego interes społeczny. Kierowałam się tu właśnie tą przesłanką - tłumaczyła prok. Wrzosek.
"Po co było to robić? Przecież wiedziałaś, że to się może tak skończyć"
Prokurator Wrzosek opowiedziała, z jakimi reakcjami ze strony środowiska prokuratorów spotkała się po tym, jak podjęła decyzję o wszczęciu postępowania w sprawie wyborów prezydenckich. - Pojawiły się takie głosy: "Po co było to robić? Przecież wiedziałaś, że to się może tak skończyć" - stwierdziła.
Jak przyznała, nie spodziewała, się, że postępowanie zostanie umorzone po zaledwie trzech godzinach od wszczęcia. - To jest sytuacja tak kuriozalna, że do tej pory, jak wypowiadam to na głos, to nie mogę w to uwierzyć - dodała rozmówczyni tvn24.pl.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24