|

Śmierć w leśnej głuszy, bez świadków. Dlaczego przy wycince drzew ginie tak wielu ludzi?

Drwal
Drwal
Źródło: Shutterstock

Jaki jest najbardziej niebezpieczny zawód w Polsce? Nie górnik, nie strażak, nie żołnierz ani robotnik pracujący na wysokościach. Najwięcej śmiertelnych wypadków wydarza się wśród tak zwanych zuli - pilarzy, drwali. Rzadko się o tym mówi - zul umiera przygnieciony ściętym drzewem w środku lasu, gdzie nie ma kamer telewizyjnych, a jego śmierć odnotowywana jest co najwyżej w lokalnych mediach. W ciągu ostatnich pięciu lat zginęło ich - według niektórych szacunków - 141. Dlaczego drwale tracą życie przy pracy? Kto jest odpowiedzialny za fatalny stan bezpieczeństwa pracy w lesie?

Artykuł dostępny w subskrypcji
  • W ciągu ostatnich pięciu lat przy wycince drzew zginęło - według danych branżowego portalu - 141 osób.
  • Drwal to ekstremalnie niebezpieczny zawód, dla porównania - górników w Polsce ginie dwa razy mniej niż drwali.
  • Powodem fatalnego stanu bezpieczeństwa przy pracy drwala ma być m.in. niedofinansowanie branży.
  • Stawki za pracę drwali ustalają Lasy Państwowe. Państwowy monopolista stoi na stanowisku, że stawki są odpowiednie i nie ma powodu, by je podwyższać.
  • Między branżą a leśnikami trwają rozmowy, z których - przynajmniej na razie - nie wyłaniają się żadne konkrety.

Rafał Jajor, redaktor naczelny "Gazety Leśnej" i portalu Firmylesne.pl, dyrektor biura Polskiego Związku Pracodawców Leśnych, jest autorem dostępnej w internecie "Mapy wypadków podczas pracy w lesie, kradzieży i pożarów sprzętu leśnego od 2018 roku do teraz" (mapę prowadzi portal firmylesne.pl).

"MAPĘ WYPADKÓW PODCZAS PRACY W LESIE..." ZNAJDZIESZ TUTAJ

Wycinka drzew
Wycinka drzew
Źródło: Tomasz Słomczyński

Śmierć razy sto czterdzieści jeden

Na mapie zaznaczono 141 lokalizacji, w których (od 2018 roku do teraz) doszło do wypadków śmiertelnych i 92 lokalizacje, w których wydarzyły się wypadki ciężkie - np. wypadek z lutego 2018 roku: "44-letni mężczyzna został przygnieciony drzewem, które zmiażdżyło mu nogę" lub z listopada 2022 roku: "Mężczyzna został najechany przez ciągnik zsuwający się z pochyłości".

Podobnie każda ze wskazanych lokalizacji, gdzie zginął człowiek, opatrzona jest krótką notką. W opisach wypadków śmiertelnych czytamy: "Mężczyzna przygnieciony przez drzewo, zmarł na miejscu", "Nie żyje pilarz, na którego spadło drzewo. Mężczyzna został nim przygnieciony. Do czasu przyjazdu zespołu ratownictwa medycznego resuscytację poszkodowanego prowadzili strażacy". Albo: "Pracownik wykonywał prace zrywkowe. W trakcie ściągania drzewa zawieszonego został uderzony przez spadające drzewo. W wyniku obrażeń poniósł śmierć".

Stosy drewna ułożone przy leśnej drodze - efekt końcowy pracy pilarza
Stosy drewna ułożone przy leśnej drodze - efekt końcowy pracy pilarza
Źródło: Tomasz Słomczyński

Rafał Jajor, który gromadzi te dane, zwraca uwagę, że nie zawsze wypadki, o których tu mowa, wydarzają się w lesie. To czasem wycinki przy drogach, jednak co do zasady - ofiarami wypadków są drwale pracujący przy ścinaniu i zwózce drzew. Zgadza się z twierdzeniem, że ten zawód jest najniebezpieczniejszym w Polsce. Jego zdaniem drwali w Polsce ginie dwa razy więcej niż górników, a świadomość społeczna tych faktów jest znikoma. Bo kiedy ginie pod ziemią górnik, mówi o tym cała Polska, wprowadza się programy naprawcze w zakresie bezpieczeństwa, trwa monitoring zagrożeń w kopalni. A w lesie? Do lasu wzywa się karetkę, lekarz stwierdzi zgon, ciało zostanie zabrane, sprawę zbada prokurator i wszystko odbędzie się bez większego rozgłosu.

