Łączna kwota, którą winien jest handlarz bronią, to 50 milionów złotych - powiedział poseł Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński, komentując czwartkową wypowiedź ministra Adama Niedzielskiego, według którego z kwoty 160 milionów złotych, którą Andrzej I. zalegał resortowi zdrowia, do odzyskania pozostało 20 milionów. Tymczasem według ustaleń "Gazety Wyborczej" Andrzej I., który nie wywiązał się z umowy na dostarczenie respiratorów dla Ministerstwa Zdrowia, otrzymał kontrakt, mimo że "notorycznie zalegał ze składkami ZUS".
Ciało biznesmena Andrzeja I. zostało znaleziono 20 czerwca w mieszkaniu w Tiranie, w stolicy Albanii.
Na mocy umowy zawartej z Ministerstwem Zdrowia w kwietniu 2020 roku Andrzej I. miał dostarczyć 1241 respiratorów. Resort natychmiast przelał na konta niewielkiej firmy "E&K", specjalizującej się w obrocie bronią oraz organizacją transportów z trudno dostępnych regionów świata, zaliczkę w kwocie 35 milionów euro (około 160 milionów złotych). Ostatecznie Andrzej I. nie wywiązał się z umowy.
Minister zdrowia: do odzyskania pozostała niewielka kwota 20 milionów złotych
W czwartek podczas konferencji prasowej w Puławach (woj. lubelskie) minister zdrowia Adam Niedzielski został zapytany o to, czy w świetle nowych informacji o śmierci Andrzeja I. planuje odzyskanie reszty kwoty. - Oczywiście, że tak - odpowiedział.
Jak dodał, "z kwoty 160 milionów złotych udało nam się odzyskać 140 milionów złotych, więc mówimy o niewielkiej kwocie 20 milionów złotych, która pozostała do odzyskania". - Cały czas prowadzimy intensywnie dyskusje z Prokuratorią Generalną. (...) Oczywiście, uwzględniając ostatnie informacje prasowe, będziemy dostosowywali naszą politykę dochodzenia wierzytelności do obecnej sytuacji - wyjaśnił.
Joński: wiarygodność Ministerstwa Zdrowia jest znikoma
Na rozbieżność między podawaną wcześniej kwotą, którą I. zalegał Ministerstwu, a tą, o której w Puławach mówił minister Niedzielski, uwagę zwracał poseł Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński, który od dwóch lat wraz z posłem Michałem Szczerbą bada tzw. aferę respiratorową.
- Łączna kwota, którą zalega handlarz bronią, to jest 50 milionów złotych. Warto by było rozważyć dodatkowe środki za te respiratory, które on dostarczył, ale one się w ogóle nie sprawdziły, one były nieużytkowane. Gdybyśmy podliczyli, to ta kwota byłaby jeszcze wyższa. Natomiast księgowo - 50 milionów - podkreślił Joński.
Na uwagę, że minister mówi teraz o innej kwocie, Joński odparł, że "ministerstwo mówiło, że każda złotówka wróci, że wszystko jest w porządku, że handlarz był sprawdzony". - Wiarygodność Ministerstwa Zdrowia i ministrów niestety jest znikoma. Dobrze, że są media, dobrze, że są parlamentarzyści, którzy patrzą na ręce i to konkretnie sprawdzają - powiedział.
Reporterka TVN24 Małgorzata Mielcarek skierowała do Ministerstwa Zdrowia pytania z prośbą o wyjaśnienie, z czego wynikają rozbieżności w kwotach. W odpowiedzi MZ wskazało, że chodzi o około 21 milionów złotych należności. "Odrębną kwestią są nałożone kary, które wynoszą ok. 18 mln zł" - dodano.
"Gazeta Wyborcza": Handlarz bronią zalegał ze składkami ZUS. Mimo to otrzymał milionowy kontrakt
Tymczasem w poniedziałek "Gazeta Wyborcza" doniosła, że I. na pół roku przed śmiercią miał przekazać córce w darowiźnie 300-metrowy lokal w Lublinie. Według "Wyborczej" w ten sposób I. "chciał zabezpieczyć część swojego majątku przed komornikiem". "Wiedział, że Skarb Państwa domaga się od niego milionów euro z tytułu niezwróconej zaliczki, jaką otrzymał z Ministerstwa Zdrowia na respiratory" - dodała gazeta.
Według gazety do przekazania mieszkania doszło pod koniec stycznia tego roku, gdy I. nie był jeszcze poszukiwany listem gończym (wystawiono go 21 marca). Niemniej, "jak twierdzi Prokuratura Regionalna w Lublinie - już jesienią 2021 r. chciała mu postawić zarzuty w związku z niezapłaceniem podatku VAT za respiratory" - wskazano w artykule.
Pod lokal o powierzchni ponad 300 m. kw. w 2000 roku I. wziął kredyt w wysokości 20 tysięcy euro i "spłacił go szybko". "Inaczej było z kredytem hipotecznym w PKO BP na kwotę 499 tys. zł (plus 115 tys. zł obsługi) wziętym w 2007 roku. Jak wynika z księgi, ten kredyt został spłacony dopiero 15 maja 2020 roku. Niemal dokładnie miesiąc wcześniej, czyli 14 kwietnia 2020 r., na konta spółki E&K w tym samym banku PKO BP trafiło ponad 35,1 mln euro zaliczki na respiratory z Ministerstwa Zdrowia" - czytamy w "Wyborczej".
Dodatkowo - ustaliła gazeta - w księdze mieszkania znajdują się wpisy o siedmiu hipotekach przymusowych. "Chodzi o niezapłacone składki na ubezpieczenie społeczne. (…) Kwoty hipotek są różne: od niecałych 4 tys. do prawie 94 tys. zł. Łącznie chodzi o ponad 140 tys. zł" - utrzymuje "GW". Wynika z tego - zdaniem dziennika - że I. "notorycznie zalegał ze spłatą zobowiązań wobec ZUS, a mimo to dostał rządowy kontrakt na 44,5 mln euro".
"Z księgi wieczystej wynika, że PKO BP zgodziło się na wykreślenie hipoteki dosłownie na kilka dni przed podpisaniem umowy darowizny" - dodano w artykule, jednak córka I. miała otrzymać mieszkanie "obciążone zobowiązaniami wobec ZUS".
"Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, otrzymała także zakaz dysponowania nieruchomością z tytułu roszczeń wniesionych przez Prokuratorię Generalną, czyli części niezwróconej Skarbowi Państwa, a konkretnie Ministerstwu Zdrowia, zaliczki. Jeśli sąd uznałby skargę Prokuratorii za zasadną, umowa darowizny jako próba ucieczki z majątkiem zostałaby uznana za nieważną. Ponieważ jednak Izdebski był jedynym członkiem zarządu E&K, tylko on odpowiadał prywatnym majątkiem za jej zobowiązania i po jego śmierci nie można się już domagać ich zwrotu" - pisze w swoim artykule Judyta Watoła.
Źródło: tvn24.pl, PAP, "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock