Plantatorzy owoców blokują przejazd drogą krajową nr 19 w Kózkach na Mazowszu. O godzinie 10 rozpoczęli protest przeciwko zbyt niskim ich zdaniem cenom skupu ich produktów. Według rolników ceny skupu są tak niskie, że produkcja się nie opłaca. O ustalenie wyższych cen domagali się już rok temu, bez rezultatu.
W demonstracji uczestniczy około 200 osób, które planują bez przerwy przechodzić przez przejście dla pieszych na drodze krajowej nr 19 w Kózkach. Jak powiedzieli, zamierzają protestować dopóki ktoś do nich nie wyjdzie i nie porozmawia o "konkretach".
Protestujący zobowiązali się, że co pół godziny będą jednak przepuszczać pojazdy jadące "dziewiętnastką", która łączy Rzeszów z Białymstokiem. Kierowcy, którzy nie chcą czekać, muszą kierować się na objazdy.
Ceny niższe niż na Ukrainie
Rok temu minister rolnictwa Marek Sawicki, po kilkudniowej blokadzie tej samej trasy, złożył rolnikom obietnicę, że cena minimalna owoców zostanie ustalona tak, by przynajmniej pokrywała koszty ich produkcji. Jak mówią sami plantatorzy, na obietnicach się skończyło. Skierowali pisma do premier Ewy Kopacz i Marka Sawickiego, by zwrócić uwagę rządu na swoją trudną sytuację, ale nie otrzymali odpowiedzi.
W rezultacie Polska - jak twierdzą plantatorzy - ma jedną z najniższych cen skupu niektórych owoców, jak np. czarnej porzeczki. Jak tłumaczą, wyprodukowanie kilograma porzeczek kosztuje ich ok. 1,80 zł, a w skupie proponują im za niego 30 groszy.
Przewodniczący komitetu protestacyjnego Wiesław Rypina powiedział Polskiemu Radiu, że to Polska, będąc światowym potentatem w produkcji czarnych porzeczek, powinna dyktować ceny, a tymczasem nigdzie indziej nie są one tak niskie jak w tym kraju. Jak dodał, nawet na Ukrainie ceny skupu tych owoców są wyższe.
Autor: fil//gak / Źródło: TVN24.pl, Polskie Radio
Źródło zdjęcia głównego: TVN24