Każdy dzień zwłoki z dymisją wiceministra sportu Łukasza Mejzy to hańba dla całego rządu - oceniła w "Faktach po Faktach" posłanka Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Lewicy. Wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk mówił zaś, że "jeżeli okaże się, że są jakieś nieprawidłowości, to wtedy wydaje się, że decyzja, co do ewentualnego pobytu pana Mejzy w rządzie, będzie dla wszystkich oczywista".
Posłanka Agnieszka Dziemianowicz-Bąk oraz wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk komentowali w "Faktach po Faktach" w TVN24 doniesienia w sprawie wiceministra sportu Łukasza Mejzy, którego firma miała obiecywać leczenie ciężko chorych metodą, która nie ma medycznego potwierdzenia. Wielu polityków - nie tylko opozycji - wzywa rząd do zdymisjonowania Mejzy. Premier Morawiecki powiedział w poniedziałek, że "sytuacja na pewno będzie teraz przedmiotem bardzo szczegółowych wyjaśnień".
Wiceszef MSZ: służby muszą ocenić, na ile tam były nieprawidłowości
Wawrzyk pytany, czy jego zdaniem Mejza powinien zostać zdymisjonowany, powiedział, że "dwie kwestie są tutaj moim zdaniem kluczowe". - Są postępowania odpowiednich służb prowadzone i służby muszą ocenić, na ile tam były nieprawidłowości - ocenił.
- Ale generalnie myślę, że jako politycy, jako klasa polityczna powinniśmy wykazywać się większą empatią, bo to w zawodzie polityka wydaje mi się kluczowe - dodał wiceszef MSZ.
Dopytywany, czy powinno dojść do dymisji Mejzy, uznał, że "jeżeli okaże się, że są jakieś nieprawidłowości, to wtedy wydaje się, że decyzja, co do ewentualnego pobytu pana Mejzy w rządzie, będzie dla wszystkich oczywista".
Dziemianowicz-Bąk: czy jest pan w stanie powiedzieć przepraszam?
Zdaniem Dziemianowicz-Bąk, "każdy dzień zwłoki z dymisją pana Mejzy to hańba dla całego rządu, a także hańba dla całej klasy politycznej".
- To nie jest mój rząd, to nie jest moje środowisko polityczne, jestem jak najdalsza od Prawa i Sprawiedliwości, ale to jest moje państwo, to – jako posłanki - jest także mój Sejm, mój parlament. (...) Jest mi wstyd, uważam, że jest to kompromitacja, że pan Łukasz Mejza zasiada dzisiaj w ławach rządowych - oświadczyła.
Według posłanki Lewicy, "cała klasa polityczna, a przede wszystkim oczywiście przedstawiciele rządu, powinni dziś powiedzieć wszystkim tym osobom, które zostały poszkodowane przez działalność pana Mejzy po prostu uczciwie przepraszam". - Potrafię w imieniu klasy politycznej to przepraszam powiedzieć, potrafię wykazać się tą empatią, o którą apeluje pan minister - dodała.
- Panie ministrze, czy pan potrafi dzisiaj przeprosić osoby, które były naciągane, według doniesień medialnych, przez pana Mejzę? Czy jest pan w stanie powiedzieć przepraszam za to, że ten człowiek, który według doniesień medialnych naciągał, żerował na śmiertelnie chorych dzieciach, cały czas zasiada w rządzie? W rządzie, który pan wspiera, w rządzie, który firmuje pan także swoim imieniem i nazwiskiem, swoją twarzą. Czy stać pana choćby na taki gest, jeśli już nie stać pana na to, żeby wprost powiedzieć: Łukasz Mejza powinien być natychmiast zdymisjonowany? - pytała posłanka wiceministra.
Wawrzyk: jeżeli jest coś nagannego, to przeprosiny powinny się pojawić
Wawrzyk odparł: - Swoje zdanie na ten temat powiedziałem. Pytany, czy przeprosin nie będzie, Wawrzyk odparł, że "jeżeli jest coś nagannego, to oczywiście przeprosiny powinny się pojawić".
Dziemianowicz-Bąk: de facto w terenie przygranicznym będzie obowiązywał dalej stan wyjątkowy
Politycy odnieśli się także do nowelizacji ustawy o ochronie granicy, która została we wtorek opublikowana w Dzienniku Ustaw. Wcześniej Sejm odrzucił wszystkie poprawki wniesione do niej przez Senat, następnie podpisał ją prezydent.
- De facto w terenie przygranicznym będzie obowiązywał dalej stan wyjątkowy - skomentowała w TVN24 Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
Jak mówiła, "dalej swobodnego dostępu do obszaru przygranicznego nie będą miały media i organizacje humanitarne".
Wawrzyk ocenił zaś, że "nie jest do końca tak, jak powiedziała pani poseł". - Bo to nie jest utrzymanie stany wyjątkowego, tylko wprowadzenie w sytuacji zagrożenia bezpieczeństwa państwa z zachowaniem określonych warunków pewnych ograniczeń odnośnie pobytu, czy wjazdu do strefy przygranicznej - przekonywał wiceszef resortu dyplomacji. - Ale wbrew temu, co powiedziała pani poseł, można zezwolić dziennikarzom decyzją Straży Granicznej na przebywanie w tej strefie - dodał.
Zawarte w nowelizacji przepisy zakładają między innymi możliwość wprowadzania czasowego zakazu przebywania w strefie nadgranicznej. Będzie on mógł być wprowadzony na szczególnie narażonych obszarach przy linii granicy zewnętrznej w drodze rozporządzenia szefa MSWiA po zasięgnięciu opinii komendanta głównego Straży Granicznej. Z zakazu wyłączeni będą m.in. mieszkańcy, czy osoby prowadzące tam działalność gospodarczą. Na czas określony i na określonych zasadach komendant placówki SG będzie mógł zezwolić na przebywanie tam również innych osób, w tym dziennikarzy.
Jedna z poprawek proponowanych przez Senat przewidywała, że zakaz nie obejmowałby dziennikarzy ani przedstawicieli organizacji, których celem jest udzielanie pomocy humanitarnej, prawnej i medycznej.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24