Oficjalne dane nie potwierdzają statystyk zgromadzonych na "Mapie wypadków podczas pracy w lesie". Według danych Państwowej Inspekcji Pracy, jest ich znacznie mniej niż w internetowej publikacji.

PIP w latach 2020-2023 zbadała w sumie 133 wypadki, w których poszkodowanych zostało 137 osób pracujących w branży leśnej. Śmierć w tych wypadkach poniosło 51 osób. Ciężkich obrażeń ciała doznało 39. "Są to wyłącznie wypadki zgłoszone do PIP i zbadane przez inspektorów pracy" - czytamy w udostępnionej nam informacji.

Wypadki śmiertelne przy pracy wśród pracowników branży usług leśnych w latach 2020-2023
Wypadki śmiertelne przy pracy wśród pracowników branży usług leśnych w latach 2020-2023
Źródło: Państwowa Inspekcja Pracy

W 2023 roku według danych PIP doszło do 14 wypadków śmiertelnych w branży usług leśnych, zaś w górnictwie tych wypadków było 15. Czyli niemal tyle samo. Tylko że górników jest w Polsce dwa razy więcej (76 tysięcy według danych Agencji Rozwoju Przemysłu) niż pracowników leśnych (30-40 tysięcy, zatrudnionych legalnie i pracujących na czarno - według informacji od Rafała Jajora).

- PIP analizuje wypadki, które uzyskały status wypadku przy pracy, czyli osoba, która uległa wypadkowi śmiertelnemu, była zgłoszona w ZUS-ie, była legalnie zatrudniona. Natomiast wszystkie te wypadki, które dotyczyły osób, które pracowały na przykład na czarno, nie są objęte tą statystyką - tłumaczy rozbieżności Rafał Jajor z Polskiego Związku Pracodawców Leśnych. - Część tych wypadków dotyczy "osób postronnych", nieuprawnionych do przebywania na tym terenie. Chodzi o osoby, które pracowały tam na czarno. Mimo to, biorąc pod uwagę tylko oficjalne (publikowane przez PIP - red.) dane, w pracy w lesie ginie dwa razy więcej osób niż na przykład górników, których zawód jest uważany za wyjątkowo niebezpieczny.

Symbolem trupiej czaszki w kolorze czarnym oznaczono wypadki śmiertelne, symbolem "linii życia" w kolorze pomarańczowym oznaczono wypadki ciężkie
Fragment mapy wypadków podczas pracy w lesie - Podkarpacie (na wschód od Krosna)
Źródło: Mapa wypadków podczas pracy w lesie, kradzieży i pożarów sprzętu leśnego od 2018 roku do teraz/google.com

Pieniądz i czas

Wbrew obiegowej opinii to nie leśnicy wycinają i sadzą lasy. Leśniczy czy nadleśniczy zarządza takimi pracami, jednak fizycznie wykonują je pracownicy w większości małych firm, mikroprzedsiębiorstw. Taka klasyczna "firma leśna" to przedsiębiorca zatrudniający od dwóch do pięciu ludzi. To właśnie na takie firmy i jej pracowników mówi się "zule" - słowo to pochodzi od skrótu coraz rzadziej stosowanej nazwy Zakład Usług Leśnych.

Czas zadać najważniejsze pytanie: dlaczego przy ścinaniu drzew ginie tak wielu ludzi?

Zapytaliśmy o to Rafała Jajora.

- Zasadnicze przyczyny bardzo dużej liczby wypadków są dwie: niedofinansowanie i pośpiech - odpowiada.

Dodaje, że jedno wynika po części z drugiego.

Ale po kolei. Zacznijmy od niedofinansowania, które - jak twierdzi dyrektor biura PZPL - leży u podstaw większości problemów branży.

- Usługi te są zbyt nisko wyceniane w przetargach organizowanych przez Lasy Państwowe - tłumaczy Jajor. - Mamy coś w rodzaju wojny cenowej wykonawców. Trzeba pamiętać, że ten rynek jest mały, zamknięty, hermetyczny, a maszyny, które się używa do pracy w lesie, są właściwie tak wyspecjalizowane, że trudno ich użyć gdziekolwiek indziej. To samo praca drwala: to jest umiejętność, której przy innej pracy wykorzystać za bardzo nie można. W związku z czym te firmy bardzo ściśle się wyspecjalizowały i są "skazane" na pracę w tej branży. O zlecenia walczą, obniżając ceny. I ostatecznie prace te są wykonywane za niskie stawki.

