Rzeczniczka LOT: nie było żadnego pożaru

Procedury nakazują taką reakcję - tłumaczy rzeczniczka LOT
Procedury nakazują taką reakcję - tłumaczy rzeczniczka LOT
Źródło: tvn24

Trwa kontrola samolotu, ale wszyscy pasażerowie są bezpieczni - zapewniła na antenie TVN24 rzeczniczka LOT, Barbara Pijanowska-Kuras. Dreamliner PLL LOT lecący z Chicago w USA do Warszawy przymusowo wylądował w Glasgow.

Chodzi o lot oznaczony numerem LO4. Piloci wysłali sygnał określany jako "generalne powiadomienie o niebezpieczeństwie".

Pierwsze informacje wskazywały na to, że w samolocie pojawił się dym. Rzeczniczka LOT Barbara Pijanowska-Kuras potwierdziła, że przyczyną lądowania maszyny był otrzymany przez załogę komunikat wygenerowany przez system przeciwpożarowy.

Dodała, że po wstępnej kontroli "nie został stwierdzony żaden problem". - Nie było żadnego pożaru - zapewniła rzeczniczka. Samolot jest w Glasgow, cały czas sprawdzają go mechanicy.

- Groźnie to wyglądało, ale nic takiego się nie stało. Procedury nakazują taką reakcję - zaznaczyła. I dodała, że wszyscy pasażerowie są bezpieczni na pokładzie. - Są na bieżąco informowani przez kapitana - podkreśliła.

Na pokładzie było ponad 200 osób. Nikomu nic się nie stało.

Autor: eos//rzw / Źródło: tvn24

Czytaj także: