Trzeba chcieć dokonać tego wyboru, a nie traktować ten urząd w kategoriach takich, że on powinien służyć nie obywatelom, ale władzy. Stąd ta sprawa przed Trybunałem Konstytucyjnym. Tak, aby za wszelką cenę postawić na swoim - powiedział w "Faktach po Faktach" rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar. Trybunał Konstytucyjny rozpatrywał w poniedziałek wniosek o zbadanie konstytucyjności przepisu, zgodnie z którym RPO pełni obowiązki po upływie kadencji do czasu objęcia stanowiska przez następcę.
W połowie września zeszłego roku posłowie PiS zwrócili się do Trybunału Konstytucyjnego kierowanego przez Julię Przyłębską o zbadanie konstytucyjności ustawowego przedłużenia pięcioletniej kadencji Rzecznika Praw Obywatelskich w sytuacji, gdy następca nie zostanie wybrany. TK rozpoczął rozpatrywanie wniosku w poniedziałek. Kolejna rozprawa ma się odbyć we wtorek.
Do sprawy odniósł się w poniedziałkowych "Faktach po Faktach" Adam Bodnar.
"Brakuje woli"
RPO podkreślił, że - jak mówił w Trybunale Konstytucyjnym - w Polsce "pewnie jest kilkuset, albo jeśli nie kilka tysięcy kandydatów, kandydatek na Rzecznika Praw Obywatelskich, z których naprawdę dałoby się wybrać osoby, które wypełniają normy konstytucyjne i ustawowe dotyczące Rzecznika Praw Obywatelskich". - Ale trzeba chcieć tego dokonać, a nie traktować ten urząd w kategoriach takich, że on powinien służyć nie obywatelom, lecz władzy – zauważył.
- Mam wrażenie, że tej woli brakuje, stąd ta sprawa przed Trybunałem Konstytucyjnym. Tak, aby za wszelką cenę postawić na swoim i dokonać wyboru rzecznika, który będzie służył nie obywatelom, ale przede wszystkim władzy – dodał.
Bodnar powiedział, że dla niego "ciekawym pytaniem, jeśli chodzi o jutrzejszy dzień jest to, czy Trybunał weźmie pod uwagę to, że wniosek grupy posłów, który został następnie uzupełniony, nie miał wystarczającej liczby podpisów posłów Prawa i Sprawiedliwości".
Przypomniał, że "w trakcie postępowania został przedstawiony nowy dokument i pan poseł Marek Ast twierdzi, że ten przepis ustawy o rzeczniku jest sprzeczny także z zasadą legalizmu". - Natomiast nie zebrał 50 wymaganych podpisów posłów. Ciekawe, jak Trybunał Konstytucyjny do tego podejdzie. To wbrew pozorom nie jest techniczna sprawa. Sprawa, która ma wpływ na to, jak ten wniosek zostanie oceniony – tłumaczył Bodnar.
Bodnar: broniłem konstytucji
Mówił, że w poniedziałek był "jedyną osobą na sali Trybunału Konstytucyjnego, która broniła zgodności z konstytucją tej regulacji"..
- Co więcej, wskazywałem, że dokładnie takie same przepisy dotyczą prezesa Narodowego Banku Polskiego, prezesa Najwyższej Izby Kontroli oraz Rzecznika Praw Dziecka i nie ma powodu, żeby stosować tutaj jakiś inny standard w stosunku do Rzecznika (Praw Obywatelskich) – podkreślił.
- Jeśli tak się stanie, to naruszy to artykuł 80. Konstytucji, czyli fundamentalne prawo obywateli do skargi do Rzecznika Praw Obywatelskich – dodał.
Kadencja obecnego RPO - Adama Bodnara - upłynęła 9 września zeszłego roku. W ostatnich miesiącach parlament trzykrotnie próbował wybrać następcę Adama Bodnara. Trwa kolejna procedura wyłaniania następcy Bodnara. Kandydatem PiS jest poseł Bartłomiej Wróblewski; kandydatem KO i PSL – dr hab. nauk prawnych Sławomir Patyra; kandydatem Lewicy – prawnik i działacz społeczny Piotr Ikonowicz.
