Mateusz Morawiecki wielokrotnie podejmował działania na rzecz zastąpienia Solidarnej Polski innym koalicjantem, konkretnie Polskim Stronnictwem Ludowym – powiedział w "Kropce nad i" prezes Porozumienia Jarosław Gowin. Jak dodał, próby te napotykały "na sprzeciw Władysława Kosiniaka-Kamysza i posłów PSL". Komentując sytuację wewnątrz rządu, Gowin ocenił, że "Mateusz Morawiecki toleruje Zbigniewa Ziobrę, bo musi".
Politycy Solidarnej Polski sprzeciwiają się niektórym kamieniom milowym, od których wypełnienia uzależnione są wypłaty unijnych środków w ramach Krajowego Planu Odbudowy, a spór środowisk Mateusza Morawieckiego i Zbigniewa Ziobry na tym tle wciąż trwa. O stosunki wewnątrz rządu w "Kropce nad i" pytany był Jarosław Gowin, lider Porozumienia, byłego koalicjanta w ramach Zjednoczonej Prawicy.
Gowin: Mateusz Morawiecki toleruje Zbigniewa Ziobrę, bo musi
- Mateusz Morawiecki toleruje Zbigniewa Ziobrę, bo musi. Nie ma innego wyjścia. Wielokrotnie podejmował działania na rzecz zastąpienia tego koalicjanta innym, konkretnie Polskim Stronnictwem Ludowym. Napotykał na sprzeciw Władysława Kosiniaka-Kamysza i posłów PSL – powiedział Gowin.
Z kolei Jarosław Kaczyński – mówił – "toleruje Zbigniewa Ziobrę z dodatkowego powodu". - Nie chodzi tylko o arytmetykę sejmową. Moim zdaniem w wielu sprawach Zbigniew Ziobro wyraża poglądy, które są bliższe Jarosławowi Kaczyńskiemu niż poglądy Mateusza Morawieckiego – ocenił.
Dopytywany o to, czy ataki Ziobry na UE są bliższe poglądom Kaczyńskiego, Gowin odparł, że "tu dokonała się zła ewolucja w poglądach Jarosława Kaczyńskiego". - Jego pierwsza partia, Porozumienie Centrum, jako pierwsza zgłosiła postulat wejścia Polski do EWG (Europejska Wspólnota Gospodarcza, później Unia Europejska - red.). W ostatnim czasie widać wyraźnie, że poglądy Jarosława Kaczyńskiego (…) ewoluowały w kierunku eurosceptycyzmu, co jest w dzisiejszych warunkach geopolitycznych, wobec agresji rosyjskiej na Ukrainę, po prostu szaleństwem – dodał.
"Jarosław Kaczyński wierzy, że Niemcy są zagrożeniem dla Polski"
Pytany o słowa lidera PiS dotyczące militarnego wzmacniania się Niemiec, lider Porozumienia zaznaczył, że "Niemcy są głównym partnerem gospodarczym Polski". - Po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej są też kluczowym partnerem politycznym. Jeżeli chodzi o zbrojenia niemieckie - niezależnie od skojarzeń historycznych - to wiemy dobrze, że Niemcy są częścią NATO, a NATO, obok własnej silnej armii, która słusznie przez obecny rząd jest wzmacniana, jest filarem polskiej suwerenności - dodał.
- Jarosław Kaczyński w to wierzy, że Niemcy są zagrożeniem dla Polski. Jeżeli polityka rządu niemieckiego, zwłaszcza obecnego, budzi różne negatywne komentarze (…), to musimy pamiętać, że historia należy od przeszłości. Dobre relacje polsko-niemieckie to bardzo ważny komponent tej trochę chwiejącej się w posadach budowli, jaką jest Unia Europejska - mówił Gowin.
Odnosząc się do postulatów reparacji wojennych od Niemiec, które podnosi obóz władzy, powiedział, że "wszyscy, którzy to formułują, wiedzą doskonale, że to króliczek, którego się goni nie po to, żeby go złapać". – Od drugiej wojny światowej minęło 80 lat. Żaden rząd niemiecki nie przystąpi do poważnych rozmów na temat reparacji – ocenił.
Gowin: w przypadku Glapińskiego prezydent popełnił poważny błąd
Jarosław Gowin odniósł się również do drożyzny w Polsce, a przy tej okazji także do prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego. - Wszystkie działania i wypowiedzi pana prezesa Glapińskiego dyskwalifikują go od strony zawodowej. Profesjonalnie nie jest przygotowany do tego stanowiska. Czy go dyskwalifikują w innym, prawnym sensie, to jest osobna sprawa – mówił.
- Rok temu przestrzegałem przed galopującą inflacją, uzasadniałem tym mój sprzeciw wobec Polskiego Ładu. W tym samym czasie prezes Glapiński snuł opowieści, że Polska jest i pozostanie krainą mlekiem i miodem płynącą, a premier Morawiecki wkrótce potem zamienił swoje oszczędności na obligacje antyinflacyjne - zaznaczył.
W jego ocenie "widać, że po stronie obozu rządowego była wiedza na temat zagrożeń, niezwiązanych z wojną przeciwko Ukrainie, tylko była świadomość, że sytuacja globalna i Polski Ład doprowadzą do wzrostu cen".
Pytany o to, dlaczego prezydent Andrzej Duda zgodził się, by Adam Glapiński pozostał na stanowisku na drugą kadencję, Gowin odparł, że "też sobie zadaję to pytanie". - Wysoko cenię działania prezydenta Dudy w ostatnich miesiącach na arenie międzynarodowej, jego zaangażowanie w dialog polsko-ukraiński, natomiast nie mam wątpliwości, że w przypadku Adama Glapińskiego popełnił poważny błąd – dodał.
"Na miłość boską, są jakieś standardy"
Jarosław Gowin odniósł się również do kolejnego wątku tzw. afery mailowej w rządzie PiS. Z ujawnionej korespondencji mailowej wynika, że szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk miał konsultować z prezes Trybunału Konstytucyjnego Julią Przyłębską działania TK. Dworczyk miał napisać do premiera: "Odwiedziłem dziś (wkrótce po Twojej rozmowie) p. Julię P. Omówiłem z panią prezes trzy tematy", czyli trzy różne sprawy rozpatrywane w TK.
- Nie powinno dochodzić do takich rozmów. Jeżeli już, to takie kontakty powinny mieć charakter całkowicie oficjalny. Kancelaria premiera powinna zwracać się z oficjalnym pismem do prezes Trybunału Konstytucyjnego z prośbą o informacje, kiedy dane ustawy trafią na wokandę, bo to rzeczywiście ustawy, które pociągały za sobą potencjalnie bardzo duże wydatki budżetowe - uważa Gowin.
Dodał, że rozumie, iż "rząd chciał być z wyprzedzeniem poinformowany, ale to nie może być na drodze spotkania z Julią P.". - Na miłość boską, są jakieś standardy, które powinny być przestrzegane - ocenił.
Pytany o to, czy Julia Przyłębska powinna być prezesem TK, prezes Porozumienia odparł, że "z całą pewnością nie". - Jej kadencja dobiega końca. Wiem, że są zapowiedzi polityków Platformy, że doprowadzą do jej usunięcia. Wolałbym, żebyśmy rozwiązywali problemy na drodze ustawowej - zaznaczył.
Źródło: TVN24