Rafał Jajor, redaktor naczelny "Gazety Leśnej" i portalu Firmylesne.pl, dyrektor biura Polskiego Związku Pracodawców Leśnych
Rafał Jajor, redaktor naczelny "Gazety Leśnej" i portalu Firmylesne.pl, dyrektor biura Polskiego Związku Pracodawców Leśnych
Źródło: archiwum prywatne

- Wrócę do pytania: jak to się ma do bezpieczeństwa?

- Jeżeli przedsiębiorca dysponuje niskim budżetem, to musi oszczędzać. W pierwszej kolejności oszczędza tam, gdzie jest najłatwiej - czyli na bezpieczeństwie. Najłatwiej jest nie kupić kasku albo używać kasku, który już jest przeterminowany, albo kupić gorszej jakości spodnie ochronne, albo nie kupić odpowiednich butów. Tak samo można oszczędzać na maszynach, nie wymieniać ich na nowe, pracować starymi pilarkami i tak dalej. To są takie koszty, które można uciąć; inne już niekoniecznie - bo wiadomo, że paliwo do maszyny trzeba kupić i samą maszynę trzeba mieć.

- Analizuje pan te wypadki od kilku lat. Czy gdyby w danym miejscu była sprawna maszyna, właściwe środki ochronne, to być może do tragedii by nie doszło?

- Trzeba przyznać, że najczęściej powodem tych wypadków jest błąd ludzki - odpowiada Rafał Jajor. - Wiele tragedii zdarza się dlatego, że ci ludzie pracują na akord - i tu przechodzimy do drugiej przyczyny tak dużej liczby wypadków przy wykonywaniu usług leśnych. To pośpiech. Im więcej drwale wytną, tym więcej zarobią, więc się spieszą. To pośrednio również wynika z niedofinansowania - przy niskich stawkach przedsiębiorców nie stać na wynagradzanie pracowników "za godzinę", żeby utrzymać takiego pracownika na stałe. Taki model zatrudniania powoduje kolejne problemy: oprócz pośpiechu, w jakim wykonuje się te prace, problemem jest brak szkoleń z zasad bezpieczeństwa…

O przyczyny wypadków zapytałem też Jakuba Chojnickiego, dyrektora Departamentu Nadzoru i Kontroli w Głównym Inspektoracie Pracy w Warszawie. Warto zaznaczyć, że jego zdaniem problem z bezpieczeństwem pracy w lesie nie leży w braku pieniędzy. Chojnicki twierdzi, że ujawniane przez PIP nieprawidłowości spowodowane są "brakiem wiedzy z zakresu prawa pracy, niedostateczną znajomością zagrożeń bądź wręcz ich lekceważeniem oraz brakiem nadzoru nad pracownikami".

Symbolem trupiej czaszki w kolorze czarnym oznaczono wypadki śmiertelne, symbolem "linii życia" w kolorze pomarańczowym oznaczono wypadki ciężkie
Fragment mapy wypadków podczas pracy w lesie - Śląsk (okolice Wałbrzycha i Opola)
Źródło: Mapa wypadków podczas pracy w lesie, kradzieży i pożarów sprzętu leśnego od 2018 roku do teraz/google.com

Kup pan sobie zaświadczenie

- No i jest jeszcze problem z procederem kupowania zaświadczeń - kontynuuje Rafał Jajor.

- To znaczy?

- Żeby zostać drwalem, wystarczy na Allegro zakupić za 450 złotych zaświadczenie, że się skończyło eksternistycznie kurs. Wyobraża sobie pan, jak można nauczyć się ścinania drzewa przez internet? 

- Niewyszkoleni pracownicy to trzecia przyczyna tak dużej wypadkowości w branży?

- Tak. I także jest rezultatem niedofinansowania. Takie szkolenie powinno trwać dwa, trzy tygodnie, podczas których uczestnik powinien codziennie, pod okiem instruktora, doskonalić umiejętności pracy przy ścince drzew, byłoby więc drogie. W tej chwili nie ma obowiązujących przepisów nadawania tych uprawnień, jest taka luka prawna i w tę lukę prawną weszły firmy działające może nie nielegalnie, ale nieetycznie, i sprzedają takie zaświadczenia.

