Prawo Unii sprzeciwia się polskiej praktyce delegowania sędziów do sądów wyższej instancji, które to delegowanie może zostać zakończone w każdym czasie według uznania ministra sprawiedliwości – głosi opinia rzecznika generalnego Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Na komunikat w imieniu polskiego Ministerstwa Sprawiedliwości odpowiedział wiceszef resortu Sebastian Kaleta.
W czwartek rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał opinię w sprawach pytań prejudycjalnych Sądu Okręgowego w Warszawie dotyczących osób delegowanych przez ministra sprawiedliwości do rozstrzygania.
Rzecznik generalny TSUE Michal Bobek stwierdził, że "prawo Unii sprzeciwia się polskiej praktyce delegowania sędziów do sądów wyższej instancji, które to delegowanie może zostać zakończone w każdym czasie według uznania Ministra Sprawiedliwości, będącego zarazem Prokuratorem Generalnym".
Według rzecznika przepisy krajowe nie dają wystarczających gwarancji, aby wzbudzić w jednostkach, zwłaszcza w tych, wobec których toczy się postępowanie karne, zasadne zaufanie, że sędziowie zasiadający w składzie orzekającym nie podlegają naciskom zewnętrznym i wpływom politycznym i nie mają własnego interesu w rozstrzygnięciu sprawy. Zaproponował on zatem, by Trybunał orzekł, że wspomniane przepisy krajowe są niezgodne z art. 19 ust. 1 akapit drugi Traktatu o Unii Europejskiej.
Opinia Rzecznika Generalnego jest przygotowywana niezależnie od wyroku, który pojawia się zwykle kilka miesięcy po takiej opinii. Wyrok TSUE może, ale nie musi powtarzać tezy i powoływać się na argumenty przedstawione w opinii Rzecznika.
Delegowani sędziowie podlegają "dość szczególnemu i bardzo niepokojącemu reżimowi prawnemu"
Rzecznik generalny stwierdził, że "w prawie Unii nic nie stoi na przeszkodzie temu, by państwa członkowskie ustanowiły system, zgodnie z którym sędziowie mogą, w interesie służby, być tymczasowo delegowani z jednego sądu do drugiego".
"W systemach, w których Ministerstwo Sprawiedliwości jest odpowiedzialne za kwestie organizacyjne i kadrowe dotyczące sądownictwa, decyzje o delegowaniu poszczególnych sędziów mogą leżeć w gestii ministra. Sam ten aspekt nie jest również problematyczny, o ile przestrzegane są procedury ustawowe, wszystkie odpowiednie zezwolenia wymagane przez prawo krajowe zostały udzielone, a zwykłe zasady dotyczące powoływania, kadencji i odwoływania sędziów nadal mają zastosowanie w trakcie delegowania" – czytamy w opinii.
"Nie wydaje się jednak, aby miało to miejsce w przypadku polskich przepisów krajowych. W ocenie rzecznika generalnego sędziowie delegowani podlegają bowiem nie zwykłym zasadom, ale dość szczególnemu i bardzo niepokojącemu reżimowi prawnemu" – czytamy.
Rzecznik generalny uznał, że w systemie zgodnym z zasadą państwa prawnego powinna istnieć "określona przejrzystość w zakresie podejmowania decyzji o delegowaniu sędziów oraz odpowiedzialność za takie decyzje".
"W szczególności każda decyzja dotycząca rozpoczęcia lub zakończenia delegowania sędziego powinna być podejmowana na podstawie znanych kryteriów i zostać należycie uzasadniona. "Dodatkowo poważne obawy budzi fakt, że delegowanie następuje na czas nieokreślony i może zostać zakończone w każdej chwili według uznania Ministra Sprawiedliwości będącego zarazem Prokuratorem Generalnym" – napisał rzecznik.
Pytania prejudycjalne
Sądy zwróciły się z zapytaniem, czy dochodzi do naruszenia wymogów skutecznej ochrony sądowej, w tym niezawisłości sądownictwa, w sytuacji gdy w składzie sądu zasiada sędzia delegowany na podstawie jednoosobowej decyzji ministra sprawiedliwości – przy czym nie są znane kryteria, jakimi kierował się minister, delegując sędziego, a prawo krajowe nie przewiduje sądowej kontroli tej decyzji i umożliwia ministrowi odwołanie sędziego z delegacji w każdej chwili.
