37-letnia kobieta okradała kuracjuszy w Busku-Zdroju. Jako teren działania wybrała sobie... kaplicę. Gdy wpadła, pieniądze miała schowane we własnej bieliźnie.
Kobieta wpadła, po tym, jak wyrwała starszej kobiecie torebkę, w której było 540 zł. - Kobieta starała się zatrzymać przejeżdżające pojazdy, by uciec z miejsca przestępstwa "łapiąc okazję" - powiedział portalowi tvn24.pl Krzysztof Skorek ze świętokrzyskiej policji. Gdy zobaczyła policyjny radiowóz, usiłowała spokojnie odejść.
Jak się okazało, zatrzymana kobieta dokonała wcześniej wielu kradzieży w kaplicy św. Anny w Busku-Zdroju. W czasie modłów okradane były kuracjuszki pobliskiego sanatorium.
- Podczas mszy kobieta miała ze sobą książeczkę do nabożeństwa, tak by nie rzucać na siebie żadnych podejrzeń. Gdy kuracjuszki były zajęte modlitwą, dobierała się do ich torebek - powiedział Skorek. Jednej z kuracjuszek skradła 260 złotych, innej ponad 310 złotych, biżuterię oraz dolary.
37-latka okradła również jedną ze stacji paliw: gdy ekspedient zajęty był obsługą dystrybutora, kobieta z metalowej skrzynki skradła 1000 złotych. - Przypuszczamy, że kobieta dokonała w podobny sposób więcej kradzieży, dlatego sprawa ma charakter rozwojowy - ocenił Skorek.
Jeszcze w czwartek złodziejka będzie doprowadzana do prokuratury. Jak dowiedział się dowiadujemy, kobieta przyznała się już do dwóch kradzieży, policja miała jednak więcej sygnałów o kradzieżach w kościele. Grozi jej do 5 lat pozbawienia wolności.
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24