- Zarysowała się możliwość porozumienia - stwierdził marszałek Ludwik Dorn po spotkaniu Konwentu Seniorów i przedstawił nowy porządek obrad. Poranny kryzys w Sejmie określi jako "swojego rodzaju szantaż" opozycji. Dzisiejsze posiedzenie zdominowały przerwy w obradach. Było ich sześć.
Przyjęcie ślubowania nowego prezesa NIK, rozpatrzenie wniosków prokuratury o uchylenie immunitetu i tymczasowe aresztowanie posła Stanisława Łyżwińskiego, a następnie sprawozdania z wykonania budżetu w 2006 r. - to zaproponowana przez marszałka Sejmu kolejność punktów porządku obrad obecnego posiedzenia Sejmu. Dorn poinformował jednocześnie, że Sejm nie zajmie się projektami zmian w konstytucji dotyczącymi ograniczenia immunitetu parlamentarnego.
Marszałek zadeklarował, że najważniejsze dla niego jest doprowadzenie do samorozwiązania Sejmu, ale - jak podkreślił - najpierw konieczne jest uchwalenie około 10 kluczowych ustaw. Wymienił m.in. przepisy dostosowujące polskie prawo do zasad obowiązujących w strefie Schengen, nowelizację Kartę Nauczyciela, gwarancje podwyżkowe dla pielęgniarek i wprowadzenie definicji budownictwa społecznego.
- Nie czuję się odpowiedzialny za kryzys parlamentarny - oświadczył marszałek. Przyznał też, że w sprawie sytuacji w Sejmie kontaktuje się z premierem. - Mamy do czynienia, w perspektywie przedterminowych wyborów, z atakami bardzo tęczowej koalicji opozycyjnej na marszałka Sejmu jako istotnego polityka PiS - stwierdził Dorn. Jak dodał, środowa sytuacja w Sejmie to "swego rodzaju szantaż", który on odrzuca.
Jego zdaniem, kwestia powołania komisji śledczych jest elementem walki politycznej.
Wznowienie obrad poprzedziło posiedzenie Konwentu Seniorów. Wcześniej posłowie przegłosowali wniosek o przerwę w obradach do godz. 12. Głosowało 276 posłów, przeciw było 160 posłów, 8 wstrzymało się od głosu. Było to pierwsze głosowanie wyraźnie przegrane przez PiS. Głosowanie przeprowadzono na wniosek byłego wiceperemiera Romana Giertycha, który domagał się zmiany porządku obrad.
Giertych podkreślił, że "bezprecedensową" jest sytuacja, w której marszałek wbrew większości sejmowej blokuje głosowanie wniosku o swoje odwołanie. - Większość posłów domaga się pana odwołania, a pan kurczowo trzyma się swojego stanowiska po to, aby blokować powołanie komisji śledczej, która ma wykazać prawdę o tym, co się zdarzyło - oświadczył szef LPR. Jak dodał, konstytucyjnym uprawnieniem posłów jest powołanie i odwołanie marszałka Sejmu, a regulamin nie może ich w tym ograniczać. Lider Ligi zaznaczył, że to m.in. głosami LPR Dorn został wybrany na marszałka.
- Dziś się za pana wstydzimy. Wstydzimy się dlatego, że pan blokuje komisje śledcze, blokuje swoje odwołanie. Wstydziliśmy się dwa miesiące temu, kiedy zamienił pan Sejm w zoo, wprowadzając tu swego psa - mówił Giertych.
Dorn w imieniu swojego psa Saby podziękował za zainteresowanie jej istnieniem ze strony - jak to określił - "tak wybitnego polityka".
Marszałek Ludwik Dorn już sześć razy zarządzał przerwy w obradach Izby. Pierwszy raz stało się to tuż po rozpoczęciu posiedzenia, gdy poseł SLD Tadeusz Iwiński zgłosił wniosek, aby Sejm rozpatrywał w czasie transmisji telewizyjnej punkty dotyczące projektu ustawy w sprawie Schengen oraz poprawki Senatu do nowelizacji Karty Nauczyciela. Iwiński nazwał "bezczelnością" to, że te punkty będą rozpatrywane wieczorem.
Dorn podkreślił, że są one zaplanowane na późny środowy wieczór m.in. ze względu na to, by szybko rozpatrzyć poprawki Senatu do Karty Nauczyciela, tak aby prezydent mógł podpisać nowelę i mogła ona wejść w życie.
Wicemarszałek Sejmu Wojciech Olejniczak, który uczestniczył w spotkaniu Konwentu Seniorów, uznał później, że marszałek Dorn wprowadza do porządku obrad te sprawy, które interesują PiS. - To, co dziś obserwujemy, to jest kompromitacja. Marszałek nagina regulamin - uważa szef SLD. Zgodnie z wolą marszałka sejm tej kadencji w ogóle ma nie zajmować się wnioskami o powołanie komisji śledczych w sprawie śmierci Barbary Blidy i akcji CBA.
Źródło: PAP/Radio Szczecin
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Radek Pietruszka