Sędzia Igor Tuleya stwierdził w TVN24, że "nominaci ministra sprawiedliwości" szykanują sędziów. Jego sprawa - dodał - pokazuje, że "obecnie wcale nie jest do tego potrzebna Izba Dyscyplinarna czy też Izba Odpowiedzialności Zawodowej". O sprawie Tuleyi mówił w TVN24 też jego pełnomocnik mecenas Michał Romanowski.
Sędzia Igor Tuleya miał wrócić do orzekania w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Tak się jednak nie stało, chociaż 5 sierpnia decyzja o przywróceniu go do pracy została wydana przez prezes tego sądu. W poniedziałek prezes Sądu Apelacyjnego w Warszawie i jednocześnie rzecznik dyscyplinarny sędziów sądów powszechnych Piotr Schab uchylił to zarządzenie. Przywrócenie do orzekania sędziów zawieszonych przez nieuznawaną Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego jest jednym z warunków wypłacenia Polsce środków z unijnego Funduszu Odbudowy.
Tuleya: nominaci ministra sprawiedliwości szykanują sędziów
Tuleya był w poniedziałek wieczorem gościem "Faktów po Faktach" w TVN24. - Mówiło się, że casus sędziego Juszczyszyna (który został przywrócony do orzekania - red.) wskazuje, że może rzeczywiście rządząca partia zatrzymała się w niszczeniu praworządności. Ale i dzisiejszy dzień, i też przypadek sędziów z Sądu Apelacyjnego w Warszawie - Ewa Gregajtys i Ewa Leszczyńska-Furtak - wskazują, że wprost przeciwnie, partia nadal chce ingerować w wymiar sprawiedliwości - stwierdził sędzia.
Wyjaśniał, że "jego koleżanki decyzją prezesa Radzika zostały przesunięte z wydziału karnego do wydziału ubezpieczeń społecznych - ze szkodą dla wszystkich, bo to bardzo doświadczone karnistki".
- To pokazuje, że obecnie wcale nie jest potrzebna Izba Dyscyplinarna czy też Izba Odpowiedzialności Zawodowej, by szykanować sędziów. Tę rolę pełnią nominaci ministra sprawiedliwości, prezesi sądów - ocenił.
Stwierdził też, że sędziowie Piotr Schab, rzecznik dyscyplinarny sędziów, i Przemysław Radzik, jego zastępca, są "lojalni wobec ministra sprawiedliwości". - Czy robią karierę na swojej lojalności? Niewątpliwie pod rządami tak zwanej dobrej zmiany ich kariery przyspieszyły. Zwłaszcza pana prezesa Radzika, który jeszcze jakiś czas temu był sędzią sądu rejonowego. Dziwię się, że jeszcze nie jest w Sądzie Najwyższym - dodał Tuleya.
Jak usprawnić wymiar sprawiedliwości? Tuleya: recepta jest prosta
Tuleya został też zapytany, jak w obecnej sytuacji zreformować wymiar sprawiedliwości, by stał się sprawny. Jego zdaniem "recepta jest prosta". - My jako środowisko sędziowskie, adwokaci, radcowie prawni, niezależni prokuratorzy opracowujemy projekty rozmaitych ustaw i wskazujemy, co należy zrobić - powiedział.
- Na pewno trzeba uprościć procedury, aby sprawy nie trwały tyle lat. Zwiększyć urzędniczą obsadę sądów i odpowiednio, godnie wynagradzać tych urzędników sądowych. Jeśli protokolant, asystent sędziego zarabia niewiele więcej niż sprzedawca w sklepie, a odpowiedzialność jest znacznie poważniejsza, to nie ma chętnych do pracy w sądzie - wyliczał sędzia.
Mecenas Romanowski: nawet nominaci Ziobry zaczynają się obawiać odpowiedzialności karnej
Wcześniej w "Tak jest" w TVN24 o sprawie Tuleyi mówił jego pełnomocnik, mecenas Michał Romanowski. Jak ocenił, decyzja prezes warszawskiego sądu ma związek z tym, że "ta machina bezprawia pęka". - To znaczy nawet nominaci obecnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry zaczynają się obawiać odpowiedzialności karnej związanej z tym, że nie wykonują prawomocnych orzeczeń - mówił.
- Efekt obawy przed tym, co się może zdarzyć, jeżeli odpowiedzialności karna ich dosięgnie, spowodował, że pani prezes sądu okręgowego najwyraźniej zachowała się w sposób, który się wymknął spod kontroli (...) władzy chyba - powiedział adwokat.
Romanowski wskazał również, że "prezes sądu apelacyjnego nie ma kompetencji do tego, żeby uchylać decyzję prezesa sądu okręgowego, której skutkiem jest wykonanie prawomocnego - podkreślam, prawomocnego – orzeczenia sądowego".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24