"To nie pierwsza interwencja tego typu"
Bodnar odniósł się także do działań policji podczas niedzielnego protestu w Głogowie. W zgromadzeniu uczestniczyło około 200 osób. Policjanci interweniowali m.in. wobec jednej z kobiet, a film z tego zdarzenia trafił do sieci. Na nagraniu widać, jak policjant uderza kobietę pałką, łapie ją za szyję i przewraca na ziemię. Interwencja wzbudziła kontrowersje. Pojawiły się pytania o jej zasadność.
Krajowy Mechanizm Prewencji Tortur, który działa w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich ocenił, że interwencja policjanta była "nieproporcjonalna do sytuacji i nie znajduje uzasadnienia z punktu widzenia celu samej interwencji".
- Jestem przekonany, bazując na tych materiałach filmowych, że użycie środków przymusu bezpośredniego, w tym przypadku pałki policyjnej, było nadmierne, niepotrzebne, zbędne, że jeżeli policja nawet chciała dokonać jakiejś interwencji, to mogła tego dokonać w inny sposób – powiedział w "Faktach po Faktach" Adam Bodnar.
Dodał, iż "ma wrażenie, że to się układa w większy scenariusz różnych nadużyć ze strony policji".
- Przecież to nie pierwsza interwencja tego typu. Były przecież interwencje, gdzie policja przy zatrzymywaniu potrafiła złamać rękę osobie zatrzymywanej – zauważył.
Bodnar widzi "dwie przyczyny"
Jego zdaniem są dwie przyczyny takich sytuacji. - Pierwsza jest taka, że do policji trafiają osoby po znacznie krótszym okresie przeszkolenia, niż to bywało wcześniej, a żeby przygotować się do wykonywania środków przymusu bezpośredniego, trzeba naprawdę trochę czasu spędzić na różnych treningach i od tego są szkoły policyjne – ocenił RPO.
Po drugie, dodał, "pojawia się poczucie bezkarności". - Powiem szczerze, że jak dzisiaj zobaczyłem, że komendant główny policji jednak sprawę wyjaśnia, to nawet się zdziwiłem, bo wcześniej bywało tak, że policja zazwyczaj w takich sytuacjach mówiła: mamy absolutnie pełne zaufanie do policji, policjanci są profesjonalistami i dlaczego ich obrażacie. To była narracja przez ostatnie kilka miesięcy – mówił Bodnar.
- Jednak wygląda na to, że ten film był tak ewidentny, że spowodował reakcję Komendy Głównej Policji – dodał.
"Dobrze się stało, że sąd się zdecydował się na poręczenie majątkowe"
Bodnar odniósł się również do sprawy byłego ministra w polskim rządzie i byłego szefa Państwowej Agencji Drogowej Ukrainy Sławomira Nowaka. Warszawski sąd okręgowy zdecydował, że były polityk wyjdzie z aresztu, co stało się w poniedziałek po południu. Oskarżyciel publiczny wnioskował, aby Nowak został za kratkami do lipca. Sąd zastosował wobec niego środki zapobiegawcze, między innymi zakaz opuszczania kraju i poręczenie majątkowe w wysokości miliona złotych. Nowak podejrzany jest o popełnienie kilkunastu czynów korupcyjnych, w tym przyjmowanie łapówek za przyznawanie kontraktów na budowę i remont dróg na Ukrainie, a także o pranie pieniędzy.
- Ze stosowaniem tymczasowego aresztowania mamy problem od lat w Polsce. W ciągu ostatnich pięciu lat dwukrotnie się znowu zwiększyła liczba stosowanych aresztów – zauważył Bodnar.
Ocenił, że "stosowanie tymczasowego aresztowania, a jednocześnie niedążenie do tego, aby jak najszybciej przedstawić akt oskarżenia, to jest bardzo duży kłopot w funkcjonowaniu prokuratury".
- Wydaje mi się, że dobrze się stało, że sąd zdecydował się na poręczenie majątkowe zamiast stosowania tymczasowego aresztowania – powiedział Bodnar. Dodał, że powstaje pytanie, "czy faktycznie było potrzebne, żeby aż tak długo pan Nowak był w areszcie". - Tego nie wiem, nie mogę o tym powiedzieć, ponieważ nie znam akt tego postępowania – zastrzegł.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24