Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga umorzyła śledztwo w sprawie podżegania Dawida Kosteckiego do popełnienia samobójstwa. Były pięściarz zmarł na początku sierpnia w tajemniczych okolicznościach. W sprawie wydarzeń w zakładzie karnym na Białołęce raport wydał Rzecznik Praw Obywatelskich. Nazwisko Kosteckiego pojawiało się w mediach w związku z tak zwaną aferą podkarpacką.
Według rzecznika prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Marcina Sadusia, podstawą umorzenia śledztwa były ustalenia, z których wynika, że nikt nie przyczynił się do zgonu pokrzywdzonego. Przekazał, że zgromadzone dowody wskazują, że Dawid Kostecki, w okresie poprzedzającym zdarzenie, znajdował się w głębokiej depresji.
- W toku śledztwa przesłuchano blisko 40 świadków, przeprowadzono czynności z udziałem biegłych z zakresu medycyny sądowej, nie tylko przeprowadzających sekcję zwłok Dawida Kosteckiego, ale także obecnych na sali sekcyjnej. Przesłuchano również członków rodziny pokrzywdzonego - powiedział Saduś. Dodał, że część z nich wskazała, że Kostecki w 2015 roku próbował popełnić samobójstwo, a także leczył się w związku z zdiagnozowaną depresją. - Okoliczności potwierdza zgromadzona dokumentacja medyczna - zaznaczył rzecznik prokuratury.
Biegli nie stwierdzili śladów walki
Rzecznik podał, że przeprowadzone czynności dowodowe w sposób nie budzący najmniejszych wątpliwości wskazują, że 2 sierpnia 2019 roku w pawilonie C w celi nr 20 oddziału III w Areszcie Śledczym Warszawa-Białołęka Kostecki, wykorzystując prześcieradło jako pętlę wisielczą, targnął się na własne życie. - W czasie zdarzenia w celi znajdowało się dwóch współwięźniów, z którymi Dawid Kostecki nie pozostawał w jakimkolwiek konflikcie. Jak wynika z zeznań więźnia, który jako pierwszy ujawnił zdarzenie, ciało Dawida Kosteckiego ułożone było w pozycji półsiedzącej - powiedział.
Saduś poinformował, że przybyły na miejsce prokurator przy udziale biegłego dokonał szczegółowych oględzin ciała. - W trakcie stwierdzono dwie zmiany skórne w obrębie jego szyi. Jak wynika z opinii i zeznań biegłych, zostały one zbadane makroskopowo przez otoskop. Badania nie wykazały obecności podbiegnięć krwawych w tkance podskórnej - powiedział rzecznik prokuratury. Uściślił, że biegli, przesłuchani w obecności pełnomocników rodziny pokrzywdzonego, wykluczyli możliwość powstania śladów na szyi na skutek użycia paralizatora, igły lub strzykawki. Również w trakcie przeszukania celi oraz współosadzonych nie ujawniono powyższych przedmiotów, a także części mogących stanowić ich elementy. - Z uzyskanych opinii biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego w Warszawie jednoznacznie wynika, że do zgonu Dawida Kosteckiego doszło w wyniku ucisku pętli zawiązanej przez denata na szyi. W opinii nie stwierdzono żadnych zmian urazowych wskazujących na stoczoną walkę bądź obronę - powiedział Saduś.
Rzecznik prokuratury: śledztwo wykluczyło, aby ktokolwiek znęcał się nad Kosteckim
Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga przekazała także, że z uzyskanej opinii toksykologicznej wynika, że w moczu i krwi Kosteckiego nie ujawniono śladów środków odurzających ani alkoholu. Badania wykazały natomiast obecność leków w stężeniach terapeutycznych. Leki zostały przepisane przez lekarza psychiatrę 19 lipca 2019 roku w związku ze stanem depresyjnym pokrzywdzonego, jego problemami ze snem oraz obniżonym łaknieniem. - W toku śledztwa zabezpieczono nagrania z kamery umieszczonej w miejscu obejmującym korytarz z celami mieszkalnymi. Analiza nagrań z monitoringu wskazuje, że nocą z 1 na 2 sierpnia 2019 roku do celi Dawida Kosteckiego nikt nie wchodził ani jej nie opuszczał - przekazał Marcin Saduś. Jak zaznaczył, przeprowadzone śledztwo wykluczyło, aby ktokolwiek znęcał się nad Dawidem Kosteckim w czasie, kiedy ten przebywał na terenie Aresztu Śledczego Warszawa-Białołęka. Nie stwierdzono również nieprawidłowości w działaniu funkcjonariuszy Służby Więziennej.
Raport Rzecznika Praw Obywatelskich
Do śmierci Kosteckiego doszło 2 sierpnia nad ranem w celi Aresztu Śledczego Warszawa-Białołęka. Miał się powiesić w łóżku na pętli z prześcieradła przykryty kocem - co zdaniem służby więziennej uniemożliwiło natychmiastową reakcję współosadzonych. Następnie - jak informowała SW - zaalarmowani funkcjonariusze prowadzili resuscytację do przyjazdu pogotowia ratunkowego. Ekipie pogotowia nie udało się go uratować.
W sprawie wydarzeń w zakładzie karnym na Białołęce raport wydał Rzecznik Praw Obywatelskich. W jego biurze powstał specjalny raport, w którym eksperci wskazują błędy i zaniedbania funkcjonariuszy Służby Więziennej, którzy byli na służbie w noc śmierci Kosteckiego.
Przeanalizowano w ramach tego nagranie z więziennego monitoringu, na którym widać, że podczas obchodu strażnik kontrolował, co dzieje się w celach. Eksperci wychwycili, że między godziną 2.15 a 4.27 - czyli w czasie, kiedy zmarł Kostecki, strażnik nie sprawdzał, co dzieje się w celi.
Pytania o związki z aferą podkarpacką
Posłowie PO-KO skierowali w sierpniu do prokuratora generalnego pytania o okoliczności śmierci pięściarza i mogącą mieć z nią powiązania aferą obyczajową na Podkarpaciu, tak zwaną aferą podkarpacką.
Prokuratura Krajowa zdementowała wtedy informacje dotyczące rzekomych zeznań Kosteckiego w sprawie "wiedzy na temat powiązań funkcjonariuszy CBŚP z właścicielami podkarpackich agencji towarzyskich, w których mieli bywać znani politycy i urzędnicy państwowi". Te doniesienia - według PK - są niezgodne z prawdą, bo informacje przekazane przez Kosteckiego miały charakter ogólny i dotyczyły CBŚP oraz braci R., wobec których prokuratura skierowała akt oskarżenia. - W swoich zeznaniach Dawid Kostecki nigdy nie wskazał, aby znani politycy i urzędnicy państwowi korzystali z usług podkarpackich agencji towarzyskich" - oświadczyła prokuratura.
Dziennikarze Onetu dotarli we wrześniu ubiegłego roku do zeznań Kosteckiego, który składał wyjaśnienia w sprawie afery podkarpackiej. Według nich Kostecki mówił wprost, że znani politycy, urzędnicy państwowi i inni funkcjonariusze byli nagrywani w agencjach towarzyskich.
O doniesienia Onetu i informacje prokuratury był pytany wówczas w TVN24 jeden z pełnomocników rodziny Dawida Kosteckiego, mecenas Roman Giertych. Mówił, że od rodziny Kosteckiego uzyskał informacje, że bokser "dysponował określonymi nagraniami". - Podejrzewam, że te nagarnia znajdują się w aktach postępowania - dodał.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24