Profil DNA jeden na kwadrylion ludzi. "Malowany" skazany za zabójstwo pary emerytów

Zatrzymano 68-latka podejrzanego o podwójne zabójstwo
W 2012 roku w Warszawie zamordowano parę emerytów z Niemiec - materiał "Uwagi" TVN cz. 1
Źródło: Uwaga, prod. TVN, 2012
Oskarżony o zabójstwo niemieckich emerytów został skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności. To sądowy finał jednej z najbardziej zagadkowych spraw ostatnich 20 lat. Na trop 69-letniego Zdzisława W., ps. Malowany, śledczy wpadli dzięki rękawiczce znalezionej na miejscu zbrodni.
Kluczowe fakty:
  • Na warszawskich Siekierkach w zaparkowanym czerwonym kamperze 19 maja 2012 r. znaleziono zwłoki kobiety z ranami postrzałowymi i ciężko rannego mężczyznę. Zmarł w szpitalu.
  • Byli to niemieccy emeryci podróżujący po Europie, którzy jechali na Ukrainę w związku z odbywającymi się niebawem mistrzostwami Europy w piłce nożnej.
  • Na miejscu zbrodni i w okolicy śledczy zabezpieczyli wiele śladów i dowodów. Zostały one poddane analizom i badaniom kryminalistycznym. Najważniejsza okazała się rękawiczka.
  • Biegła wskazała, że DNA znalezione na rękawiczce pochodzi od Zdzisława W. i jest to ekstremalnie mocne prawdopodobieństwo. - Taki profil DNA mógłby powtórzyć się raz na kwadrylion ludzi. Nawet taka populacja ludzi nie istnieje - stwierdziła.

69-letni Zdzisław W. był oskarżony o dwa zabójstwa. Ofiarami byli emeryci z Niemiec. Zginęli od strzałów z pistoletu. W. odpowiadał przed sądem w warunkach recydywy.. Mężczyzna był bowiem wcześniej wielokrotnie karany m.in. za rozboje oraz usiłowanie zabójstwa syna.

Za podwójne zabójstwo został skazany na dożywocie. Wyrok nie jest prawomocny.

"Tylko dzięki zaangażowaniu prokuratorów Marzanny Muchy-Podlewskiej, Przemysława Nowaka, Szymona Banny i Agaty Kasperek, możliwe było ustalenie sprawcy i przywiedzenie go przed oblicze Temidy" - podkreśliła Prokuratura Okręgowa w Warszawie we wpisie opublikowanym na portalu X.

Zbrodnia w czerwonym kamperze

19 maja 2012 roku na warszawskich Siekierkach w zaparkowanym czerwonym kamperze znaleziono zwłoki kobiety z ranami postrzałowymi i ciężko rannego mężczyznę. 63-letnia Silke G. zginęła od czterech strzałów w głowę i w klatkę piersiową. 62-letni Peter H. został postrzelony raz, w głowę. Potem zabójca zadał mu ranę ciętą szyi. Peter H. trafił do szpitala, nie udało się go uratować.

Ofiarami przestępstwa byli obywatele Niemiec, emeryci podróżujący po Europie, którzy zmierzali do Ukrainy w związku z odbywającymi się tam wówczas mistrzostwami Europy w piłce nożnej

Śledztwo umorzone, przełom po ponad 10 latach

Prokuratura Okręgowa w Warszawie poinformowała, że na miejscu zdarzenia i w jego bezpośredniej okolicy śledczy zabezpieczyli wiele śladów i dowodów, które następnie poddane zostały analizom i badaniom kryminalistycznym. W toku śledztwa przesłuchano wielu świadków, sprawdzano różne wersje śledcze obejmujące m.in. konflikt na tle nieudanych transakcji narkotykowych, w które mogli być zaangażowani pokrzywdzeni, czy napad rabunkowy z użyciem broni oraz egzekucję seryjnego zabójcy.

Postępowanie zostało pierwotnie umorzone wobec niewykrycia sprawcy przestępstwa. Przełom nastąpił po ponad 10 latach, w połowie 2023 roku, gdy w wyniku stałego monitorowania sprawy przez prokuratorów z Prokuratury Okręgowej w Warszawie oraz czynności analityczno-śledczych podejmowanych przez funkcjonariuszy z Archiwum X Komendy Głównej Policji udało się ustalić podejrzanego o zbrodnię.

- Zasadnicze znaczenie dla sprawy miała znaleziona (...) wśród rzeczy należących do pokrzywdzonych rękawiczka koloru czarno-czerwonego, na której ujawniono obecność cząsteczki GSR (niespalone lub częściowo spalone cząsteczki prochu z pozostałościami po wystrzale - red.) oraz DNA pochodzące od pokrzywdzonej obywatelki Niemiec i DNA pochodzenia męskiego, które pochodziło od innej osoby niż pokrzywdzony - przekazywał wcześniej rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Piotr Antoni Skiba.

