Stany Zjednoczone podjęły decyzję o wzmocnieniu wschodniej flanki NATO. Generał Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych, pytany był w "Faktach po Faktach" o decyzję Amerykanów. - Adresatem jest Putin. On dostaje ostrzeżenie - mówił.
Do Polski ma trafić 1700 żołnierzy, a do Niemiec 300. Ponadto 1000 wojskowych stacjonujących w Niemczech ma zostać przesuniętych do Rumunii. Łącznie ruchy te obejmą 3000 żołnierzy.
O to, jak sygnał z Pentagonu powinien rozumieć Władimir Putin, pytany był w "Faktach po Faktach" w TVN24 były dowódca Wojsk Lądowych, generał Waldemar Skrzypczak.
- Adresatem jest Putin. On dostaje ostrzeżenie, że NATO, że Stany Zjednoczone są zdeterminowane bronić suwerenności państw Europy Wschodniej i też gwarantować, że w sytuacjach zagrożenia naszego bezpieczeństwa Stany Zjednoczone i NATO będą nas bronić, zgodnie z art. 5. Traktatu Północnoatlantyckiego, mówiącego o kolektywnej obronie - odpowiedział.
Strony zgadzają się, że zbrojna napaść na jedną lub kilka z nich w Europie lub Ameryce Północnej będzie uważana za napaść przeciwko nim wszystkim; wskutek tego zgadzają się one na to, że jeżeli taka zbrojna napaść nastąpi, każda z nich, w wykonaniu prawa do indywidualnej lub zbiorowej samoobrony, uznanego przez Artykuł 51 Karty Narodów Zjednoczonych, udzieli pomocy Stronie lub Stronom tak napadniętym, podejmując natychmiast indywidualnie i w porozumieniu z innymi Stronami taką akcję, jaką uzna za konieczną, nie wyłączając użycia siły zbrojnej, w celu przywrócenia i utrzymania bezpieczeństwa obszaru północnoatlantyckiego. O każdej takiej zbrojnej napaści i o wszystkich środkach zastosowanych w jej wyniku zostanie bezzwłocznie powiadomiona Rada Bezpieczeństwa. Środki takie zostaną zaniechane, gdy tylko Rada Bezpieczeństwa podejmie działania konieczne do przywrócenia i utrzymania międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa.
Biden pokazał, że "Stany Zjednoczone, jak i NATO nie cofną się ani na krok"
Generał pytany był dalej, czy zapowiedź, że żołnierze przylecą do Europy już za kilka dni jest sygnałem o powadze sytuacji. - To sygnał czasu, dlatego że do tej pory, może parę lat wstecz, wszystkie takie kwestie były rozstrzygane na poziomie politycznym, nigdy nie dochodziło do takiej eskalacji z obu stron - odpowiedział.
- W tej chwili eskalacja Putina wywołała reakcje Joe Bidena, który kieruje swoje wojska do Europy Wschodniej, pokazując wyraźnie Putinowi, że zarówno Stany Zjednoczone, jak i NATO nie cofną się ani na krok, jak to miało miejsce parę lat wstecz - tłumaczył.
- Determinacja jest duża. Wydaje się, że NATO i Stany Zjednoczone są zdeterminowane i mówią wyraźne "nie" Putinowi - podsumował.
Skupiając się na działaniach Putina, Skrzypczak zwrócił uwagę, że rosyjski prezydent "od wielu lat zbroi się, doskonali swoją armię i technologicznie ją rozwija". - Przykładem jest obwód kaliningradzki, gdzie rozmieszcza coraz to nowe siły, przy granicy z Ukrainą formuje Pierwszą Armię Pancerną Gwardii - wymieniał. - To Putin generalnie rozwija swoje siły zbrojne, stwarzając zagrożenie dla państw Europy Wschodniej - wskazał.
- Trudno oczekiwać, żeby państwa Europy Wschodniej i Zachodniej nie reagowały na to, co robi bo Putin, bo przecież on wyraźnie zmierza do konfliktu zbrojnego lub osiągania swoich celów przy użyciu nie środków politycznych, ale militarnych - zauważył.
Rosyjska eskalacja konfliktu
Pod koniec ubiegłego roku Rosja sformułowała szereg żądań wobec USA i NATO, nazywając je propozycjami w sprawie gwarancji bezpieczeństwa. Rosja domaga się prawnych gwarancji nierozszerzenia NATO między innymi o Ukrainę. Kraje Sojuszu wykluczyły już spełnienie tego postulatu. W przypadku niezrealizowania żądań Moskwa zapowiada kroki, w tym militarne, chociaż nie precyzuje, jakie mogłyby to być działania. W ubiegłym tygodniu Waszyngton i NATO przekazały Moskwie pisemne odpowiedzi na te żądania.
W tym samym czasie Rosja gromadzi siły przy granicy z Ukrainą. Według władz w Kijowie obecnie przy granicach ukraińskich przebywa około 127 tysięcy żołnierzy.
Ukraina i państwa zachodnie uważają, że skoncentrowanie żołnierzy przy ukraińskiej granicy przez Rosję ma służyć wywarciu presji na Kijów i wspierające go stolice. Eksperci wojskowi oraz zachodnie rządy mówią o realnej groźbie rosyjskiej agresji.
Źródło: TVN24