Europosłanka Platformy Obywatelskiej Róża Thun poinformowała, że "wypisuje się" z członkostwa w tej partii. Wyjaśniła, że w wielu kwestiach nie zgadza się z linią partii, a kulminacją było głosowanie Platformy w sprawie Funduszu Odbudowy. "Nie zgadzam się na to, żeby słabo prowadzone rozgrywki międzypartyjne odbywały się kosztem projektów mających na celu wsparcie w kryzysie setek milionów obywateli europejskich" – napisała. Odejście Thun z PO komentują parlamentarzyści, w tym lider partii Borys Budka. - Mogę tylko żałować, że podjęła taką, a nie inną decyzję – powiedział.
RÓŻA THUN BĘDZIE GOŚCIEM PONIEDZIAŁKOWEGO WYDANIA "FAKTÓW PO FAKTACH"
W opublikowanym w mediach społecznościowych oświadczeniu, skierowanym do jej wyborców, europosłanka Róża Thun potwierdziła, że złożyła rezygnację z członkostwa w Platformie Obywatelskiej na ręce przewodniczącego małopolskich struktur partii Aleksandra Miszalskiego.
"Ci, którzy od lat towarzyszą mi w mojej pracy europosłanki, oraz ci z Państwa, którzy tę pracę bliżej śledzą, mieli wielokrotnie możliwość zauważenia, że moje decyzje coraz częściej rozchodzą się z tym, jak głosuje nasza delegacja PO w Parlamencie Europejskim. Nie chcę tu robić całej wyliczanki, ale podam kilka bardzo znaczących przykładów niekoniecznie najnowszych (ponieważ proces trwa już dłuższy czas)" – napisała.
Thun: jestem zwolenniczką ostrzejszego kursu w dziedzinie ochrony środowiska
Thun wyjaśniła, że "w sposób zasadniczy" różniła się z zarządem partii przy głosowaniu dotyczącym "przyjmowania uchodźców oraz otaczania ich opieką prawną i pomocą humanitarną".
"Ta sama sytuacja powtórzyła się przy rezolucji nawołującej polski rząd do przestrzegania prawa, żądającej uruchomienia procedury z art. 7, którego realizacja mogłaby w ostateczności poskutkować odebraniem przedstawicielowi rządu RP głosu w Radzie" – wymieniła.
Przypomniała, że portrety posłów, którzy głosowali za "bezkompromisową obroną państwa prawa, zawisły potem na symbolicznych szubienicach". "Prokuratura do dziś uznaje, że nic się nie stało" – zwróciła uwagę Thun.
Thun wskazała, że kolejnym spornym głosowaniem było to, gdy europosłowie chcieli decydować, czy znacząco obniżyć poziom emisji dwutlenku węgla w całej Unii Europejskiej do 2030 roku. "I tu znowu: moja partia była za 55 procentami, ja zaś głosowałam z tymi, którzy żądali 60 procent" – wspomniała.
"Często nie podzielam decyzji Platformy w głosowaniach dotyczących łowiectwa, polityki rolnej, ochrony lasów, połowu ryb etc. Jestem zwolenniczką bezkompromisowości tam, gdzie chodzi o obronę praworządności oraz dużo ostrzejszego kursu w dziedzinie ochrony środowiska" – tłumaczyła.
Thun: sumienie i głos wyborców ważniejsze niż dyscyplina partyjna
Thun wyjaśniła, że "kulminacją" było "ostatnie głośne rozwiązanie (a raczej jego brak) wybrane przez PO", czyli wstrzymanie się zdecydowanej większości polityków PO od głosu przy ratyfikacji decyzji Rady Europejskiej dotyczącej zgody na zwiększenie zasobów własnych Unii Europejskiej.
"Nie zgadzam się na to, żeby słabo prowadzone rozgrywki międzypartyjne odbywały się kosztem projektów mających na celu wsparcie w kryzysie setek milionów obywateli europejskich, w tym oczywiście również polskich, oraz kosztem umacniania całej Wspólnoty" – oświadczyła.
"W tym, ale i w wielu innych sytuacjach, brakowało mi poważnej debaty, drogi do wykuwania wspólnego, solidnego stanowiska"
Europosłanka wskazała, że także "w wielu innych sytuacjach" brakowało jej "poważnej debaty, drogi do wykuwania wspólnego, solidnego stanowiska".
"Szanowni Państwo, przed trudnymi głosowaniami, kiedy moja opinia była inna niż mojej partii, zastanawiałam się czego oczekiwaliby ode mnie ci, którzy na mnie głosowali, przypominałam sobie wiele rozmów z państwem, bezpośrednich albo za pomocą np. Facebooka, wyciągałam wnioski z listów, które od Państwa otrzymuję i dopiero wtedy głosowałam. Doświadczenie, wiedza, sumienie i głos wyborców były dla mnie ważniejsze niż dyscyplina partyjna. I tak zamierzam postępować nadal" – zakończyła.
Budka: Zawsze takie odejście szkodzi. Niefortunny okres
O odejście Thun z partii był w poniedziałek pytany przewodniczący PO Borys Budka. - To smutne, dlatego że akurat ja bardzo cenię panią poseł, szkoda – skomentował.
- Zabrakło tego głosu wcześniej, kiedy dyskutowaliśmy chociażby na tematy Funduszu Odbudowy. Kiedy pokazywaliśmy, przed czym chcemy zabezpieczyć Polskę: przed rozdawnictwem w sposób niesprawiedliwy pieniędzy europejskich – ocenił. - Walczyliśmy o pieniądze europejskie, w tym pani poseł Róża Thun. W Parlamencie Europejskim, w którym parlamentarzyści PiS-u nie poparli nowego funduszu, wszyscy posłowie Platformy Obywatelskiej głosowali za – przypomniał.
- Zawsze będę dobrze oceniał panią europoseł Różę Thun. Wierzę, że będzie wspierać, tak jak do tej pory, Europejską Partię Ludową w Parlamencie Europejskim i mogę tylko żałować, że podjęła taką, a nie inna decyzję – mówił dalej Budka.
Przewodniczący PO przekazał, że eurodeputowana "nie dzwoniła jeszcze" do niego. - Ma mój numer telefonu. Zawsze jestem gotowy na rozmowę i wiem, że pani poseł w Parlamencie Europejskiej będzie na pewno bardzo aktywna. Ale zawsze takie odejście szkodzi. Niefortunny okres, a argumenty pozostawiam ocenie tych, którzy je będą czytali – dodał.
Tomczyk: nie słyszałem głosu Róży Thun podczas dyskusji nad Funduszem Odbudowy
O decyzję Róży Thun pytany był w Sejmie szef klubu Koalicji Obywatelskiej Cezary Tomczyk. - Każde odejście jest stratą. Tę sytuację na razie znam tylko z oświadczenia pani Róży Thun – powiedział.
Nawiązał do dyskusji w partii w sprawie Funduszu Odbudowy. - Wszyscy europosłowie byli zaproszeni na klub Koalicji Obywatelskiej wtedy, gdy rozmawialiśmy o podjęciu decyzji. W tej sprawie jednomyślność była zasadnicza: zarówno zarządu krajowego, kolegium klubu, jak i klubu – wymienił. - Ta decyzja została podjęta po szerokich konsultacjach, również z eurodeputowanymi. Ja głosu Róży Thun wtedy nie słyszałem – oświadczył.
Kierwiński: Przykro mi z tego powodu. My idziemy dalej
Sekretarz generalny PO Marcin Kierwiński przyznał z kolei, że "każde odejście z Platformy to nie jest dobra informacja". - Ale tak w życiu bywa, czasami ludzie się rozstają, rozchodzą, a my koncentrujemy się na tym, co przed nami: przyszłością i pokazywaniem naszej wizji Polski i tego, co mamy do zaoferowania Polakom – dodał.
- Bardzo mi przykro z tego powodu, ale to jej decyzja. My idziemy dalej. Zajmujemy się tym, do czego wybrali nas Polacy – oświadczył. Na pytanie, czy Platforma nie zajmuje się najbardziej sobą, Kierwiński odparł, że jego partia przedstawiła już swój program i będzie dalej go przedstawiać.
Rozłamy w Platformie
Dwa tygodnie temu grupa parlamentarzystów PO i KO w liście otwartym do swoich kolegów partyjnych i klubowych zaapelowała o podjęcie "poważnej debaty", prowadzącej do "wieloaspektowej przemiany wewnętrznej". "Bez daleko idących zmian nie mamy szans utrzymania pozycji lidera opozycji, a w przyszłości wygrania wyborów" – podnosili autorzy listu.
Pod listem podpisanych jest 51 parlamentarzystów, w tym były lider partii Grzegorz Schetyna oraz obecny wiceprzewodniczący Bartosz Arłukowicz i szef senackiego klubu KO Marcin Bosacki, a także były szef klubu PO Sławomir Neumann.
W zeszłym tygodniu odbyło się zebranie kierownictwa PO. Zapadły na nim między innymi decyzje o wyrzuceniu z partii posłów Ireneusza Rasia i Pawła Zalewskiego. Powodem, jak podano, było "działanie na szkodę Platformy, polegające na wielokrotnym kwestionowaniu decyzji władz partii, przy jednoczesnym braku udziału w debacie podczas obrad ciał kolegialnych takich jak Rada Krajowa czy klub parlamentarny".
>> Raś: Jestem zszokowany. Pracowałem dla tej partii 16 lat >> Zalewski o wyrzuceniu z PO: to niedojrzała decyzja
Rzecznik Platformy Jan Grabiec informował, że podczas posiedzenia zarządu zatwierdzony został plan wiosennej ofensywy politycznej partii, która polega na zderzeniu wizji PO z wizją PiS. Miało to nastąpić w weekend, czyli wtedy gdy PiS zaprezentował program Polski Ład.
Gowin: spodziewam się, że decyzja Thun nie jest ostatnią tego typu decyzją
O sytuację w Platformie, w obliczu utraty kolejnego polityka, był pytany w Sejmie wicepremier, szef Porozumienia Jarosław Gowin. - Patrzę na to bez żadnej satysfakcji. Nam, obozowi rządzącemu, potrzebna jest twarda, rzeczowa opozycja. Potrzebujemy w Polsce silnych partii politycznych – ocenił.
- Gołym okiem widać, że rzeczywiście Platforma przechodzi perturbacje – powiedział.
Jego zdaniem Platforma Obywatelska "z jednej strony wewnętrznie się dezintegruje, z drugiej strony konsekwentnie skręca w lewo". - Spodziewam się, że decyzja pani eurodeputowanej Roży Thun nie jest ostatnią tego typu decyzją – oświadczył.
Motyka: to kolejny etap erozji
Rzecznik Polskiego Stronnictwa Ludowego Miłosz Motyka, nawiązując do wyrzucenia z PO posłów Rasia i Zalewskiego, powiedział, że to potwierdza fakt, iż Platforma jest partią lewicową. - Róża Thun mówi o tym, że zabrakło wspólnych rozmów, zabrakło kontaktu z kierownictwem – zauważył.
Według niego władze PO "powinny się zastanowić nad tym, jaki program chce realizować". - Wydaje się, że program lewicowo-liberalny jest im po prostu bliższy i tacy też parlamentarzyści w Platformie są. A Róża Thun ewidentnie szuka czegoś nowego. Może po prostu nie widzi szansy na to, że w Platformie Obywatelskiej będzie jeszcze odgrywała ważną rolę – mówił.
- Odejście Róży Thun to kolejny etap erozji – ocenił. Jego zdaniem Róża Thun, podejmując decyzję o odejściu, widzi prawdopodobnie jakąś perspektywę na siebie. - To jest prawdziwy powód odejścia, że dzisiaj widzi nadzieję w innych formacjach opozycyjnych – powiedział rzecznik ludowców. - Niewykluczone, że jest to ruch Szymona Hołowni – zasugerował, wskazując na Polskę 2050.
Źródło: tvn24.pl, TVN24