Sędzia Jakub Iwaniec umorzył sprawę trójki oskarżonych, ponieważ uznał działania prokuratora za bezskuteczne. Jako powód wymienił między innymi nieprawidłowo jego zdaniem obsadzonego prokuratora krajowego Dariusza Korneluka. Jak pisze "Gazeta Wyborcza", śledczy uważają, że to odwet za działania Adama Bodnara wobec Iwańca, zamieszanego wcześniej w tak zwaną aferę hejterską.
Jak podaje "Gazeta Wyborcza", sędzia Jakub Iwaniec umorzył sprawę trzech osób oskarżonych o udział w bójce oraz paserstwo, ponieważ oskarżycielem był prokurator Przemysław Ostojski, delegowany przez Dariusza Korneluka. Iwaniec uznał jego czynności za bezskuteczne.
Jak pisze "Wyborcza", zdaniem śledczych celem Iwańca jest destabilizacja sytuacji w prokuraturze. Jego decyzja - czytamy - to odwet za działania, które wobec Iwańca prowadzi prokuratura kierowana przez Adama Bodnara, ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego.
Obsadzenie Korneluka
Adam Bodnar po wyborach wymienił prokuratora krajowego nominowanego przez Ziobrę - Dariusza Barskiego. Stwierdził na podstawie opinii prawnych, że przywrócenie go do służby ze stanu spoczynku w 2022 roku odbyło się na podstawie nieobowiązujących przepisów - pisze "Wyborcza".
Na jego miejsce powołano najpierw Jacka Bilewicza, a potem Dariusza Korneluka. Było to kwestionowane między innymi przez kierowany przez Julię Przyłębską Trybunał Konstytucyjny oraz neosędziów Sądu Najwyższego.
Ostojski został delegowany do prokuratury rejonowej, decyzję w tej sprawie podjął prokurator Korneluk. Obecnie Ostojski pracuje w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Mokotów. Jego status jako prokuratora delegowanego zakwestionował sędzia Iwaniec.
Sprawę oskarżonych Iwaniec umorzył, uznając, że brak było w niej uprawnionego oskarżyciela, a czynności prokuratora są bezskuteczne.
Jak pisze "Wyborcza", Iwaniec stwierdził, że nie każde uchybienie ustrojowe przy delegacji prokuratora skutkuje tym, że czynności prokuratora delegowanego są w danej sprawie wadliwe, ale czynności delegowanego są bezskuteczne, jeśli łącznie występują trzy czynniki. W tej sprawie zdaniem Iwańca tak było. Jako czynniki te wymienił: organ delegujący został nieprawidłowo ukształtowany, z delegacją wiążą się szykany lub represje wobec delegowanego, sąd ocenia jego czynności przez "pryzmat minimalizowania przez sądy skutków bezprawnych działań władzy publicznej".
Postanowienie Iwańca o umorzeniu sprawy nie jest prawomocne i zostało zażalone przez Prokuraturę Rejonową Warszawa-Mokotów - podaje "Wyborcza".
Kim są Iwaniec oraz Ostojski?
Sędzia Iwaniec to jedna z osób zamieszanych w tak zwaną "aferę hejterską", która stała się głośna latem 2019 roku. Z artykułów publikowanych przez Onet wynikało, że ówczesny wiceszef Ministerstwa Sprawiedliwości Łukasz Piebiak utrzymywał w mediach społecznościowych kontakt z kobietą o imieniu Emilia, która miała prowadzić akcje dyskredytujące niektórych sędziów, między innymi prezesa Iustitii profesora Krystiana Markiewicza. Miało się to odbywać za wiedzą wiceministra.
Onet podał wówczas, że na komunikatorze WhatsApp miała powstać zamknięta grupa o nazwie "Kasta", która wymieniała się pomysłami na oczernianie niektórych sędziów. Według doniesień w grupę mieli być zaangażowani między innymi członkowie KRS: Maciej Nawacki i Jarosław Dudzicz, sędzia SN Konrad Wytrykowski i sędzia delegowany wówczas do resortu sprawiedliwości Jakub Iwaniec. Po tych doniesieniach Piebiak podał się do dymisji, a Iwaniec zastał odwołany z delegacji do resortu sprawiedliwości. Prokuratura wystąpiła o uchylenie immunitetu sędziemu Iwańcowi.
Prokurator Ostojski został prokuratorem Prokuratury Krajowej za czasów ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Reprezentował on PK między innymi w sprawach dotyczących przyjmowanych przez samorządy uchwał anty-LGBT. PK broniła uchwał oraz domagała się oddalenia skarg Rzecznika Praw Obywatelskich, Adama Bodnara. W 2022 roku Naczelny Sąd Administracyjny uznał jednak, że uchwała ingeruje w godność oraz życie prywatne mieszkańców.
Inna sprawa, w którą był zaangażowany Ostojski, dotyczyła transkrypcji zagranicznego aktu urodzenia dziecka dwóch matek, czyli możliwości wpisania aktu zagranicznego do polskich akt stanu cywilnego. Ostojski dowodził, że jest to niezgodne z polskim porządkiem konstytucyjnym, a NSA uznał transkrypcję za niedopuszczalną.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: Kuba Atys/Agencja Wyborcza.pl