W tej konkretnej sprawie chodzi o sędziego Przemysława Radzika, który zasiada w składzie sądu jako delegowany na podstawie jednoosobowej decyzji ministra sprawiedliwości z sądu znajdującego się jeden szczebel niżej w hierarchii. Według pytającego sądu nie są znane kryteria, jakimi kierował się minister, delegując tego sędziego, a prawo krajowe nie przewiduje sądowej kontroli takiej decyzji i umożliwia ministrowi odwołanie sędziego z delegacji w każdej chwili.
MS: nie będzie zgody na ingerowanie w polską suwerenność
Odpowiedź w imieniu resortu sprawiedliwości przekazał na czwartkowej konferencji wiceminister Sebastian Kaleta. - Ta opinia to jest kolejna opinia, która w bezprawny sposób próbuje ingerować w polską tożsamość ustrojową, w polską suwerenność, ponieważ Unia Europejska nie ma żadnych kompetencji do ingerowania w organizację sądownictwa w państwie członkowskim, czyli w Polsce – oświadczył.
- Zresztą w opinii pana rzecznika pojawia się fragment mówiący, że oczywiście w tym przedmiocie, czyli delegowania sędziów, państwa członkowskie mogą mieć przepisy dotyczące delegowania sędziów, ale akurat w Polsce te przepisy już przeszkadzają – stwierdził.
Zarzucił on instytucjom europejskim ciągłe stosowanie wobec Polski podwójnych standardów. - Nie będzie zgody na ingerowanie w polską suwerenność – oznajmił. Zauważył, że w kolejnych wyrokach wydawanych przez TSUE w odniesieniu do różnych spraw pada stwierdzenie, że "w innych państwach tak jest, ale w Polsce tak być nie może".
- Dzisiaj mamy kolejny akt tego spektaklu politycznego – stwierdził Kaleta. - Delegowanie sędziów – rzecznik mówi: oczywiście, jest to dopuszczalne, ale w Polsce nie może być takiego systemu – relacjonował. Jego zdaniem nie chodzi tu o prawo, ale o "politykę i próbę szantażu". - Dlatego konsekwentnie sprzeciwiamy się i kontestujemy tego rodzaju polityczne rozstrzygnięcia – powiedział.
Kaleta oświadczył, że model delegowania sędziów został ukształtowany ustrojowo już w 2002 roku. - To nie jest przepis z reformy sądownictwa, to przepis z 2002 roku, z tym przepisem Polska wkraczała do Unii Europejskiej. Dzisiaj ten przepis jest problemem – mówił.
Kaleta: mamy do czynienia ze zorganizowaną operacją do zastopowania reformy
Zwracał uwagę, że od tego samego roku obowiązuje przepis, zgodnie z którym minister sprawiedliwości może w każdej chwili odwoływać sędziego z delegacji. - Co więcej, nasza reforma sądownictwa ograniczyła możliwość wpływania na uczestnictwo sędziego w konkretnym procesie, kiedy jest delegowany – dodał.
Kaleta dodał, że sprawę kompetencji ministra sprawiedliwości w zakresie nadzoru nad sądami oceniał już Trybunał Konstytucyjny. - Co stwierdzał Trybunał w tych orzeczeniach? (...) Że sądy nie mogą być wyizolowane od pozostałych władz całkowicie, bo tworzyłyby państwo w państwie – mówił. Stwierdził, że Trybunał ocenił również, że wykonywanie przez ministra sprawiedliwości wskazanych kompetencji nie narusza zasady trójpodziału władzy ani zasady niezawisłości sędziowskiej.
- Z czym mamy zatem dzisiaj do czynienia? Ze zorganizowaną operacją, która ma prowadzić, po pierwsze, do zastopowania reformy wymiaru sprawiedliwości, do wspierania opozycji politycznej, która dąży do destabilizacji naszego państwa – ocenił Kaleta. Jego zdaniem organy Unii Europejskiej chcą też osiągnąć efekt polegający na uzurpowaniu sobie kompetencji, których nie przyznano im w traktatach.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock