Sprawa sędziego Jakuba Iwańca, którego nazwisko jest łączone z grupą hejterską "Kasta" stanęła we wtorek przed Sądem Najwyższym. Trzeba będzie jednak poczekać na decyzję, czy będzie mógł odpowiadać za swoje czyny, jak każdy obywatel. Materiał magazynu "Polska i Świat". Całe wydanie dostępne w TVN24 GO.
Sędzia Jakub Iwaniec jeszcze poczeka na decyzję w sprawie swojego immunitetu. Prokuratura postawiła mu zarzuty związane z tak zwaną aferą hejterską, a konkretnie z ujawnieniem danych osobowych innych sędziów, którym nie podobały się zmiany wprowadzane przez Zbigniewa Ziobrę.
Te informacje miały posłużyć do prowadzenia przeciwko nim kampanii nienawiści w internecie. Sam sędzia Iwaniec ma świadomość, że bez immunitetu nie mógłby już orzekać. – Ma chronić przed fałszywym oskarżeniem i niepoważnym oskarżeniem sędziego. To jest raz, a dwa: ty masz chłopie służyć, pracować – mówił sędzia Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa.
Sędzia Iwaniec umarza sprawę oskarżonych o udział w bójce i paserstwo
Do tego, jak sędzia Jakub Iwaniec orzeka, dotarła "Gazeta Wyborcza". Sędzia miał np. umorzyć sprawę trzech oskarżonych o udział w bójce i paserstwo. Powód? Oskarżycielem jest człowiek skierowany do tej sprawy przez nowego prokuratora krajowego, którego z kolei sędzia Iwaniec nie uznaje.
- Bez względu na to, czy on jest delegowany z Prokuratury Krajowej do prokuratury rejonowej, czy z rejonowej do okręgowej, to wszyscy mamy jednakowe uprawnienia oskarżycielskie – wskazuje prokuratorka Aleksandra Malinowska-Bizon ze stowarzyszenia Lex Super Omnia.
Ale ważne według "Gazety Wyborczej" jest tu, że prokuratora delegował nie uznawany przez niego prokurator krajowy z czasów Zbigniewa Ziobry, Dariusz Barski, ale właśnie Dariusz Korneluk wskazany przez Adama Bodnara.
- To tworzenie pewnej iluzji i tworzenie zasłony dymnej, i pokazywanie, że oto mnie, niezależnego sędziego, prześladuje obecna władza – uważa rzecznik stowarzyszenia sędziów Themis Jacek Tylewicz.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Iwaniec umorzył sprawę, bo nie uznaje prokuratora
To oznacza, że oskarżeni w sprawie, w której orzekał Iwaniec, na razie nie usłyszą wyroku za który grozi im pięć lat. - Jeżeli taką formę odwetu przyjmuje sędzia Iwaniec, to muszę przyznać, że ta forma godzi w jego dobre imię, bo moim zdaniem jest to raczej pokaz niekompetencji niż jakiegokolwiek odwetu wobec ministra Bodnara – podkreśla Aleksandra Malinowska-Bizon.
Postanowienie nie jest prawomocne. Prokuraturze przysługuje jeszcze zażalenie. - Sędzia Iwaniec niespecjalnie szanuje, jak działa prokuratura ze względu na swój osobisty powód. Mianowicie, pan sędzia Iwaniec jest pierwszym sędzią, który ma wniosek o uchylenie immunitetu – powiedział w "Kropce nad i" w TVN24 minister sprawiedliwości Adam Bodnar.
A to właśnie ze względu na aferę hejterską. - W grupie tej, z informacji, którymi dysponujemy, przewodził (były) wiceminister sprawiedliwości pan Piebiak i ta grupa zajmowała się deprecjonowaniem sędziów, którzy wtedy byli niewygodni dla władzy. Markiewicz, Tuleya, Juszczyszyn i Żurek przede wszystkim – wylicza Jacek Tylewicz.
Sąd Najwyższy czeka na opinię biegłego
W Sądzie Najwyższym Iwaniec tłumaczył, że szykował notatki pod kątem ich kandydatury na przyszłe funkcje. - Było też tak, że minister zlecał, dzwonił czy pisał SMS-a, czy dzwonił i mówił: masz teczki, ja wyjeżdżam, zajmij się tym. Tak to wyglądało i te wszystkie zrzuty mają jeden wspólny mianownik – przekonywał w sądzie Jakub Iwaniec.
Pełnomocnicy Iwańca twierdzą, że prokuratura korzysta z nielegalnych dowodów. Sąd Najwyższy postanowił właśnie, że dopuści do sprawy opinię biegłego z zakresu informatyki.
- Celem ustalenia obowiązujących reguł bezpieczeństwa przy korzystaniu z poczty internetowej w przypadku tak zwanego prywatnego konta mailowego – wyjaśnił Wiesław Kozielewicz, prezes Sądu Najwyższego Izby Odpowiedzialności Zawodowej.
Sąd Najwyższy czeka na taką ekspertyzę. Iwaniec na postanowienie poczeka do kwietnia.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24