"Przebiegła gra" taśmami. Kogo mogą "wpędzić w kłopoty"?

Roman Giertych
Giertych: TV Republika odkryła, że mówię do mojego taty "tatusiu"
Źródło: TVN24
Propisowskie media publikują nagrania rozmów Romana Giertycha, między innymi z Donaldem Tuskiem z 2019 roku. Co działo się z tymi nagraniami przez sześć lat? Analizują w środę "Gazeta Wyborcza" i "Rzeczpospolita". "To może wpędzić w kłopoty jedynie Bogdana Święczkowskiego, byłego Prokuratora Krajowego", obecnie prezesa Trybunału Konstutycyjnego - twierdzi "Rzeczpospolita".

Propisowskie media, w tym TV Republika oraz wPolsce, od kilku dni publikują fragmenty nagrań rozmów Romana Giertycha z politykami, między innymi z Donaldem Tuskiem. Mają one pochodzić z 2019 roku, gdy obecny premier sprawował funkcję przewodniczącego Rady Europejskiej. Giertych był wówczas inwigilowany za pomocą systemu Pegasus przez CBA w ramach śledztwa w sprawie spółki Polnord.

Wśród opublikowanych fragmentów nagrań znalazły się też rozmowy Giertycha z jego ojcem Maciejem Giertychem, politykami Michałem Kamińskim i Stanisławem Gawłowskim czy dziennikarzem Tomaszem Lisem.

Taśmy miały zostać zniszczone

Według "Rzeczpospolitej" nagranie rozmów Giertycha z Tuskiem "jest szczególne nie ze względu na treść, lecz na kontekst - to nagranie może wpędzić w kłopoty jedynie Bogdana Święczkowskiego, byłego Prokuratora Krajowego, od ubiegłego roku prezesa Trybunału Konstytucyjnego.".

Jeden z informatorów gazety potwierdził, że słyszał nagranie na żywo sześć lat temu. - Problem w tym, że ono zostało zniszczone komisyjnie, bo nie chcieliśmy żadnych kłopotów w przyszłości. Zdecydowaliśmy, że wszystkie nagrania z Tuskiem i Gawłowskim (Stanisław Gawłowski - polityk KO - red.) zostaną zniszczone, bo stanowiły albo tajemnicę adwokacką, albo tajemnicę obrończą - tłumaczył.

Zdaniem rozmówcy "Rzeczpospolitej" mają być dowody na komisyjne i protokolarne usunięcie połączeń i rozmów Giertycha, a materiał z podsłuchu, który został finalnie wysłany do prokuratury jako dowód w śledztwie, nie zawierał rozmów objętych tajemnicą adwokacką czy obrończą.

"Ktoś prowadzi przebiegłą grę taśmami"

Dziennik zwraca uwagę na ważny szczegół sprawy. "Podczas kontroli operacyjnej 'grupy Polnordu', w tym Giertycha (był on prawnikiem Ryszarda Krauze, jednego z głównych właścicieli tej spółki), Bogdan Święczkowski, ówczesny Prokurator Krajowy, zażądał przesłania mu zgromadzonego dotąd materiału" - czytamy.

Według informatora "Rzeczpospolitej" wtedy też CBA miało wysłać płyty z wyraźną adnotacją, że zawierają one pełne nagrania - jeszcze objęte tajemnicą z uwagi na trwającą wtedy kontrolę.

Gazeta nieoficjalnie ustaliła, że właśnie te płyty z 2019 roku zostały około dwa miesiące temu znalezione w siedzibie Prokuratury Krajowej. "Wraz z nimi miała odnaleźć się korespondencja - prośba Prokuratora Krajowego Święczkowskiego o ich wysłanie, i pismo potwierdzające wysyłkę z zaznaczeniem, że zawierają one tajemnice, i żeby na to uważać" - napisano.

Jak przekonuje informator dziennika ze służb, "ktoś prowadzi przebiegłą grę taśmami".

