- Premier nie może ferować wyroków. Musi poczekać, aż postępowanie będzie skończone. To jest kwestia dni. Nawet nie tygodni - powiedział Grzegorz Schetyna w "Kropce nad i". Skomentował też sprawę ewentualnych zmian personalnych w rządzie. - Rząd nie może być zakładnikiem poniedziałkowego wydania tygodnika "Wprost" - stwierdził polityk Platformy.
W środę wieczorem Sejm udzielił rządowi wotum zaufania. Posłowie koalicji zgodnie zagłosowali za przyjęciem wniosku.
Nie będzie przyśpieszonego scenariusza
- Wczorajsze głosowanie pokazuje, że nie będzie przyśpieszonego scenariusza (przedterminowych wyborów - red.). Opozycja jest zbyt słaba i wątła. Nie współpracuje ze sobą. Natomiast koalicja ma większość - ocenił Schetyna, podkreślając, że najprawdopodobniej nadchodzące wybory odbędą się zgodnie z terminem konstytucyjnym.
Zaznaczył też, że wczorajsze głosowanie nad wotum zaufania, było niezbędne, by pokazać, że Platforma Obywatelska ma większość parlamentarną i może dalej rządzić. - Czym innym jest zaufanie opinii społecznej. Dlatego trzeba wyjaśnić tę sprawę do końca i dopiero wtedy podjąć konkretne działania. Także odnośnie kalendarza politycznego - wyjaśnił Schetyna.
Gość Moniki Olejnik podtrzymał opinię wygłaszaną przez premiera: - Rząd nie może być zakładnikiem poniedziałkowego wydania tygodnika "Wprost" - powiedział Schetyna, odpowiadając na pytanie dotyczące ewentualnych zmian personalnych w rządzie. - Premier nie może ferować wyroków. Musi poczekać, aż postępowanie będzie skończone. To jest kwestia dni. Nawet nie tygodni - stwierdził polityk.
"Poczekajmy na wyjaśnienie tej sprawy"
Schetyna wrócił też w rozmowie z Moniką Olejnik do środowego wystąpienia premiera w Sejmie, a konkretnie do tzw. wątku rosyjskiego w aferze taśmowej. Premier wskazywał, iż możliwe, że w nagrywanie rozmów zamieszane były osoby związane z przemysłem energetycznym i importem rosyjskiego węgla. - Wątek rosyjski był zarysowany przez premiera, ale nie był jednoznacznie wskazany jako ten pewny. Miałbym dystans do tej kwestii. Poczekajmy na wyjaśnienie tej sprawy - podkreślił Schetyna.
Przyznał również, że moment, w którym nagrania z taśm dotarły do opinii publicznej jest nie bez znaczenia. - Jeśli ktoś chciał wpływać na bieżącą politykę, to racjonalne jest, że taśmy ukazały się po eurowyborach. To teraz zaczyna się festiwal kampanii wyborczych - stwierdził. Po czym dodał, że PO, mimo kryzysu, ma szanse wygrać kolejne wybory. - To jest możliwe, choć trudne. Po ostatnim czasie to jest kwestia napisania nowego planu dla Platformy.
"Tusk dobrze wykorzystuje błędy opozycji"
Istotna według niego jest odpowiednia i szybka reakcja na ten kryzys. Dlatego wotum zaufania to był dobry pomysł. - Tusk dobrze wykorzystuje błędy opozycji - zauważył Schetyna, przyznając jednak, że zdaje sobie sprawę, że PiS będzie chciał skorzystać na aferze. - Rozmowa Belki z Sienkiewiczem jest konstytucyjnie i prawnie trudna. Będzie spór prawników o to, czy złamano Konstytucję. A PiS będzie chciał to wykorzystać - przyznał polityk PO.
Interwencja w redakcji "to kompromitacja państwa i koalicji"
Według gościa "Faktów po Faktach" doświadczenia polityków z innych krajów pokazują, że afery, takie jak ta - taśmowa - mogą być przyczyną poważnego kryzysu, a nawet upadku rządu.
- Wiele rządów upadało przez nagrane rozmowy, zamykano z tego powodu gazety. Tak było w przypadku afery Watergate. Tak się dzieje. Polityka jest bezwzględna i trzeba umieć się orientować - stwierdził, dodając, że mimo to, na międzynarodowej arenie politycznej, podsłuchane słowa polityków, nie miały tak dużego znaczenia, jak w Polsce. Języczkiem uwagi było co innego.
- Za granicą nie było zaskoczenia słowami Sikorskiego. Za to bardzo źle przyjęto interwencję prokuratury w tygodniku "Wprost". W zachodnich standardach to niezrozumiałe. To kompromitacja państwa i koalicji. Mam pretensje o to, że komuś zabrakło wyobraźni - skwitował.
Autor: jl//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24