Ścięte pnie drzew
Ścięte pnie drzew
Źródło: Shutterstock

Stereotyp

Przyglądając się pracy drwali, nie sposób pominąć temat alkoholu. Obiegowa opinia jest taka, że drwale często pracują pod jego wpływem, że w tym zawodzie pije się dużo. Wracając do porównania z górnikami - w kopalni pijany górnik szybko zostanie odsunięty od pracy. A w lesie? Kto skontroluje pijanego drwala?

Jeśli tak jest, że drwale piją w pracy - to wypadki, a przynajmniej ich część, byłyby spowodowane stanem nietrzeźwości, więc sami drwale byliby sobie winni.

Rafał Jajor uznaje obiegową opinię o alkoholu za stereotyp.

- Oczywiście, coś jest na rzeczy, to wynika z przeszłości - tłumaczy. - Kiedyś alkoholizm w naszej branży był rzeczywistym, dużym problemem. Podobnie zresztą jak w branży budowlanej. Mówiło się, że majster bez dwóch piw na rusztowanie nie wejdzie. To się jednak zmienia. Nie wyobrażam sobie na przykład, żeby osoba pijana pracowała harwesterem, który jest przecież bardzo skomplikowaną w obsłudze maszyną. Poza tym pamiętajmy, że drwale pracują na akord. Im więcej zrobią, tym więcej zarobią. Czy pijany drwal będzie pracował szybko i sprawnie? Myślę, że przypadki spożywania alkoholu się zdarzają, więc problem jest, ale nie większy niż w innych branżach, na przykład w budowlanej.

Drwale w Polsce pracują na akord
Drwale w Polsce pracują na akord
Źródło: Shutterstock

Kontrole - niemal wszędzie nieprawidłowości

Z pytaniami o bezpieczeństwo pracy w branży usług leśnych zwróciliśmy się do Państwowej Inspekcji Pracy. Chcieliśmy się dowiedzieć, czy inspektorzy PIP przeprowadzają kontrole w terenie i co z tych kontroli wynika.

Jak czytamy w korespondencji nadesłanej przez Główny Inspektorat Pracy, w całej Polsce pracuje zaledwie 20 kontrolerów PIP, którzy są wyspecjalizowani w tym kierunku - bo specyfika pracy w lesie powoduje, że nie każdy kontroler jest w stanie, bez przygotowania, właściwie ocenić stan bezpieczeństwa na miejscu.

W korespondencji podpisanej przez Jakuba Chojnickiego czytamy, że w latach 2020-2023 przeprowadzono 953 kontrole w zakładach pracy wykonujących usługi leśne.

Podczas 917 kontroli (tj. 96 procent) ujawniono nieprawidłowości, skutkujące wydaniem decyzji administracyjnych, wystąpień i poleceń (różne formy działania inspektorów, nie wszystkie mają charakter decyzji administracyjnych).

W wyniku tych kontroli inspektorzy pracy wykonali szereg czynności i podjęli szereg decyzji, m.in.:

  • wydali łącznie ponad 5,2 tysiąca decyzji,
  • wstrzymali pracę 180 pracujących,
  • wstrzymali eksploatację 135 maszyn,
  • skierowali do innych prac 235 pracujących (dopuszczonych do pracy wbrew obowiązującym przepisom),
  • zakazali w 20 przypadkach, w stosunku do 26 pracujących lub pracodawców, wykonywania pracy lub prowadzenia działalności (w miejscach, w których stan warunków pracy stanowił bezpośrednie zagrożenie dla życia lub zdrowia pracujących).

Podczas tych kontroli w 576 przypadkach stwierdzono popełnienie wykroczenia przeciwko prawom pracowników (chodzi o zapewnienie bezpieczeństwa w pracy), co skutkowało wystawieniem 175 mandatów karnych na łączną kwotę 210 500 zł (średnia wysokość mandatu: 1202,85 zł).

Stosy drewna ułożone przy leśnej drodze - efekt końcowy pracy pilarza
Stosy drewna ułożone przy leśnej drodze - efekt końcowy pracy pilarza
Źródło: Tomasz Słomczyński

Szara strefa

Kolejny problem branży leśnej: Rafał Jajor zwraca uwagę, że mamy w lasach ogromną szarą strefę. Szacuje się, że może dotyczyć nawet 30 procent zatrudnionych.

- Prawie co trzeci pracownik jest zatrudniony na czarno?

- Może tak być. Ci drwale nie są nigdzie zgłoszeni, po prostu przychodzą do pracy i dostają gotówkę za pracę, i nie ma na to żadnych papierów. Albo też jest drugi "wytrych", mianowicie taki, że są zatrudnieni na jedną ósmą etatu, ale tak naprawdę pracują cały dzień. To także jest problem niedofinansowania branży - koszty pracy są tak wysokie, że przedsiębiorcy na nich oszczędzają.

Z tą informacją - że być może niemal co trzeci pracownik branży usług leśnych pracuje na czarno - zwróciliśmy się do Państwowej Inspekcji Pracy.

Jakub Chojnicki - opierając się na wynikach przeprowadzonych kontroli - nie podziela poglądu, że w branży leśnej funkcjonuje ogromna szara strefa, że mamy tu do czynienia ze szczególnie dużą liczbą przypadków pracy na czarno. Kontrole PIP nie wykazują pracowników bez umów. To jednak może wynikać z praktyki działania inspektorów w terenie. W fabryce może być trudniej "zniknąć" komuś podczas kontroli niż w lesie.

Drwal podczas pracy
Drwal podczas pracy
Źródło: Shutterstock

Zarobić na wycince

- Więc ile miesięcznie zarabia drwal? - pytam Rafała Jajora.

- Trudno powiedzieć. Pracuje na akord. Może mieć taki miesiąc, w którym pracuje na zrębie, wycina drzewa i ma wynagrodzenie z każdego metra sześciennego - dobry drwal dobrze może na tym zarobić.

- Ile konkretnie?

- Myślę, że pilarz może liczyć na około pięć tysięcy złotych miesięcznie wynagrodzenia na rękę. Czy to dużo? Trudno za takie pieniądze znaleźć nowych pracowników. Ci ludzie chcą zarabiać więcej, bo to jest bardzo ciężka praca. Inaczej mają się wynagrodzenia operatorów maszyn, czyli harwesterów. Ci mogą zarobić nawet do dziesięciu tysięcy złotych na rękę miesięcznie.

- Dodajmy, że praca pilarza zapewne jest szkodliwa dla zdrowia.

- Tak, wielu drwali ma problemy ze słuchem, bo pilarki głośno pracują, a pilarze nie zawsze używają ochronników słuchu. Do tego dochodzi choroba wibracyjna wywołana drganiem pilarki. Teoretycznie, by nie uszkodzić sobie zdrowia, pilarką powinno się zawodowo pracować tylko przez część dnia roboczego. Drwale, by więcej zarobić, pracują dłużej. No i wielu z nich przechodzi na rentę, nie emeryturę, bo to jest tak ciężka praca, że mają zszargane zdrowie.

Szybkie ścięcie
Szybkie ścięcie
Źródło: TVN24

Więcej kasy, więcej kontroli, dłuższe umowy

Żeby zrozumieć, kto tak naprawdę "rozdaje karty" w usługach leśnych, trzeba pamiętać o specyfice tej branży. Funkcjonujące w niej przedsiębiorstwa są w pełni uzależnione od jednego zleceniodawcy, który w tym przypadku jest monopolistą. Lasy Państwowe - to one dyktują warunki, określają ramy formalne i finansowe, w których działają przedsiębiorcy. Są więc współodpowiedzialne za sytuację, w jakiej znaleźli się polscy drwale. Jeśli ktoś miałby poprawić stan bezpieczeństwa pracy w tej branży - to tylko Lasy Państwowe.

Aktualnie trwa tzw. Ogólnopolska Narada O Lasach, toczą się rozmowy w tzw. podstolikach (ostatnie spotkanie odbyło się 7 czerwca). Na zaproszenie Ministerstwa Klimatu i Środowiska spotykają się różni interesariusze "leśnej sprawy" - od naukowców i aktywistów, przez samorządowców, reprezentantów przemysłu drzewnego i branży usług leśnych, po samych leśników. Rafał Jajor jest uczestnikiem Ogólnopolskiej Narady o Lasach, reprezentuje na niej Polski Związek Pracodawców Leśnych. Swoje postulaty kieruje do Lasów Państwowych.

