Agencja R4S Adama Hofmana brała od spółek Skarbu Państwa pieniądze, czasem wręcz abonament, w zamian za załatwianie dostępu do wpływowych polityków PiS - podaje "Gazeta Wyborcza". Dziennikarz Jacek Harłukowicz opisuje dokumenty z dochodzenia, które - według niego - miało objąć firmę byłego rzecznika partii.
Dziennikarze "Gazety Wyborczej", Fundacji Reporterów i portalu OKO.press opublikowali w kwietniu efekty wspólnego śledztwa wokół, jak ją nazwali, "grupy wrocławskiej". Należą do niej, jak opisano, byli politycy Prawa i Sprawiedliwości oraz biznesmeni, w tym były rzecznik PiS Adam Hofman, związany aktualnie z agencją PR-ową R4S. Opisano między innymi, że osoby z kręgu Hofmana "dzięki wieloletnim doskonałym relacjom z ówczesnym ministrem skarbu Dawidem Jackiewiczem" po 2015 roku zaczęły obejmować wysokie stanowiska w spółkach Skarbu Państwa.
Dziennikarze przyjrzeli się też prowadzonej przez CBA operacji "Argon" i opisali sieci wpływów agencji R4S w spółkach Skarbu Państwa, na współpracy z którymi w pierwszym roku działalności firma miała zarobić - jak podano - 1,2 miliona złotych.
R4S: nie jesteśmy stroną śledztwa
We wtorek dziennikarz "Gazety Wyborczej" Jacek Harłukowicz napisał, że jedną z takich spółek była Grupa Azoty i wchodzące w jej skład Zakłady Chemiczne "Police". Jak czytamy, 22 czerwca tego roku CBA przeszukało warszawską siedzibę firmy R4S oraz przyszło do prywatnych mieszkań partnerów agencji, a także do Hofmana.
"Zatrzymują ich telefony, komputery, nośniki pamięci, hasła dostępu do skrzynek mailowych, klucze do skrytek sejfowych i depozytów. Zabezpieczają zapisy monitoringu i dokumentację świadczącą o wszelkiej współpracy z Dawidem Jackiewiczem w okresie lat wrzesień 2018-2021. Żądają dokumentów o współpracy z wieloma firmami prywatnymi i obywatelami oraz instytucjami finansowymi Czech, Cypru, Libanu, Mauritiusu, Senegalu i Zjednoczonych Emiratów Arabskich" - opisano.
Po tych informacjach agencja R4S wydała oświadczenie, w którym nie zaprzeczyła pracy dla Zakładów Chemicznych "Police", a potwierdziła informacje o przeszukaniu. Zaprzeczono jednak, aby to R4S była stroną prowadzonego przez prokuraturę śledztwa.
"GW": analiza CBA wskazuje na wątpliwości co do rzeczywistego wykonywania usług przez R4S
"Gazeta Wyborcza" opisała we wtorek postanowienie z 14 czerwca tego roku "o przeszukaniach, podpisane przez prowadzącego dochodzenie Krzysztofa Gienasa, prokuratora Prokuratury Regionalnej w Szczecinie, delegowanego do Prokuratury Krajowej". Jak czytamy, śledztwo prowadzone było przeciwko ówczesnemu prezesowi Grupy Azoty Zakłady Chemiczne "Police" Krzysztofowi Jałosińskiemu, jednak autor artykułu zwraca uwagę, że "badane są w nim również inne wątki bezpośrednio związane z działalnością świadczoną przez spółkę R4S i to nie tylko na rzecz Polic".
"Analiza materiału czynności przeprowadzonych przez CBA Delegaturę w Lublinie wskazuje na wątpliwości co do rzeczywistego wykonywania usług przez R4S sp. z o. k. na rzecz Grupy Azoty Zakłady Chemiczne Police S.A." – głosi cytowany przez dziennik fragment postanowienia.
"GW" napisała, że według prokuratora Gienasa umowa miała polegać na "zapewnieniu władzom z Polic (jeszcze z nadania poprzedniego rządu PO-PSL) odpłatnego dostępu do polityków PiS", a konstrukcja umowy "może być podstawą stawiania przyszłych zarzutów dla jej autorów".
"Należy zwrócić uwagę, że już sam przedmiot umowy wskazuje na możliwość doprowadzania przez R4S do spotkań z przedstawicielami instytucji (stosownie do wyboru ZCH Police S.A.) w zamian za korzyści majątkowe (w postaci miesięcznego wynagrodzenia). W/w konstrukcja umowy pozwala na wnioskowanie o uzasadnionym podejrzeniu zaistnienia czynu z art. 230 par. 1 Kodeksu karnego, w zakresie działalności polegającej na powoływaniu się na wpływy w dotychczas nieustalonych instytucjach, celem organizacji spotkań z przedstawicielami Grupy Azoty Zakłady Chemiczne S.A." – czytamy w cytowanym przez "Wyborczą" fragmencie wniosków z postanowienia.
Harłukowicz podał, że według jego ustaleń Jałosiński "otrzymał zapewnienie, że tak długo, jak będzie im opłacał miesięczny abonament, tak długo zachowa stołek".
Jałosiński: nie otrzymałem osobiście oferty od R4S
Były prezes ZCh "Police" w rozmowie z "Wyborczą" zaprzeczył takiemu stwierdzeniu. - Nie otrzymałem żadnej oferty zarówno od R4S ani też Adama Hofmana osobiście – oświadczył.
- Nie zabiegałem w ten sposób o moje miejsce w zarządzaniu Grupą Azoty ani Polic, bowiem miałem w swojej, być może naiwności, przekonanie, że moje wyniki pracy poprzez znakomite wyniki finansowe i biznesowe dadzą mi gwarancje zarządzania tymi spółkami w dłuższej perspektywie – tłumaczył Jałosiński.
"GW" twierdzi jednak, że śledczy z prokuratury byli innego zdania. Z pisma, do którego dotarli dziennikarze, ma wynikać, że prokurator Gienas "wymienia comiesięczne przelewy idące z Polic do R4S: 15 dnia każdego miesiąca od stycznia do maja na konto tej drugiej wpływać miało 49 200 zł plus 9840 zł wypłacone R4S w dniu 8 czerwca 2016 r.".
"Działania podejmowane w Policach nie były jedynymi tego typu"
Według ustaleń prokuratury - jak podaje "Gazeta Wyborcza" - "działania podejmowane w Policach nie były jedynymi tego typu" w wykonaniu agencji R4S Adama Hofmana. Opisano tu umowę zawartą przez KGHM Polska Miedź z R4S.
"Kontrola przeprowadzona przez Delegaturę CBA we Wrocławiu wskazała na pominięcie przy podpisywaniu tej umowy procedury wyboru kontrahenta. Ustalenia poczynione w zakresie tej umowy i jej realizacji wskazują wręcz, że R4S sp. z o.o. sp. k. nie próbowała nawet przedstawić choćby zrębów dokumentacji z wykonywanych prac (a przygotowany pro forma dokument nie miał żadnego znaczenia dla KGHM Polska Miedź S.A.)" – zacytowano kolejny fragment pisma prokuratora.
"Prowadzi to do jednoznacznego wniosku, iż zgromadzony materiał dowodowy (w tym w szczególności dokumentacja, jej oględziny, analiza kryminalna, jak również materiał niejawny) wskazuje na uzasadnione podejrzenie stosowania modus operandi" – oceniono.
"Wyborcza" skontaktowała się z R4S w celu zapytania o charakter współpracy spółki z Zakładami Chemicznymi "Police", a także o podejrzenia śledczych w związku z prowadzoną przez nią działalnością. W odpowiedzi odesłano ich do mecenasa Artura Wdowczyka, który do czasu publikacji tekstu nie udzielił odpowiedzi.
Z kolei szczecińska prokuratura regionalna została zapytana, czy ustalenia prokuratora Gienasa, dotyczące możliwego powoływania się przez kierownictwo R4S na wpływy w rządzie, skutkować mogą postawieniem członkom tej spółki zarzutów. Rzecznik tej prokuratury Marcin Lorenc zasłonił się tajemnicą zawodową i ze względu na "dobro postępowania i dalsze planowane w sprawie czynności procesowe" nie udzielił odpowiedzi na pytania.
R4S: agencja nie jest stroną żadnego postępowania
Redakcja tvn24.pl skierowała w tej sprawie pytania zarówno do prokuratury, jak i do agencji R4S.
Agencja R4S odpowiedziała, nie podając nazwiska i stanowiska osoby udzielającej odpowiedzi, informując o tym, że R4S "nie jest stroną żadnego postępowania".
"Stanowczo zaprzeczamy spekulacjom zawartym w artykule 'Gazety Wyborczej'. Z autorem artykułu pozostajemy w sporze sądowym, którego przedmiotem jest naruszenie dóbr osobistych. Jego dzisiejszy artykuł traktujemy jako kontynuację serii pomówień" - napisano, po czym odesłano do oświadczenia firmy z 24 czerwca.
Informacje zawarte w artykule "Gazety Wyborczej" odnoszące się do działań firmy R4S realizowanych na rzecz Grupy Azoty są nieprawdziwe. Agencja nie prowadziła żadnych aktywności dedykowanych inwestycji w kopalnie fosforytów w Senegalu. Pokrycia w faktach nie ma również informacja dotycząca wysokości wynagrodzenia R4S, które było kilkukrotnie niższe, niż twierdzą autorzy artykułu. Współpraca z Grupą Azoty dotyczyła standardowych działań komunikacyjnych. Działania dla Grupy Azoty zostały przeprowadzone w pełni profesjonalnie i zgodnie z prawem, co znajduje potwierdzenie w dokumentacji przekazanej Prokuraturze. Należy też wyraźnie podkreślić, że postępowanie prowadzone jest w sprawie członków zarządu Grupy Azoty. R4S zaś nie jest jego częścią/stroną.
Pytania zadaliśmy również Prokuraturze Regionalnej w Szczecinie. Niemal tydzień później, 12 lipca jej rzecznik prasowy Marcin Lorenc odpowiedział, że "z uwagi na dobro postępowania opisanego w pytaniach nie jest możliwe, na aktualnym etapie śledztwa, udzielenie informacji w tej sprawie".
Źródło: Gazeta Wyborcza