Bezprecedensowe śledztwo Centralnego Biura Antykorupcyjnego i prokuratury w sprawie podejrzeń korupcji sięgającej Sądu Najwyższego utknęło w miejscu. Tvn24.pl ustalił, że już wiosną prokuratorzy chcieli stawiać zarzuty. Nie doszło do tego, bo prokuratorzy uznali, że muszą poczekać na drobiazgowe ekspertyzy nagrań podsłuchów, które mają dokumentować udział znanych prawników i sędziów w korupcyjnym procederze.
Krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych jest zawalony pracą. Tamtejsi biegli borykają się z odczytywaniem nagrań z czarnej skrzynki Tu 154 M 101. Mimo to, Prokuratura Apelacyjna w Krakowie właśnie tym biegłym zleciła odczytanie części nagrań rozmów, które od 2008 roku agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego i osoby z nimi współpracujące prowadziły z prawnikami zamieszanymi w korupcyjny proceder.
Śledztwo, jakiego nie było
Znaczna część materiałów tych postępowań ma charakter niejawny. Dlatego zawarta w mailu hipoteza dotycząca zakresu śledztwa, którego zapytanie miałoby dotyczyć, wyklucza możliwość jakiegokolwiek skomentowania jej, a także uniemożliwia udzielenie odpowiedzi na postawione pytania Józef Radzięta, rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie
W bezprecedensowym śledztwie, które CBA rozpoczęła w 2008 roku (szefem Biura był Mariusz Kamiński, kontynuuje je jego następca Paweł Wojtunik) przewijają się nazwiska znanych adwokatów, radców prawnych, sędziego w stanie spoczynku z Naczelnego Sądu Administracyjnego oraz dwóch sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego. Kluczowym dla prokuratury jest proces sądowy partnerów w interesach znanego biznesmena branży hazardowej Ryszarda Sobiesiaka. Spór między nimi znalazł swój finał w SN.
Dowodami mają być m.in. podsłuchy telefoniczne, SMSy, maile między prawnikami a sędziami. Wśród dowodów mają znajdować się też zarejestrowane rozmowy, a nawet filmy z - jak podejrzewają oskarżyciele i CBA - korupcyjnymi zachowaniami prawników. Nagrali je agenci i świadkowie tych zdarzeń, którzy zdecydowali się współpracować z CBA. Prokuratura Generalna potwierdziła tvn24.pl, że prowadzi takie śledztwo (CZYTAJ WIĘCEJ O PODEJRZENIU KORUPCJI W SĄDZIE NAJWYŻSZYM TZW. OPERACJI YETI).
Zdaniem krakowskich prokuratorów na części tych nagraniach słychać szmer, który zagłusza zdania wypowiadane przez rozpracowywane osoby, podejrzewane przez prokuraturę i CBA o udział w korupcyjnym procederze.
Zapracowany instytut
Dlaczego oskarżyciele zwrócili się do zajętego krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych i dlaczego śledztwo trwa tak długo? Józef Radzięta, rzecznik prasowy krakowskiej apelacji nie chciał odpowiedzieć. - Znaczna część materiałów tych postępowań ma charakter niejawny. Dlatego zawarta w mailu hipoteza dotycząca zakresu śledztwa, którego zapytanie miałoby dotyczyć, wyklucza możliwość jakiegokolwiek skomentowania jej, a także uniemożliwia udzielenie odpowiedzi na postawione pytania – odpisał na pytania tvn24.pl prokurator Radzięta.
Potwierdził jedynie, że śledczy prowadzą „kilka postępowań obejmujących wątki korupcyjne, wśród osób pełniących funkcje publiczne”.
Bez komentarza
Skierowaliśmy więc swoje pytania do Prokuratury Generalnej.
- Nie możemy udzielić odpowiedzi ze względu na tajemnicę śledztwa, a w szczególności niejawny charakter znaczącej części zgromadzonego materiału dowodowego - odpowiedział prokurator Maciej Kujawski, z Biura Prokuratora Generalnego. Wcześniej Kujawski potwierdził tvn24.pl, że śledztwo w sprawie podejrzeń korupcji sięgającej Sądu Najwyższego jest nadzorowane przez Prokuraturę Generalną.
Akcja wstrzymana po raz pierwszy...
Nabieram podejrzeń wobec przyszłych losów tego śledztwa. W takich sprawach, po tak szczegółową ekspertyzę, sięga się na wniosek obrony. Tutaj w takiej roli wystąpiła prokuratura. To zastanawiające. osoba znająca akta sprawy
Ustaliliśmy jednak w niezależnych od siebie źródłach, że decydujące nagrania (dowody przeciwko prawnikom) są doskonale słyszalne. Dlatego już wiosną oskarżyciele zdecydowali o terminie „realizacji”, czyli wyznaczyli datę zatrzymań prawników i moment skierowania wniosku o uchylenie immunitetu jednemu z sędziów w stanie spoczynku, który miał być pośrednikiem w kontaktach z sędziami Sądu Najwyższego. Na wiosnę się jednak nie udało, bowiem CBA nie zdążyło przygotować stenogramów ze wszystkich nagranych rozmów, tak by można je przedstawić w sądzie jako dowód na rozprawę aresztową.
- Nie komentujemy tego – ucina Jacek Dobrzyński, rzecznik prasowy CBA. Inne źródło, znające akta sprawy komentuje: - Nabieram podejrzeń wobec przyszłych losów tego śledztwa. W takich sprawach, po tak szczegółową ekspertyzę, sięga się na wniosek obrony. Tutaj w takiej roli wystąpiła prokuratura. To zastanawiające.
...i po raz drugi
Kolejną datę zatrzymań wyznaczono na początek czerwca. Jednak wtedy w krakowskiej prokuraturze pojawił się nowy szef, a także jego nowy zastępca, który zaczął nadzorować to śledztwo. Prokurator Janusz A. Śliwa uznał, że słyszalne muszą być wszystkie nagrane rozmowy, a nie tylko te, które są wystarczającym dowodem do wysunięcia oskarżeń o korupcję. To oznaczało kolejne przedłużenie tego śledztwa.
Akcja i reakcja
W międzyczasie prawnik, który pojawia się w rozpracowywanej przez CBA operacji, poskarżył się na działanie Biura. Oskarżył agencję o bezprawne działania i naruszenie tajemnicy obrończej (Biuro nagrywało jego rozmowy z Sobiesiakiem). Adwokat, który dał się szerzej poznać w trakcie przesłuchania przez sejmową, hazardową komisją śledczą (towarzyszył Ryszardowi Sobiesiakowi), zeznawał o tym latem w warszawskiej Prokuraturze Okręgowej w Warszawie. Twierdził, że CBA nie miało prawa podsłuchiwać jego rozmów z Sobiesiakiem, bowiem były objęte one tajemnicą adwokacką. Stołeczni prokuratorzy odmówili wszczęcia śledztwa. - Jako pokrzywdzony złożyłem zażalanie na tę decyzję – powiedział nam adwokat. Sąd jeszcze nie rozpatrzył jego skargi.
Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl) Współpraca: Paweł Czerwiec
//mat
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, Fotorzepa