Posłowie PiS obecni na posiedzeniu komisji kultury wnioskowali, by rozszerzyć porządek obrad o informacje na temat zmian w mediach publicznych. Marek Suski oskarżał szefa komisji Bogdana Zdrojewskiego o "dyktatorskie metody", używał także porównań do Hitlera i faszystów. Zdrojewski tłumaczył, że "zgromadzenie i przedstawienie informacji w sposób merytoryczny wymaga czasu". - Nie blokuję tego tematu - mówił.
Po godzinie 11 rozpoczęło się posiedzenie sejmowej komisji kultury i środków przekazu. Szef komisji Bogdan Zdrojewski podał, że w planie jest rozpatrzenie i zaopiniowanie dla komisji finansów publicznych rządowego projektu ustawy budżetowej na rok 2024 w zakresie kompetencji komisji oraz rozpatrzenie projektu planu pracy komisji na okres od 1 stycznia do 30 czerwca 2024 roku.
Po wypowiedzi Zdrojewskiego głos zabrała posłanka PiS Joanna Lichocka. - Chciałabym poprosić, jak zwracałam się do pana wczoraj pisemnie, o rozszerzenie porządku obrad dzisiejszej komisji o informację ministra kultury na temat nielegalnych działań związanych z pacyfikacją mediów publicznych i wprowadzeniu tam uzurpatorów, a także informacją przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji na temat strat, jakie bezpośrednio media publiczne ponoszą na skutek tego przestępczego uderzenia w funkcjonowanie mediów publicznych - oświadczyła.
Zdrojewski w odpowiedzi poddał pod głosowanie zaopiniowanie wniosku.
Przerwał mu to poseł PiS Marek Suski. - Rozumiem, że dyskusji nad wnioskiem pan nie przewiduje? - pytał. Zdrojewski odpowiedział, że nie przewiduje dyskusji "nad samym wnioskiem". Suski skomentował decyzję szefa komisji "dyktatorskimi metodami". Gratuluję panie przewodniczący. Gratuluję dyktatorskich metod, że nawet dyskusji na komisji nie ma - powiedział Suski.
Wniosek w głosowaniu przepadł.
Suski: nie mam dowodów
Suski po podaniu wyników zgłosił wniosek formalny "o uzupełnienie porządku dziennego, o informacje na temat niszczenia archiwów, które jak podają niektóre media następuje w tej chwili".
- To jest dorobek naszego państwa no i myślę, że taka informacja powinna być, czy to rzeczywiście tak jest, że niszczy się ten dorobek, no bo to jest też wartość nie tylko historyczna, ale i wartość finansowa - argumentował Suski.
Na wniosek odpowiedział Zdrojewski. - Panie pośle, jest pan na tyle doświadczonym posłem, że pan doskonale wie, że zgromadzenie takiej informacji i przedstawienie jej w sposób właściwy, merytoryczny, nie budzący wątpliwości, wymaga odrobinę czasu - przypomniał.
Suski utrzymywał, że "do tego czasu archiwa mogą być zniszczone". - Kiedyś faszyści palili książki, dzisiaj wy niszczycie archiwa. To jest bardzo podobne do czasów, kiedy Hitler doszedł do władzy - powiedział poseł PiS.
- Zdecydowanie zaprzeczam - odpowiedział mu Zdrojewski. - To nieprawda, że niszczycie te archiwa? - pytał Suski. - Zaprzeczam. Proszę do prezydium komisji przedstawić ewentualne przesłanki lub konkretne dowody. Jeżeli pan ma informację o przestępstwie, proszę zgłosić do właściwej prokuratury - zaznaczył Zdrojewski.
Suski dalej twierdził, że "nie ma dowodów".
Zdrojewski proponuje "opuścić komisję kultury i natychmiast biec do prokuratury"
Do dyskusji włączyła się Lichocka. - Jestem zdumiona, że pan nie ma wiedzy na temat niszczenia dorobku twórców i dziennikarzy, dokumentalistów, którzy pracowali dla telewizji publicznej przez ostatnie dekady. Wszystkie filmy, wszystkie dokumenty związane z kulturą, związane z historią, związane również z publicystyką, zniknęły z przestrzeni publicznej. Zostały zniszczone. Ich nie ma - zwróciła się do Zdrojewskiego. - Popieram wniosek pana Marka Suskiego - dodała.
- Może dostaniemy w ramach reparacji od Niemców ich materiały o polskich obozach koncentracyjnych na przykład - dodawał Suski. - To jest skandal, że przewodniczący kultury, kiedy ma tego rodzaju informacje, nie chce tą sprawą się zająć - twierdził.
Zdrojewski oświadczył, że nie posiada takich informacji. - Przywołuję pana do porządku. Nie mam takiej wiedzy - zaznaczył. - Informujemy pana - odpowiadał Suski.
- Proponowałbym, jeżeli pan ma taką wiedzę, opuścić komisję kultury i natychmiast biec do prokuratury, aby złożyć stosowny wniosek - ucinał Zdrojewski.
"Nie blokuję tematu"
Odnosząc się do wniosku posłów PiS, szef komisji zauważył, że jego wiedza o stanie archiwów państwowych, w tym także telewizyjnych, "jest dość obszerna". - Znam i wiem, jakie straty archiwa telewizyjne ponosiły także po 1989 roku. Ile materiałów zostało uszkodzonych, ile materiałów i jakie zostały, krótko mówiąc, zniszczone. Było to wielokrotnie przedmiotem prac rozmaitych gremiów - opisał.
- Możemy do tego wrócić. Nie blokuję tego tematu. Natomiast nie wyobrażam sobie, abyśmy w tym trybie, w sposób poważny i odpowiedzialny, podjęli ten temat na dzisiejszym posiedzeniu komisji - tłumaczył Zdrojewski.
Źródło: TVN24