Można je sprowadzić do kilku, które mają zasadnicze znaczenie dla kwestii bezpieczeństwa pracy.

Po pierwsze - i zdaniem przedstawicieli branży, najważniejsze - więcej pieniędzy dla przedsiębiorców. Żeby tak się stało, trzeba podwyższyć stawki, jakie Lasy Państwowe proponują wykonawcom usług leśnych za ich pracę.

Po drugie: więcej kontroli bezpieczeństwa i wprowadzenie systemu certyfikacji przedsiębiorstw (certyfikat dostawałyby tylko te firmy, w których bezpieczeństwo pracowników jest na pierwszym miejscu), a także odejście od ceny jako jedynego i najważniejszego kryterium oceny oferty w przetargach. Trzeba "dowartościować" kwestie bezpieczeństwa i eliminować z rynku firmy, które to zaniedbują. To także miałoby być zadanie Lasów Państwowych, które przetargi organizują.

Aktualnie czytasz: Śmierć w leśnej głuszy, bez świadków. Dlaczego przy wycince drzew ginie tak wielu ludzi?
Źródło: Dane PIP/ tvn24.pl

Co ciekawe, postulat odejścia od ceny jako głównego lub jedynego kryterium wyboru oferty na realizację usług leśnych formułuje również Jakub Chojnicki z PIP. Wskazując przyczyny obecnego stanu, za który odpowiedzialne są Lasy Państwowe, zwraca uwagę, że co prawda przy zlecaniu prac w lesie nadleśnictwa wymagają od przystępujących do przetargu zapewnienia bezpieczeństwa - już na etapie składania ofert - ale "cena za którą zostanie przeprowadzone pozyskiwanie surowca z lasu w danym roku pozostaje jednym z kluczowych (najistotniejszych)" kryteriów wyboru oferty.

Kolejny postulat: wprowadzenie przez Lasy Państwowe umów wieloletnich, co także przełoży się na bezpieczeństwo pracy przy ścince drzew.

Na ten problem również zwraca uwagę Jakub Chojnicki, dyrektor w Głównym Inspektoracie Pracy. Dlaczego ma to znaczenie dla bezpieczeństwa? Odpowiedź jest prosta, choć nieoczywista. Otóż praca przy pomocy ręcznej pilarki jest znacznie bardziej niebezpieczna niż przy pomocy harwestera. Przedsiębiorcy mogliby częściej wykorzystywać te maszyny, co wiązałoby się z mniejszą liczbą wypadków. Nie robią tego jednak, gdyż harwestery to bardzo drogie urządzenia (ich ceny oscylują od 60 tys. zł za używaną, 30-letnią maszynę do 1-3 mln zł za nową). Zdecydowana większość przedsiębiorców w tej branży nie ma takich środków do zainwestowania. Musieliby więc na zakup tych maszyn brać kredyty. Ale tak się nie dzieje. Dlaczego? Nie biorą kredytów, bo nie wiedzą, czy za rok będą mieli zlecenia - Lasy Państwowe podpisują z nimi bowiem umowy na jeden rok. W uproszczeniu można więc skonstatować, że gdyby umowy były wieloletnie, w polskich lasach pracowałoby więcej harwesterów i byłoby mniej wypadków. 

Najwięcej wypadków zdarza się przy pracy pilarką, choć zdarzają się również wypadki przy pracy z harwesterami
Najwięcej wypadków zdarza się przy pracy pilarką, choć zdarzają się również wypadki przy pracy z harwesterami
Źródło: TVN24

Co na to leśnicy?

Do Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych wysłaliśmy pytanie o to, czy Lasy zamierzają podjąć działania zmierzające do poprawy bezpieczeństwa pracy przy wycince drzew. Przedstawiliśmy też opisane powyżej postulaty, z prośbą o komentarz.

Odpisała Olga Buczyńska, rzeczniczka Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych. W korespondencji czytamy: "Mamy wątpliwości i rozbieżności jeżeli chodzi o liczbę wypadków i dane, którymi Pan operuje. Według danych, do których mamy dostęp, w latach 2016-2023, a więc w ciągu 8 ostatnich lat, śmierć poniosło 107 pracowników ZUL w przeróżnych okolicznościach (!). I przyznaję bez wątpienia to o 107 za dużo".

Aktualnie czytasz: Śmierć w leśnej głuszy, bez świadków. Dlaczego przy wycince drzew ginie tak wielu ludzi?
Źródło: tvn24.pl

Rzeczniczka pisze dalej, że cześć wypadków "ma swoje podłoże w ewidentnym gwałcie na przepisach prawa w zakresie bezpieczeństwa pracy", choć przyznaje, że zawód pilarza jest "ekstremalnie niebezpieczny".

Dalej czytamy: "Z tego też względu, Lasy Państwowe (…) stawiają niezwykle wysokie wymogi podmiotom gospodarczym wykonującym usługi z zakresu gospodarki leśnej". Rzeczniczka pisze też o kontrolach, które Lasy Państwowe przeprowadzają własnymi siłami, a także o przypadkach, w których leśnicy wzywają na miejsce inspektorów PIP. Twierdzi również, że Lasy Państwowe organizują spotkania "szkoleniowe" na temat bezpieczeństwa pracy.

"Wszystkie powyższe działania, można śmiało nazwać systemem nadzoru nad bezpieczeństwem wykonawstwa prac leśnych, pomimo jego pozornego braku".
Olga Buczyńska, rzeczniczka Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych

Jeśli chodzi o główny postulat "finansowy" - podwyższenia stawek za pracę w branży usług leśnych, Lasy Państwowe nie widzą nic niewłaściwego w dotychczasowym sposobie naliczania stawek. Olga Buczyńska przysłała obszerną informację, z której wynika, że "przyjęta stawka (...) szacowana jest w oparciu o wskaźniki makroekonomiczne (…) jak również w oparciu o dane zebrane w ramach prac badawczych i ekspertyz". Przekonuje, że stawki uwzględniają wszystkie koszty przedsiębiorcy i są aktualizowane co roku.

Jak informuje rzeczniczka GDLP, aktualnie został powołany Zespół Zadaniowy ds. standaryzacji usług leśnych w Lasach Państwowych (to inne ciało niż Ogólnopolska Narada o Lasach, obraduje niezależnie od niej). Na spotkania zespołu zapraszani są przedstawiciele Stowarzyszenia Przedsiębiorców Leśnych i Polskiego Związku Pracodawców Leśnych. Ostatnie takie spotkanie odbyło się na przełomie lutego i marca, kolejne jest planowane jeszcze w czerwcu.

Przedmiotem działania zespołu jest m.in. opracowanie jednolitej, wzorcowej dokumentacji przetargowej na usługi leśne. Jeśli chodzi o postulaty branży, rzeczniczka wskazuje, że "kwestie te są omawiane" na spotkaniach Zespołu Zadaniowego.

- Tak, to prawda, rozmawiamy na ten temat - potwierdza Rafał Jajor z PZPL, dodając, że żadne konkretne ustalenia dotąd nie zapadły.

Przekazałem Rafałowi Jajorowi stanowisko Lasów Państwowych dotyczące kluczowej kwestii: wysokości stawek przyjmowanych dla branży usług leśnych - że według LP są one przygotowywane rzetelnie i odpowiadają realiom rynkowym, więc nie ma potrzeby ich podwyższania.

- Wypada pogratulować Lasom Państwowym dobrego samopoczucia - skomentował.

W ciągu ostatnich pięciu lat przy wycince drzew zginęło - według danych branżowego portalu - 141 osób.

Drwal to ekstremalnie niebezpieczny zawód, dla porównania - górników w Polsce ginie dwa razy mniej niż drwali.

Powodem fatalnego stanu bezpieczeństwa przy pracy drwala ma być m.in. niedofinansowanie branży.

Stawki za pracę drwali ustalają Lasy Państwowe. Państwowy monopolista stoi na stanowisku, że stawki są odpowiednie i nie ma powodu, by je podwyższać.

Między branżą a leśnikami trwają rozmowy, z których - przynajmniej na razie - nie wyłaniają się żadne konkrety.

wydali łącznie ponad 5,2 tysiąca decyzji,

wstrzymali pracę 180 pracujących,

wstrzymali eksploatację 135 maszyn,

skierowali do innych prac 235 pracujących (dopuszczonych do pracy wbrew obowiązującym przepisom),

zakazali w 20 przypadkach, w stosunku do 26 pracujących lub pracodawców, wykonywania pracy lub prowadzenia działalności (w miejscach, w których stan warunków pracy stanowił bezpośrednie zagrożenie dla życia lub zdrowia pracujących).

Czytaj także: