Skład komisji w sprawie Bartłomieja Misiewicza to dla Antoniego Macierewicza sygnał, że lekko nie będzie, ponieważ można odnieść wrażenie, że staje przed swoimi głównymi, nawet jeśli do tej pory ukrywanymi, wewnątrzpartyjnymi oponentami - ocenił w "Kropce nad i" były prezydent Aleksander Kwaśniewski.
Kwaśniewski mówił w TVN24 o sprawie Bartłomieja Misiewicza. W środę prezes PiS Jarosław Kaczyński podpisał decyzję zawieszającą Misiewicza w prawach członka PiS. Misiewicz - były rzecznik MON i były szef gabinetu politycznego ministra Antoniego Macierewicza - niedawno został zatrudniony w państwowej spółce Polska Grupa Zbrojeniowa. Również w środę PGZ poinformowała, że umowa z Misiewiczem rozwiązana została za porozumieniem stron.
Powołano także specjalną komisję, która ma zbadać zarzuty stawiane Misiewiczowi. W jej skład weszli posłowie PiS: Joachim Brudziński, Marek Suski oraz Mariusz Kamiński.
- Ta komisja to jest taki trochę pluton egzekucyjny, ale w grupie plutonów egzekucyjnych to taki dream team - ocenił Kwaśniewski.
- Muszę przyznać, że trzy takie postacie to są postacie rzeczywiście nietuzinkowe, szczególnie w tej dziedzinie, którą mają się zająć. I to też jest dla Antoniego Macierewicza sygnał, że lekko nie będzie - dodał były prezydent. Jak wyjaśniał, szef MON, który będzie główną postacią prac tej komisji, "staje przed swoimi głównymi, nawet jeśli do tej pory ukrywanymi, wewnątrzpartyjnymi oponentami".
- To był zły dzień dla Antoniego Macierewicza, robił za pochyłe drzewo, na które wszyscy skaczą - powiedział Kwaśniewski.
Konflikt na szczytach PiS?
- Pan Misiewicz zrobił rzeczywiście dosyć błyskawiczną karierę, która, jak każda błyskawiczna kariera, z hukiem się, przynajmniej na razie, kończy - mówił Kwaśniewski. Jak dodał, sprawa byłego rzecznika MON to dowód na to, że trwa konflikt pomiędzy prezesem PiS i jego bliskimi współpracownikami a Antonim Macierewiczem, który zdobył "pozycję niewątpliwie najpoważniejszą, i to nie tylko wewnątrz partii, ale i w państwie", która zaczęła być groźna dla Jarosława Kaczyńskiego.
Zdaniem Kwaśniewskiego, zatrudniając Misiewicza w Polskiej Grupie Zbrojeniowej, "Antoni Macierewicz podjął duże ryzyko, ponieważ sygnałów, że nie powinien tego robić, było dużo". - Wyzwanie było poważne, to i reakcja jest poważna - podkreślił były prezydent.
Jak zaznaczył Kwaśniewski, w najbliższym czasie okaże się, czy Antoni Macierewicz ograniczy swoją pozycję, czy podejmie walkę o pozycję w PiS.
"PiS zawłaszczyło tragedię smoleńską"
Kwaśniewski w TVN24 odniósł się również do kwestii katastrofy smoleńskiej, której siódma rocznica przypadała w poniedziałek.
- Prawo i Sprawiedliwość zawłaszczyło tragedię smoleńską. Od kilkunastu miesięcy organizuje nam paranoję. Mamy tych, którzy polegli i to są osoby z PiS. Mamy też tych, którzy zginęli, czyli reszta osób. Ci, którzy polegli, pełnili wielką misję w imieniu nas wszystkich, a reszta turystycznie pojechała. To jest niemoralne, niesmaczne i beznadziejne. Powoduje to dramatyczne i głębokie podziały w społeczeństwie. To, co się dzisiaj dzieje w sprawie katastrofy, jest manipulacją ludźmi, ich głowami i sumieniami – powiedział Kwaśniewski.
Jak zaznaczył, "nie ma wątpliwości, że ta religia smoleńska jest jednym z głównych spoiw elektoratu PiS". - I to jest główna przyczyna siły dla Antoniego Macierewicza. On w moim przekonaniu może liczyć, że gdyby dzisiaj się zdarzyło jakieś trzęsienie ziemi, w co nie wierzę, i on spróbowałby zbudować własną formację, to on wyprowadza z PiS siedem, może nawet dziesięć procent wyborców. Właśnie tych, którzy uważają go za kapłana tej religii smoleńskiej - podkreślił były prezydent.
Autor: mw/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24