Znaleziony na wspomnianej rękawiczce profil DNA okazał się zgodny z DNA Zdzisława W., z zawodu czeladnika krawiectwa i murarstwa. Mężczyzna był wielokrotnie karany, a w momencie przedstawienia zarzutów odbywał karę pozbawienia wolności w Zakładzie Karnym we Wrocławiu za usiłowanie zabójstwa swojego syna. Ustalono, że w dniu zabójstwa emerytów był na wolności.

Został oskarżony o podwójne zabójstwo. Nie przyznał się do popełnienia zarzuconych mu czynów i przedstawiał swoją linię obrony.

Taki profil DNA mógłby powtórzyć się raz na kwadrylion ludzi

W trakcie jednej z rozpraw przesłuchiwana była biegła zajmująca się genetyką sądową, która sporządzała opinie w sprawie materiału zabezpieczonego na miejscu zbrodni i tego pobranego od oskarżonego. Biegła zaznaczyła, że nie miała żadnych zastrzeżeń co do zabezpieczenia materiału genetycznego. Wyjaśniła, że porównywała tzw. wymazówkę z wewnętrznej powierzchni ściągacza rękawiczki znalezionej w pobliżu miejsca zabójstwa z materiałem pobranym od Zdzisława W.

Wskazała, że DNA znalezione na rękawiczce pochodzi od Zdzisława W. i jest to ekstremalnie mocne prawdopodobieństwo. - Taki profil DNA mógłby powtórzyć się raz na kwadrylion ludzi. Nawet taka populacja ludzi nie istnieje - stwierdziła biegła.

Oskarżony zapewniał, że jest niewinny

Przed odczytaniem wyroku strony wygłosiły mowy końcowe.

- Zgromadzony w toku postępowania materiał dowodowy wskazuje na to, że to Zdzisław W. jest sprawcą tego przestępstwa. I nie jest to osoba przypadkowa. Jest to przestępca wielokrotnie karany za udział w zorganizowanych grupach przestępczych. W swoich zeznaniach opisuje, w jaki sposób przerobić broń i w jaki sposób pozostać niewykrytym - powiedział prokurator Szymon Banna.

Zaznaczył, że właśnie z tak przerobionej broni padły strzały do obywateli niemieckich.

- Są to dowody wskazujące jednoznacznie na Zbigniewa W. - dodał.

Podkreślił, że oddanie kilku strzałów bezpośrednio w stronę człowieka jednoznacznie wskazuje na to, iż sprawca miał bezpośredni zamiar pozbawienia go życia.

- Mamy tu do czynienia z czynem o bardzo wysokiej szkodliwości, a Zdzisław W. to osoba wielokrotnie karana przed i po tym zdarzeniu i nie wykazuje żadnych oznak poprawy swojego zachowania - dodał prokurator.

Obrońca oskarżonego podkreślił z kolei, że dowód w postaci śladu DNA na rękawiczce znalezionej na miejscu zbrodni nie pozwala na ustalenie sprawstwa czynu. Dodał, że na miejscu zbrodni były również inne osoby, a krew pokrzywdzonej, która została zabezpieczona na rękawiczce, mogłaby zostać przeniesiona na nią chociażby przez policjantów, którzy prowadzili na miejscu czynności.

- Tu musiałby być jakiś konkretny ciąg przyczynowo-skutkowy, jakiś system poszlak, dowodów poszlakowych, które wskazywałyby na sprawstwo mojego klienta. A ja tutaj tego nie widzę - zaznaczył.

Dodał, że dotychczasowa działalność oskarżonego nie miała związku z zabójstwami.

Według obrońcy brak twardych dowodów jest przesłanką, aby sprawę rozstrzygnąć na korzyść oskarżonego.

Mowę wygłosił też 69-letni Zdzisław W., który przez godzinę odczytywał ją z kartek. Nie przyznał się do winy i wniósł o uniewinnienie, argumentując m.in., że on nie zostawiłby dowodów na miejscu, rękawiczka, na której są ślady jego DNA, jest lewa, a on jest praworęczny i dlaczego znaleziono ją tylko jedną.

Wyrok

Warszawski sąd okręgowy uznał oskarżonego Zdzisława W. za winnego zarzucanych mu czynów. Przewodniczący pięcioosobowego składu sędziowskiego sędzia Paweł Dobosz zaznaczył, że oba zabójstwa były popełnione w ciągu przestępstw, więc wymierza oskarżonemu jedną karę dożywotniego więzienia.

- Kryminalna przeszłość oskarżonego nie jest dowodem, że popełnił to przestępstwo. Jest dowodem na to, że trzeba wobec oskarżonego wymierzyć karę, która będzie odpowiadała nie tylko społecznej szkodliwości czynu, ale również warunkom osobistym oskarżonego. Sąd uznał, że jest to uzasadnienie, by wymierzyć oskarżonemu karę dożywotniego pozbawienia wolności - podkreślił sędzia Dobosz.

Decyzją sądu Zdzisławowi W. został także przedłużony areszt do 30 listopada 2025 r.

Wyrok nie jest prawomocny.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: