Szybowiec spadł na las pod Olsztynem (warmińsko-mazurskie) - poinformował TVN24 Krzysztof Wasyńczuk z olsztyńskiej policji. 48-letni pilot nie żyje. - Był to lot prywatny - poinformował Sławomir Filipowicz z olsztyńskiej straży pożarnej.
- O godzinie 10.59 otrzymaliśmy informację od kierowcy wyjeżdżającego z Olsztyna w kierunku Ostródy, że spadł szybowiec. Potwierdził to pierwszy przybyły na miejsce dowódca zastępu straży pożarnej. Na miejscu byli już ratownicy pogotowia - poinformował Filipowicz.
Dodał, że najpierw strażacy starali się wyciągnąć nieprzytomnego pilota z wraku samolotu, który znalazł się między drzewami. - Przekazaliśmy go ratownikom, którym niestety nie udało się uratować mu życia - powiedział Filipowicz.
Był to bardzo doświadczony pilot. Nasz przyjaciel Ireneusz Przybyła
Maszyna runęła około 200 metrów przed pasem do lądowania na lotnisku w Dajtkach. 48-letni mężczyzna leciał sam. Wiadomo, że był to lot prywatny. - Do wypadku doszło, gdy szybowiec lecący od strony Ostródy w kierunku Olsztyna robił nawrót - poinformował Krzysztof Wasyńczuk.
Policja i straż pożarna zabezpieczyła teren. - Zabezpieczyliśmy też wrak szybowca, odłączyliśmy akumulatory - powiedział Filipowicz.
Na miejscu jest już prokurator. Ma też przybyć Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych.
Doświadczony pilot
Ireneusz Przybyła z Aeroklubu Warmińsko-Mazurskiego powiedział, że warunki, w jakich leciał we wtorek jego kolega, były dobre. - To był bardzo doświadczony pilot. Był członkiem naszego aeroklubu. Latał na szybowcu wysokowyczynowym LAK 17 BT.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fot. PAP/Adrian Starus