Po wprowadzeniu tzw. ustawy śmieciowej pojawiają się kolejne pytania i kolejne wątpliwości. Tym razem ma je sam Prokurator Generalny. Andrzej Seremet wystosował pismo do Trybunału Konstytucyjnego. Powód? Chodzi o tych, którzy zadeklarowali, że będą segregować śmieci, żeby za wywóz płacić mniej, ale wcale nie zamierzają tego robić.
- To chyba trzeba tu postawić jakiegoś policjanta, żeby skontrolować. No bo jak pani skontroluje tego lokatora, no jak? Ja nie wiem, to chyba zależy tylko od lokatorów - zastanawia się Jadwiga Wasilewska, mieszkanka jednego z białostockich osiedli.
W ustawie brakuje przepisów, które pozwalałyby ukarać konkretną osobę za niesegregowanie śmieci. Nie ma również regulacji, która określałaby zasady kontroli nieuczciwości lokatorów.
Kwestia świadomości ludzi
Problem podkreślają spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe, które mają związane ręce. - Zarządy spółdzielni nie mają możliwości egzekwowania, czy tym bardziej, wprowadzania jakiś restrykcji, czy karania ludzi za to, że nie segregują śmieci. To jest kwestia tylko świadomości ludzi - tłumaczy Wojciech Sykała ze spółdzielni mieszkaniowej "Piaski" w Białymstoku.
Do momentu rozstrzygnięcia sprawy przez Trybunał Konstytucyjny wspólnoty muszą sobie radzić same.
Do tej pory pojawiały się różne pomysły rozwiązania problemu. Propozycja, żeby worki na śmieci miały kody kreskowe i instalacja czytników na pojemnikach jest zbyt drogim rozwiązaniem dla wielu spółdzielni.
Opłaty o 30-40 proc. w górę
Pojawiały się również pomysły instalacji kamer czy kubły otwarte w określonych godzinach, do których moglibyśmy wrzucać śmieci tylko w obecności ochroniarza. - To naprawdę nie w tę stronę - komentuje Marek Dera ze spółdzielni mieszkaniowej Wrocław-Południe.
W tej sytuacji na razie pozostaje zbiorowa odpowiedzialność za brak segregacji, a za nią zapłacą wszyscy. Jak twierdzą eksperci, takie dodatkowe koszty zostaną doliczone mieszkańcom do opłaty za wywóz śmieci. W niektórych miastach mogą wzrosnąć one nawet o 30-40 proc.
Autor: aj / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN