- Mam nadzieję, że się odbędzie - ocenił w sobotę losy zaproponowanego przez siebie referendum prezydent Andrzej Duda. Tego samego dnia premier Ewa Kopacz powiedziała, że wysłuchanie przez niego w tej sprawie tylko środowiska popierającego PiS, świadczy o jego "hermetyczności". Z kolei zdaniem Beaty Szydło głosowanie w Senacie nad prezydenckim wnioskiem będzie testem dla polityków PO.
W proponowanym przez Andrzeja Dudę projekcie, Polacy mieliby odpowiedzieć 25 października na trzy pytania: dotyczące skrócenia wieku emerytalnego, prywatyzacji Lasów Państwowych i obowiązku szkolnego sześciolatków.
Złożony wczoraj przez niego wniosek musi jeszcze zaakceptować Senat, który ma na to 14 dni. Posiedzenie w tej sprawie zaplanowano na 4 września.
Prezydent, pytany w sobotę podczas swojej wizyty w szkole policji w Szczytnie o losy referendum, odpowiedział, że "ma nadzieję, że się odbędzie".
- 6 mln Polaków domagało się tego, żeby mogło się w tych sprawach wypowiedzieć. To są miliony podpisów poparcia, które należało wreszcie wziąć pod uwagę i ja to zrobiłem, stąd ten złożony wniosek - zaznaczył.
Referendum PiS-u?
W sobotę do prezydenckiego referendum po raz kolejny odniosła się także Ewa Kopacz, która odwiedziła Air Show w Radomiu.
- Sprawa referendum i wysłuchanie tylko i wyłącznie tej grupy, która popiera PiS, świadczy o tym, że (Andrzej Duda - red. ) jest dość hermetyczny. A szkoda, bo deklarował, że będzie prezydentem wszystkich Polaków - mówiła Kopacz. Jej zdaniem zaangażowanie Dudy w kampanię wyborczą PiS jest "bardzo czytelne".
Premier nie chciała odpowiedzieć na pytania dziennikarzy, jak w sprawie październikowego referendum będą głosować senatorowie PO, którzy w izbie wyższej parlamentu mają większość.
Zaproponowane głosowanie oceniła wówczas jako "referendum PiS-u" i "kierunek na drugą Grecję". Odniosła się wówczas także do wtorkowego spotkania prezydenta z sygnatariuszami wniosku o zarządzenie referendum, w tym z kandydatką PiS na premiera Beatą Szydło.
- Obecność pani Szydło, tam podczas tej wizyty, świadczy o tym, że pan prezydent dzisiaj funduje nam referendum, ale tylko jednej partii - PiS - oceniła Kopacz.
Dopytywany przez dziennikarzy, głos w sprawie prezydenckiego referendum zabrał także wicepremier i minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak.
- Warto, aby przedyskutować powiększenie liczby pytań, bo różne środowiska je zgłaszają - powiedział podczas wizyty w Radomiu. Nawiązał w ten sposób do propozycji złożonej w piątek przez Ewę Kopacz, która apelowała do prezydenta o rozszerzenie jego wniosku o referendum. - Potrzeba szerszej konsultacji i większej liczby pytań - dodał.
"Test dla senatorów PO"
- Jeżeli senatorowie uważają, że obywatele mają prawo do wypowiadania się w ważnych kwestiach, to poprą wniosek (o referendum 25 października), to jest test dla Senatu, ale to jest przede wszystkim test dla senatorów Platformy Obywatelskiej. Jeżeli ktoś posługuje się tym wspaniałym określeniem "obywatelski", to przede wszystkim powinien słuchać obywateli - powiedziała kandydatka PiS na premiera Beata Szydło, która odwiedziła w sobotę Szkołę Podstawową w Pcimiu (woj. małopolskie).
Jak oceniła, Polacy muszą mieć poczucie, że "rządzący stoją po ich stronie, że mają głos, mogą się wypowiadać, że są podmiotem, z którym dyskutuje władza". - Dla tych polityków, którzy mówią, że się nie da, że nie można, którzy zajmują się tylko wyłącznie własnymi, politycznymi karierami i kampanią wyborczą, zamiast rządzić i wspierać Polaków w codziennych ważnych kwestiach (...) czas się kończy - podkreśliła Szydło.
"Referendum za referendum"
Marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska w sobotę w Stężycy (Lubelskie) stwierdziła, że "doprowadzamy demokrację do absurdu".
- Ja bym nie chciała, żebyśmy robili referendum za referendum. Prezydent Komorowski przygotowując referendum włożył do niego pytania, tematy, którymi zajmowali się jego kontrkandydaci, natomiast prezydent Duda wybrał pytania dotyczące programu wyborczego jednej partii politycznej. My psujemy system polityczny, system demokratyczny w Polsce, i chciałabym żebyśmy zajęli się wyborami parlamentarnymi, dbaniem o demokrację, a nie ściganiem się, kto i ile pytań doda jeszcze do tego referendum, bo za chwilę Polacy nie będą w ogóle wiedzieli, o co nam chodzi – powiedziała Kidawa-Błońska dziennikarzom. Zapytana o to, czy rozważany jest scenariusz, aby to Sejm zarządził referendum z dodatkowymi pytaniami, skoro premier Ewa Kopacz zwróciła się do prezydenta Dudy o dopisanie pytań – Kidawa-Błońska odpowiedziała, że "oczywiście jest taka możliwość i na pewno będziemy to analizować".
Na pytanie jak senatorowie PO zagłosują w kwestii wniosku o referendum prezydenta Dudy, Kidawa-Błońska odpowiedziała, że "na pewno będą dyskutować". - Te pytania są nieprecyzyjne (…) tak naprawdę nie dają odpowiedzi, moim zdaniem, nie będziemy wiedzieli jak myślą Polacy. Są nieprecyzyjne, bardzo szerokie i nie dotyczą tego, czego powinny dotyczyć referenda, czyli spraw ogólnoustrojowych dla naszego państwa - powiedziała.
Autor: eos,ts//gry,gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24