We wtorek zebrała się sejmowa komisja polityki społecznej i rodziny. Na posiedzeniu zajęto się rozpatrzeniem rządowego projektu ustawy o świadczeniu wspierającym. Jednak osoby z niepełnosprawnościami, z których część uczestniczyła wcześniej w konsultacjach dotyczących tego projektu, nie zostały wpuszczone na salę mimo przepustek. Mogły uczestniczyć w posiedzeniu jedynie zdalnie. - Nie mogły znaleźć się fizycznie z uwagi na to, że chcemy, aby ta ustawa była w spokoju przeprocedowana - tłumaczyła przewodnicząca komisji Urszula Rusecka z PiS. - Czujemy się oszukani - mówiła jedna z osób, które nie zostały wpuszczone.
Samo posiedzenie rozpoczęło się o godzinie 19, ale zamieszanie powstało jeszcze przed rozpoczęciem obrad komisji. Między innymi posłanka KO Iwona Hartwich przekazywała w mediach społecznościowych, że osoby z niepełnosprawnościami, które chciały wziąć udział w posiedzeniu, nie zostały na nie wpuszczone.
Osoby z niepełnosprawnościami poza salą
Kiedy rozpoczęły się obrady, fakt nieobecności na sali przedstawicieli osób z niepełnosprawnościami podnosili niektórzy przedstawiciele opozycji, między innymi posłanka klubu Lewicy Katarzyna Kotula. Powiedziała, że "decyzja o niewpuszczeniu osób z niepełnosprawnościami jest absolutnie skandaliczna". Proponowała też, żeby w sprawie tego projektu odbyło się w późniejszym terminie wysłuchanie publiczne.
Tłumaczenia przewodniczącej komisji
Przewodnicząca komisji Urszula Rusecka z PiS na początku posiedzenia mówiła, że "strona społeczna" łączy się zdalnie.
Tłumaczyła także, dlaczego osoby z niepełnosprawnościami nie uczestniczą stacjonarnie w posiedzeniu komisji. - Przepraszam, że dziś (te osoby - red.) nie mogą się znaleźć na tej sali, łączą się z nami zdalnie, ale tylko i wyłącznie dlatego, że chcemy, żeby na tej komisji, żebyśmy się skupili tylko i wyłącznie na pracy merytorycznej - powiedziała.
Podobnie tłumaczyła to w rozmowie z reporterką TVN24. - Osoby nie mogły znaleźć się fizycznie (na sali - red.) z uwagi na to, że chcemy, aby ta ustawa była w spokoju przeprocedowana - przekonywała.
- Pani redaktor, doskonale pani wie, że jesteśmy w okresie przedwyborczym, (...). Część osób z niepełnosprawnościami protestuje - jak to mówi - "niepolitycznie" - zwróciła się do reporterki.
Reporterka TVN24 w swojej relacji zwróciła uwagę, że osoby, które chciały wejść na salę, nie zostały wpuszczone mimo przepustek. Zaznaczyła przy tym, że część z tych osób uczestniczyła wcześniej w merytorycznych pracach nad zapisami ustawy.
"Czujemy się oszukani"
Rozczarowania brakiem obecności na sali nie kryła jedna z osób, która przybyła we wtorek do Sejmu na posiedzenie komisji.
- Czujemy się oszukani przez Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej i mówię tu do ministra Wdówika, minister Maląg, z którymi spędziliśmy wiele, wiele godzin, i którzy dzięki tak naprawdę nam rozpatrywali każdy punkt tej ustawy - mówiła.
- Nie rozumiemy tej sytuacji. Przyjechaliśmy dzisiaj po to, żeby uczestniczyć w rozmowach o projekcie, który dotyczy każdego z nas. I osób z niepełnosprawnością, i ich bliskich. A pewnie wyjdzie na to, że zostanie wprowadzony jakiś bubel i nawet nie będziemy mieli prawa głosu. Nie zgadzamy się na to, nic o nas bez nas - dodała.
Poprawki od rządu "wyglądają jak wrzucane na wariata"
Po zakończonym posiedzeniu Urszula Rusecka przekonywała, że "w poprawkach Prawa i Sprawiedliwości nie ma ograniczeń tak jak było pierwotnie co do wysokości dorabiania do świadczenia".
Innego zdania w tej sprawie jest Iwona Hartwich z Platformy Obywatelskiej. - Dorobić bezwarunkowo na świadczeniu pielęgnacyjnym będą mogły tylko matki, które mają dzieci, które nie ukończyły 18. roku życia – wskazała.
Z kolei Katarzyna Kotula z Nowej Lewicy podkreśliła, że inne propozycje były obiecane, a inaczej ustawa wygląda dziś. - Strona społeczna nie mogła się do nich odnieść. To było celowe upokorzenie – oceniła.
- To są różne pakiety poprawek od rządu. Każdy jest inną czcionką. Wyglądają jak wrzucane na wariata przez inne departamenty – zwróciła uwagę Magdalena Biejat z Nowej Lewicy.
Świadczenie wspierające
Projekt ustawy o świadczeniu wspierającym, przygotowany przez resort rodziny i polityki społecznej, ma wesprzeć osoby mające największe trudności w samodzielnym funkcjonowaniu. Zgodnie z projektem świadczenie wspierające będzie kierowane bezpośrednio do osoby z niepełnosprawnościami. Kwota świadczenia zostanie powiązana z wysokością renty socjalnej. Jej wysokość w 2023 roku, po waloryzacji, wynosi 1588,44 zł miesięcznie brutto.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24