Przez wiele lat odprawiał msze, organizował nielegalne zbiórki pieniędzy a nawet spowiadał ludzi. Wczoraj zatrzymała go policja, bo - jak się okazało - księdzem nigdy nie był. Oszukańczą działalność Jacka K. pierwsi ujawnili dziennikarze "Uwagi!" TVN w reportażu wyemitowanym w 2010 roku.
Do zatrzymania Jacka K. i jego pomocnika doszło tuż po mszy odprawianej przez nich w jednej z grójeckich parafii. Podający się za księży mężczyźni mieli zbierać pieniądze na Sanktuarium Matki Boskiej Fatimskiej w Doniecku. - Ich przyjazd poprzedził telefon na plebanię i zapewnienie, że działają z nadania kardynała Kazimierza Nycza. Nie wzbudzali podejrzeń. Tak dobrze odgrywali swoje role, że pozwolono im nie tylko odprawiać msze, ale również chodzić po kolędzie - mówi dziennikarzom "Uwagi!" Alicja Śledziona, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu.
Z zapisków, do których dotarli policjanci wynika, że podobny proceder mógł mieć miejsce w dziesiątkach parafii w całej Polsce.
Ksiądz, benedyktyn, a może dominikanin?
Oszukańczą działalność Jacka K. pierwsi ujawnili dziennikarze "Uwagi!", w reportażu wyemitowanym w 2010 roku. Podający się zamiennie za księdza lub benedyktyna mężczyzna, pod szyldem stowarzyszenia dobroczynnego, organizował ogólnopolską sieć wolontariuszy. Niczego nieświadomi uczniowie czy harcerze zbierali pieniądze na pomoc dla niepełnosprawnych. Zbiórki odbywały się na ulicach i w hipermarketach, w ponad pięćdziesięciu miejscowościach w całym kraju. Zdaniem byłych współpracowników Jacek K. to świetny psycholog, który wie, jak podchodzić do ludzi, aby dostać od nich to, czego chce. Jego faktyczny związek z Kościołem sprowadza się do rocznych studiów w seminarium duchownym w Kielcach i równie krótkiej nauki u dominikanów. Aby poznać metody Jacka K., reporter "Uwagi!" przez kilka tygodni "pracował" dla niego w roli wolontariusza.
Śledztwo utknęło w martwym punkcie
Nikt nie wie, co stało się z zebranymi przez fundację pieniędzmi. Z wyliczeń, jakich dokonali reporterzy Uwagi! wynika, że każdego roku stowarzyszenie mogło zbierać od dwóch do czterech milionów złotych. Śledztwo w tej sprawie prowadzi krakowska prokuratura, ale zostało ono zawieszone, bo od 3 lat nie ma pełnej opinii eksperta w zakresie rachunkowości i finansów. Jackowi K. pozwoliło to na ucieczkę na Ukrainę, gdzie ukrywał się jako "ojciec Adeodat". Obu zatrzymanym mężczyznom najprawdopodobniej postawione zostaną zarzuty oszustwa, a także obrazy uczuć religijnych.
Autor: kde/kwoj / Źródło: Uwaga TVN