Przerwana konferencja ministra Żurka w Sądzie Najwyższym. "Panie neosędzio, proszę stąd wyjść"

Waldemar Żurek
Awantura na konferencji Waldemara Żurka
Źródło: TVN24
Na konferencji prasowej ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka w Sądzie Najwyższym niespodziewanie pojawił się rzecznik sądu, Aleksander Stępkowski. Doszło do słownej przepychanki.

W piątek w siedzibie Sądu Najwyższego odbyła się konferencja prasowa ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka. Minister spotkał się tam wcześniej z Radą Ławniczą SN. Na początku poprosił o uczczenie minutą ciszy zmarłego prof. Adama Strzembosza, byłego pierwszego prezesa Sądu Najwyższego. Gdy następnie przeszedł do omawiania spraw bieżących, jego wystąpienie po chwili przerwał rzecznik sądu, prof. Aleksander Stępkowski.

Słowna przepychanka w Sądzie Najwyższym

- Na jakich zasadach pan wtargnął do budynku? Jak władza wykonawcza uzgodniła obecność swoją na terenie Sądu Najwyższego z prezesem Sądu Najwyższego? - zapytał Żurka. - Jak pan się domyśla, kwestia tego, czy mamy pierwszego prezesa sądu jest kwestią skomplikowaną. Proszę nie przeszkadzać w konferencji prasowej - odpowiedział mu przewodniczący Rady Ławniczej, dr Andrzej Kompa.

- Czy w poniedziałek pierwszy prezes Sądu Najwyższego będzie mógł sobie zorganizować konferencję prasową w Ministerstwie Sprawiedliwości? - dopytywał Stępkowski. - Panie neosędzio Stępkowski, proszę stąd wyjść - zwrócił się do niego Kompa.

Wówczas do dyskusji włączył się minister Żurek. - Nie chciałbym, żebyśmy w tym miejscu, w tej świątyni wymiaru sprawiedliwości, zniżali się do takiego poziomu, który teraz obserwujemy - odparł. - Jest to konferencja prasowa Rady Ławniczej, która jest organem legalnym, niekwestionowanym przez nikogo. Rada Ławnicza ma prawo spotkać się z ministrem sprawiedliwości, który jest odpowiedzialny za reformę wymiaru sprawiedliwości, także za Sąd Najwyższy. Zostałem zaproszony tutaj legalnie, pan profesor Stępkowski mnie atakuje, ale nie chcę schodzić do tego poziomu - dodał.

Minister zapowiedział też, że jeśli trafią do niego jakieś pisma od Stępkowskiego czy Małgorzaty Manowskiej, to chętnie na nie odpowie. Wtedy Stępkowski oskarżył go o "wtargnięcie na teren Sądu Najwyższego (...) bez uzgodnienia z gospodarzem tego miejsca".

Czytaj także: