- Gdybym został skazany, jak najbardziej jestem gotowy trafić nawet do zakładu karnego. Ale z takimi scenariuszami my sędziowie liczymy się już od kilku lat. Jest to cena, którą jesteśmy gotowi zapłacić za wartości, o które walczymy - mówił w rozmowie z TVN24 sędzia Igor Tuleya, który otrzymał prokuratorskie wezwanie na przesłuchanie w charakterze podejrzanego. Sędzia Bartłomiej Przymusiński ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" ocenił, że nawet, jeżeli Tuleya "będzie miał kajdanki na rękach, będzie nadal wolnym, niezależnym, niezawisłym sędzią".
W listopadzie 2020 roku decyzją nieuznawanej przez Sąd Najwyższy Izby Dyscyplinarnej sędzia Igor Tuleya został pozbawiony immunitetu i zawieszony w czynnościach służbowych. Teraz został wezwany przez Prokuraturę Krajową na przesłuchanie w charakterze podejrzanego. Zapowiedział, że "oczywiście nie weźmie udziału w tej czynności, którą planuje prokurator".
Tuleya - według prokuratury - miał się dopuścić "naruszenia tajemnicy postępowania przygotowawczego lub rozprawy". Chodzi o rozprawę dotyczącą obrad Sejmu w Sali Kolumnowej pod koniec 2016 roku.
"To cena, którą jesteśmy gotowi zapłacić za wartości, o które walczymy"
Sędzia Igor Tuleya w rozmowie z reporterką TVN24 mówił, że po otrzymaniu prokuratorskiego wezwania wizja aresztowania jest dla niego "jak najbardziej realna, ale też nie jest żadnym zaskoczeniem".
- W sytuacji, kiedy dobrowolnie nie będę uczestniczył w przesłuchaniu prokuratorskim, to prokurator - jeśli uważa, że działa w oparciu o przepisy prawa - powinien przymusowo mnie doprowadzić na tę czynność. Takie pouczenie zresztą otrzymałem na tym wezwaniu - powiedział.
Tuleya przekazał, że nie stawi się na przesłuchaniu. - Oczywiście ani się nie ukrywam, ani nie unikam odpowiedzialności karnej - zaznaczył. - Natomiast dobrowolnie nie mogę w tym uczestniczyć, bo tym samym akceptowałbym, firmował swoim nazwiskiem działania nielegalnego sądu, tak zwanej Izby Dyscyplinarnej i sam ustawiłbym się w jednym szeregu z osobami, które zasiadają w tym nielegalnym organie i które uchyliły mi immunitet sędziowski - argumentował.
Dodał, że jeśli stanie przed prokuratorem, to nic nie będzie mówił. - Nie będę odpowiadał na żadne pytania - oznajmił.
- Oczywiście, gdybym został skazany, jak najbardziej jestem gotowy trafić nawet do zakładu karnego. Ale z takimi scenariuszami my sędziowie liczymy się już od kilku lat. Jest to cena, którą jesteśmy gotowi zapłacić za wartości, o które walczymy - tłumaczył Tuleya. - Jeśli w tym momencie byśmy stchórzyli, my prawnicy, my sędziowie, jeśli okazalibyśmy się osobami bojaźliwymi, to nie moglibyśmy pełnić służby sędziowskiej - dodał.
Przymusiński: Tuleya nikomu nie ukradł wiertarki. On wydał orzeczenie, które nie spodobało się politykom
W niedzielę o sprawie Tulei mówił w "Wstajesz i weekend" w TVN24 mówił sędzia Bartłomiej Przymusiński ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia".
- Osoby, które broniły tego, co Prawo i Sprawiedliwość robi z sądami, mówiły, że my przesadzamy, że to chodzi o ściganie sędziów, którzy ukradli spodnie czy wiertarkę. A Igor Tuleya ani nikomu nie ukradł spodni, ani wiertarki, ani nie prowadził samochodu po pijanemu. On wydał orzeczenie, które nie spodobało się politykom - powiedział.
W tej sprawie - ocenił Przymusiński - "widać jak na tacy, o co chodziło w tych wszystkich tak zwanych reformach". - My, jako sędziowie, będziemy z Igorem Tuleyą w każdym momencie, gdy będzie prześladowany za wydane orzeczenie. Nawet, jeżeli będzie miał kajdanki na rękach, będzie nadal wolnym, niezależnym, niezawisłym sędzią - podkreślił.
"Wszystko, przed czym przestrzegaliśmy, z żelazną konsekwencją się sprawdza"
Sędzia mówił też, że "niestety, wszystko, przed czym przestrzegaliśmy, z żelazną konsekwencją się sprawdza". - Ale sędziowie się nie poddali. Dalej bronią zasad, orzekają na podstawie prawa - zaznaczył.
- Tak długo, jak będziemy sędziami, będziemy wypełniać nasze ślubowanie i robić to samo, co robił sędzia Tuleya - zadeklarował Przymusiński.
"Od strony prawnej ten zarzut nie ma szans się obronić"
Zdaniem Przymusińskiego zarzut, który prokuratura zamierza postawić Tulei "od strony prawnej nie ma szans się obronić".
Przypomniał, że "sędziemu są stawiane zarzuty karne dlatego, że Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu powiedział, że Izba Dyscyplinarna nie powinna orzekać w sprawach dyscyplinarnych".
- Stawia się zarzuty karne, by w ten sposób "sprytnie" ominąć orzeczenie Trybunału w Luksembrugu - tłumaczył. Jednak zdaniem Przymusińskiego "to też narusza orzeczenie TSUE". - W sprawach immunitetowych, karnych, Izba też nie powinna orzekać - ocenił.
Tuleya zezwolił na rejestrowanie uzasadnienia
Prokuratura chce postawić Tulei zarzut w związku z podejrzeniem ujawnienia informacji z postępowania przygotowawczego oraz danych i zeznań świadka, które naraziły bieg śledztwa. Chodzi o postępowanie w sprawie obrad Sejmu w Sali Kolumnowej z 16 grudnia 2016 roku, które zostało dwukrotnie umorzone przez prokuraturę.
W grudniu 2017 roku skład Sądu Okręgowego w Warszawie, któremu przewodniczył sędzia Tuleya, uchylił decyzję prokuratury o pierwszym umorzeniu śledztwa. Sędzia zezwolił wówczas mediom na rejestrację ustnego uzasadnienia postanowienia sądu. Według prokuratury naraziło to prawidłowy bieg dalszego śledztwa.
Obrady w Sali Kolumnowej
16 grudnia 2016 roku w związku z planami ograniczeń w pracy dziennikarzy w Sejmie oraz wykluczeniem z obrad jednego z posłów PO Michała Szczerby opozycja rozpoczęła blokowanie sejmowej mównicy.
Marszałek Sejmu Marek Kuchciński wznowił obrady w Sali Kolumnowej, tam też przeprowadzono głosowanie m.in. nad ustawą budżetową na 2017 rok. Opozycja podnosiła później, że głosowanie te były nielegalne między innymi z powodu braku kworum.
Źródło: TVN24