Nagrania rozmów skopiowane w Prokuraturze Krajowej

"Gazeta Wyborcza" nieoficjalnie donosi natomiast, że nagrania rozmów Giertycha - między innymi z Donaldem Tuskiem i Leszkiem Czarneckim - mogły być nielegalnie skopiowane w 2020 roku w Prokuraturze Krajowej. - U nas rozmowy z Tuskiem, Czarneckim, a także byłym senatorem PO Stanisławem Gawłowskim zostały komisyjnie zniszczone - przekazał informator dziennika z CBA, wskazując na to, że były one objęte tajemnicą adwokacką i obrończą.

O nieposiadaniu materiałów z tych rozmów zapewnia również rzeczniczka lubelskiej prokuratury Beata Syk-Jankowska - to właśnie Prokuratura Regionalna w Lublinie prowadzi obecnie sprawą Polnordu.

"Według naszych informacji płyta z nagraniami rozmów Giertycha, których nie powinno być, jest jednym z dowodów w sprawie prowadzonej przez Zespół Śledczy nr 3 Prokuratury Krajowej. Bada on zakup i wykorzystanie przez tajne służby państwa PiS systemu Pegasus, który służył m.in. do nagrywania rozmów prowadzonych przez internetowe komunikatory. Właśnie Pegasusem inwigilowany był Roman Giertych" - czytamy. Jak przypomniano, obecnie polityk ma w śledztwie status pokrzywdzonego.

Użyto Pegasusa. "Sąd nie miał pojęcia"

Jak przypomina następnie dziennik, sprawę podejrzenia wyprowadzania środków z Polnordu przejęła od prokuratury w Warszawie Prokuratura Regionalna we Wrocławiu - jednocześnie wtedy domniemanymi przekrętami w spółce miała zajmować się wrocławska delegatura CBA.

Następnie - jak podaje "Gazeta Wyborcza" - za zgodą Sądu Okręgowego w Warszawie założono Giertychowi podsłuch. "Wykorzystano system Pegasus, bo klasyczny podsłuch nie rejestruje rozmów prowadzonych przez internetowe komunikatory, a właśnie przez komunikatory rozmawiał mecenas Giertych ze swoimi klientami. Sąd nie miał pojęcia, że wyraża zgodę na zastosowanie przez CBA Pegasusa" - napisano.

Według nieoficjalnych ustaleń dziennika materiały z podsłuchów polityka miały trafić do tajnej kancelarii wrocławskiej prokuratury. - Generalnie te komunikaty nie dostarczyły żadnych dowodów win - przekazał informator gazety, który jest zaznajomiony ze szczegółami sprawy.

"Z Wrocławia sprawa została przekazana do Prokuratury Regionalnej w Poznaniu, stamtąd do Warszawy, a potem do prokuratury rejonowej w Lublinie. Giertychowi niczego nie udowodniono. Śledztwo w jego wątku jest umorzone" - dodała "Gazeta Wyborcza".

Rozmówca gazety ze służb zapewnia, że materiały ze śledztwa zostały zniszczone, a także nie ma możliwości, że ktoś z CBA miałby je nielegalnie skopiować. Inny informator związany ze służbami specjalnymi twierdzi natomiast, że "nie ma dowodów na zniszczenie tych nagrań".

Źródła gazety - podobnie jak w przypadku "Rzeczpospolitej" - wskazują na to, że materiały dotyczące sprawy z Giertychem trafiły później do Bogdana Święczkowskiego, dokładnie w 2020 roku na jego żądanie. Zdaniem dwóch rozmówców "Gazety Wyborczej" do nielegalnego ich skopiowania mogło dojść właśnie wtedy w Prokuraturze Krajowej.

Rzecznik PK: nie potwierdzam, nie zaprzeczam

Dziennik zapytał również Prokuratury Krajowej o to, czy jednym z wątków śledztwa w sprawie Pegasusa jest nielegalne skopiowanie nagranych rozmów Romana Giertycha, a także czy PK miała prawną możliwość skopiować tajny materiał. Rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak odpisał jednak, że "niestety, na obecnym etapie nie może udzielić merytorycznej odpowiedzi na te pytania".

"Jakakolwiek odpowiedź mogłaby ujawnić informacje z postępowania, co mogłoby zaszkodzić śledztwu. Dlatego nie potwierdzam, nie zaprzeczam" - czytamy w odpowiedzi.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: