Minister zdrowia nic na stole nie położył – mówiła Iwona Borchulska z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych po spotkaniu w Ministerstwie Zdrowia. - Jutro jest rozmowa w zarządzie krajowym związku. Dzisiaj wszyscy powiedzieli, że należy wyjść z Ministerstwa Zdrowia i nie kontynuować w tej formule rozmów – przekazała Krystyna Ptok, przewodnicząca OZZPiP. Rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz powiedział, że resort jest "zaskoczony postawą pań pielęgniarek".
W poniedziałek po południu odbyło się spotkanie Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w Ministerstwie Zdrowia. OZZPiP traktował je jako spotkanie "ostatniej szansy".
- Zostaliśmy zaskoczeni, bo wniosek o spotkanie z ministrem zdrowia złożyliśmy jako Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych, a pan minister (zdrowia – red.) na spotkanie doprosił przedstawicieli OPZZ, przedstawicielkę Urszulę Michalską i przedstawicielkę Solidarności panią Marię Ochman – powiedziała po godzinie 17 Krystyna Ptok, przewodnicząca OZZPiP.
Przekazała, że "spotkanie nie wniosło niczego dobrego". - Nawet przerwaliśmy to spotkanie, żeby uzgodnić z zarządem krajowym związku, w jakim kierunku mamy iść. Zgodnie postanowiono, że mamy przekierować te rozmowy dotyczące spraw pielęgniarek i położnych na Radę Dialogu Społecznego – mówiła.
Dodała, że minister zdrowia poświęcił im "pół godziny".
Iwona Borchulska z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych mówiła, że "nic minister na stole nie położył".
Ptok pytana, czy związek daje jeszcze jedną szansę ministrowi zdrowia, odparła, że "ta szansa była dzisiaj". - Jutro jest rozmowa w zarządzie krajowym. Mogę powiedzieć, że dzisiaj wszyscy powiedzieli, że należy wyjść z Ministerstwa Zdrowia i nie kontynuować w tej formule rozmów – dodała.
"Dla pielęgniarek zawsze brakuje pieniędzy"
- Mamy sytuację, że wchodzi ustawa do Sejmu, która mówi o wynagrodzeniach w ochronie zdrowia. W tej ustawie zdyskryminowane zostały tylko pielęgniarki. Wszystkim innym zawodom uznaje się wykształcenie wyższe mające zastosowanie w ochronie zdrowia, pielęgniarkom – nie. Wszystkim innym zawodom uznaje się licencjat, pielęgniarkom – nie – mówiła Ptok.
- My wiemy, dlaczego nie, bo przeciwstawiamy wtedy młodą licencjatkę wchodzącą do systemu, pielęgniarce z długoletnim doświadczeniem, która jest po liceum medycznym i nie ma tego wyższego wykształcenia, za to ma ogromne doświadczenie zawodowe i jest mistrzem dla tej kobiety, która jest po licencjacie – dodała.
Jak mówiła Ptok, "usłyszeliśmy od ministra zdrowia, że oni nie mają tyle pieniędzy, żeby takiej grupie pielęgniarek dać podwyżkę".
- Dla pielęgniarek zawsze brakuje pieniędzy. Za mało nas jest w szpitalach do pracy, ale za dużo nas jest w ogóle, żeby dostać jakąkolwiek podwyżkę, bo jak się to przelicza na ogromną rzeszę pielęgniarek i położnych, to system ochrony zdrowia tego nie wytrzyma – oceniła.
Rzecznik resortu zdrowia: jesteśmy trochę zaskoczeni postawą pań pielęgniarek
Rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz powiedział, że resort jest "trochę zaskoczony postawą pań pielęgniarek, ponieważ minister, jak i cały zespół, który przyszedł na to spotkanie ze strony ministerstwa, bo to nie była jedna osoba, był przygotowany do rozmów".
- Normalnym forum do tej rozmowy jest komisja trójstronna (obecnie Rada Dialogu Społecznego – red.). Jest zespół trójstronny, który od dwóch miesięcy rozmawia o minimalnych wynagrodzeniach w służbie zdrowia – dodał.
Rzecznik mówił, że "jeśli chcemy rozmawiać o zarobkach tej grupy zawodowej, to rozmawiamy w szerszym gronie".
- Dlatego dziwić może, że przedstawicielki jednego związku zawodowego deprecjonują inne związki zawodowe – dodał.
Jak mówił, pielęgniarki wiedzą, bo uczestniczą w rozmowach zespołu trójstronnego, że właśnie na nim są negocjowane zarobki.
- Jest negocjowana po raz pierwszy ustawa o minimalnym wynagrodzeniu w służbie zdrowia, która całkowicie likwiduje zarobki poniżej progu minimum. Nie było jeszcze nigdy w historii polskiej służby zdrowia takiej sytuacji, że po wejściu w życie ustawy, czyli od 1 lipca, zostaną zlikwidowane jakiekolwiek zarobki poniżej progu minimalnego – dodał Andrusiewicz.
- To jest negocjowanie zarobków, nie tylko pań pielęgniarek, to jest negocjowanie zarobków przede wszystkim osób najmniej uposażonych w służbie zdrowia – dodał.
Minister: porozumienie płacowe będzie obowiązywało od lipca
Na antenie Radia Zet szef resortu zdrowia Adam Niedzielski pytany był w poniedziałek o spotkanie z pielęgniarkami, które miało być "spotkaniem ostatniej szansy".
- Mamy departament, który się kompleksowo zajmuje rozwojem każdej grupy zawodowej w sektorze zdrowia. Pod jednym dachem skupia zarówno lekarzy, jak i pielęgniarki oraz inne zawody medyczne. Myślę, że to jest dobre rozwiązanie, ponieważ na sprawę rozwoju kadr trzeba patrzeć kompleksowo – ocenił minister.
Jak zaznaczył, "podpisane zostało porozumienie, które dotyczy roku 2021, gdzie przyjęliśmy rozwiązanie, zgodnie z którym mamy uzgodnione minimalne wynagrodzenie dla różnych grup w sektorze medycznym".
- Po sobotniej prezentacji Polskiego Ładu, kolejnym etapem tych rozmów będzie zarysowanie takiej ścieżki wzrostu wynagrodzeń w perspektywie roku 2027 – powiedział Niedzielski, zaznaczając, że w Polskim Ładzie znalazła się także deklaracja o nakładach na służbę zdrowia.
Szef resortu zdrowia powiedział, że porozumienie płacowe będzie obowiązywało od lipca.
"Ten trend trzeba odwrócić"
Iwona Borchulska z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych mówiła TVN24 przed wejściem na spotkanie w resorcie zdrowia, że ich postulaty to między innymi "poprawienie warunków pracy i usytuowanie pielęgniarki w odpowiednim miejscu w ustawie, która ma być procedowana w tym tygodniu w Sejmie". Wyraziła nadzieję, że projekt się zmieni i "będzie satysfakcjonujący dla środowiska pielęgniarek i położnych".
Pytana, co się stanie, jeśli minister tych postulatów nie przyjmie, powiedziała, że "na dzień dzisiejszy niczego nie wykluczamy".
- Czas COVID-19 obnażył braki, wykończył fizycznie i psychicznie nasze koleżanki. Albo się to zmieni, albo naprawdę coś trzeba będzie zrobić na ostro – podkreślała Borchulska.
- Już mamy wskaźniki, że połowa koleżanek pielęgniarek, które skończyły studia w tym roku, tylko w połowie podjęły pracę i w połowie wystąpiły o wydanie im prawa wykonywania zawodu (co może świadczyć o chęci emigracji – red.). Ten trend trzeba odwrócić, bo to już w tej chwili jest zagrożeniem dla wszystkich, dla pielęgniarek, dla pacjentów – zauważyła.
- Myślę, że w końcu przyszedł czas, żeby to społeczeństwo się o nas upomniało – powiedziała.
Protest przed Sejmem
W zeszłą środę przed Sejmem odbył się protest pielęgniarek i położnych. Domagały się one poprawy warunków pracy i godnej płacy. Zwracały też uwagę na brak zastępowalności pokoleniowej pielęgniarek i położnych.
Z przedstawionych przez OZZPiP danych wynika, że średnia wieku pielęgniarki od 2015 roku do 2020 roku wzrosła z 50 do 53 lat. Większość zatrudnionych ma powyżej 50 lat, z czego blisko połowa – ponad 60. Związek podkreślał także, że podczas gdy w rok uprawnienia emerytalne zyskuje około 10 tysięcy pracowników, prawo do wykonywania zawodu – około 5 tysięcy osób.
Na proteście sprzeciwiano się także propozycjom resortu zdrowia dotyczącym przepisów o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24