Reforma wymiaru sprawiedliwości nie powiodła się w takim zakresie, jak oczekiwaliśmy - przyznał wicemarszałek Sejmu z PiS Ryszard Terlecki. Przekonywał, że "to nie jest oczywiście wina rządu", ale "rozmaitych okoliczności, w tym także, niestety, słabo przygotowanych ustaw ze strony Ministerstwa Sprawiedliwości". Terlecki mówił też o rozmowach między koalicjantami w Zjednoczonej Prawicy.
Wicemarszałek Sejmu i szef klubu PiS Ryszard Terlecki był we wtorek gościem Radia Plus. Był pytany między innymi o dalsze działania związane z reformą wymiaru sprawiedliwości.
- To jeszcze przed nami. To jest problem podstawowy, bo wymiar sprawiedliwości musi funkcjonować sprawnie i bezstronnie. W tej chwili tak nie jest i mamy do czynienia z niedobrą sytuacją, niewielkiej wprawdzie, ale jednak części środowiska sędziowskiego - powiedział.
Zdaniem Terleckiego "nie może być tak, że mówimy o demokracji wtedy, gdy mamy do czynienia z łamaniem prawa przez część aparatu sędziowskiego".
Terlecki: niepowodzenie reformy sprawiedliwości to wina między innymi resortu sprawiedliwości
Prowadzący rozmowę zwrócił uwagę, że politycy Solidarnej Polski i kierownictwo Ministerstwa Sprawiedliwości mówili, że reformę wymiaru sprawiedliwości zatrzymał PiS i rząd Mateusza Morawieckiego.
- To (reforma - red.) niestety nie powiodło się w takim zakresie w jakim oczekiwaliśmy. To nie jest oczywiście wina rządu, tylko wina rozmaitych okoliczności, w tym także, niestety, słabo przygotowanych ustaw ze strony Ministerstwa Sprawiedliwości - stwierdził.
- Jeżeli trafiały do Sejmu projekty, do których my sami musieliśmy wnosić potem dziesiątki poprawek, to świadczy o tym, że nie były dobrze przygotowane - dodał wicemarszałek.
W jego ocenie "prawdziwy problem wynikł z użycia jako narzędzia działania opozycji sądów czy trybunałów europejskich". - To stało się pewnym kłopotem, który w jakiejś części trwa do dziś - mówił.
Terlecki: odwołałbym sędziów, którzy nie stosują się do prawa
O to, jakie zmiany wprowadziłby do reformy wymiaru sprawiedliwości, Terlecki był pytany również przez dziennikarzy w Sejmie. - (Ja bym) odwołał sędziów, którzy nie stosują się do prawa - odparł.
Na uwagę, że byłoby to niezgodne z konstytucją, odpowiedział: - Trzeba zmienić konstytucję.
Terlecki: nasi koalicjanci zrozumieli powagę sytuacji i troszkę złagodzili swoje fochy
Terlecki w Radiu Plus był też pytany o postępy w rozmowach szefów partii koalicyjnych, tworzących Zjednoczoną Prawicę. - Relacje rzeczywiście były napięte i to napięcie opadło po spotkaniu sprzed dwóch tygodni. Trzeba się spodziewać kolejnych rozmów. One w tej chwili nie są tak bardzo pilne - odparł.
- Myślę, że nasi koalicjanci zrozumieli powagę sytuacji, także swojej sytuacji i troszkę złagodzili swoje fochy - dodał szef klubu PiS. Dopytywany, czy koalicjanci przestraszyli się przedterminowych wyborów, Terlecki odpowiedział, że "przedterminowe wybory byłyby dla nich katastrofą czy politycznym samobójstwem". - Jest jasne, że będą robić wszystko, żeby do tego nie dopuścić - powiedział. - Koalicjanci muszą mieć świadomość, że jeżeli przekroczą pewną granicę bezpieczeństwa dla nas, jeżeli sytuacja w Sejmie mogłaby się tak skomplikować, że groziłaby jakimś poważnymi komplikacjami, to wtedy muszą się liczyć z tym, że zdeterminowani taką sytuacją będziemy musieli pójść na wybory - mówił Terlecki.
Kierwiński: ktoś w tej wojnie padnie politycznym trupem
Marcin Kierwiński z Platformy Obywatelskiej komentował słowa Terleckiego o zmianach w wymiarze sprawiedliwości. - Widać, że ta zimna wojna w koalicji trwa. Widać, że tam miłości nie będzie, prędzej czy później ktoś w tej wojnie padnie politycznym trupem. Wiele wskazuje na to, że będzie to Zbigniew Ziobro - powiedział.
Dodał, że "marszałek Terlecki jest regularnie wypuszczany przez Kaczyńskiego, by szturchać Ziobrę i pokazywać mu, że albo będzie na łasce Kaczyńskiego, albo nie będzie go wcale".
- A co do reformy sądownictwa, to niech się Terlecki tak nie dystansuje. On głosował za tymi rozwiązaniami, popierał je, bronił ich. Jest tak samo winny, jak Ziobro - ocenił.
Źródło: PAP, TVN24