Sejm nie zajmie się wnioskiem PiS o powołanie komisji śledczej ds. tzw. afery podsłuchowej. Posłowie zdecydowali w czwartek wieczorem, że porządek obrad Sejmu nie zostanie poszerzony o ten punkt.
Za wprowadzeniem tego tematu pod obrady podczas obecnego posiedzenia głosowało 192 posłów - z PiS, SLD, Zjednoczonej Prawicy i Ruchu Palikota oraz większość niezrzeszonych. Przeciw było 242 posłów - z PO i PSL. Wstrzymało się czterech posłów, w tym trzech z PSL.
Wniosek o powołanie komisji PiS złożyło jeszcze we wrześniu 2014 r. Posłowie tej partii argumentowali, że sprawa afery podsłuchowej jest przez koalicję zamiatana pod dywan.
Propozycję poparło SLD (wcześniej złożyło własny wniosek o komisję śledczą) i - ówczesna - Sprawiedliwa Polska (obecnie część klubu Zjednoczonej Prawicy). Przeciw powstaniu komisji były PO i PSL. Premier Ewa Kopacz oceniła w środę, że komisja byłaby "tylko i wyłącznie grą polityczną", więc lepiej, by sprawą zajęła się prokuratura.
Co chcieli zbadać?
Według wniosku PiS komisja miałaby zbadać działania służb specjalnych, policji, członków rządu i ich podwładnych odpowiedzialnych za nadzór i koordynację pracy tych instytucji i organów, w związku z ujawnionym przez tygodnik "Wprost" procederem nagrywania urzędników, polityków oraz przedsiębiorców w kilku restauracjach w Warszawie.
W ten sposób nagrano m.in. spotkanie ówczesnego szefa MSZ Radosława Sikorskiego z b. ministrem finansów Jackiem Rostowskim, ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza z prezesem NBP Markiem Belką, oraz b. wiceministra finansów Andrzeja Parafianowicza z b. ministrem transportu Sławomirem Nowakiem. Afera podsłuchowa rozpoczęła się publikacją pierwszych nagrań przez "Wprost" w czerwcu 2014 r. Zaraz potem śledztwo w sprawie podsłuchiwania od lipca 2013 r. w dwóch restauracjach kilkudziesięciu osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych podjęła Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. Postawiła ona zarzuty czterem osobom: biznesmenom Markowi Falencie i Krzysztofowi Rybce oraz dwóm pracownikom restauracji, w których dokonywano nagrań. Falenta nie przyznał się do zarzutów, zapewniał, że jest niewinny. Nie wszyscy podsłuchani złożyli wnioski o ściganie, a to jest podstawą do podjęcia działań przez prokuraturę.
Autor: kg\mtom / Źródło: PAP