Informacja Głównego Inspektoratu Sanitarnego, że trzeba myć ręce, to trochę za mało, bo szkoły to miejsca, gdzie spotyka się czasami tysiąc osób dziennie - zwróciła uwagę w "Faktach po Faktach" była Minister Edukacji Narodowej i posłanka Koalicji Obywatelskiej Krystyna Szumilas. Wiceprezes ZNP Krzysztof Baszczyński podsumował: "sytuacja jest nadzwyczajna, nikt nic nie wie".
W związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa od 12 marca w szkołach i w przedszkolach zostały zawieszone zajęcia stacjonarne. Od 25 marca wprowadzono obowiązkowe kształcenie na odległość i w takim trybie szkoły pracowały do końca zajęć dydaktycznych, do 26 czerwca. Ministerstwo Edukacji Narodowej poinformowało w ubiegłym tygodniu, że przygotowuje się do "normalnej, stacjonarnej pracy szkół i placówek oświatowych od września".
Posłowie Koalicji Obywatelskiej wystąpili w poniedziałek z wnioskiem do marszałek Sejmu Elżbiety Witek o zwołanie w trybie natychmiastowym sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży w sprawie powrotu uczniów do szkół od września.
W poniedziałkowych "Faktach po Faktach" w TVN24 o przygotowaniach w szkołach do rozpoczęcia roku szkolnego 2020/2021 dyskutowali była Minister Edukacji Narodowej i poseł Koalicji Obywatelskiej Krystyna Szumilas oraz wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego, Krzysztof Baszczyński.
"Kompletnie nieprzygotowany" początek roku szkolnego
Krystyna Szumilas, która jako jedna z trojga posłów przedstawiała szczegóły wniosku, oceniła w TVN24, że "początek roku jest kompletnie nieprzygotowany". - Nie jestem w stanie powiedzieć, czy będzie to nauczanie w klasach czy zdalne. Tutaj niestety ani minister edukacji, ani rząd nie przygotowali nauczycieli, szkół, rodziców, aby nowy rok szkolny mógł się rozpocząć normalnie - przyznała.
- 25 czerwca pan premier zapewniał, że rok szkolny rozpocznie się normalnie, dzieci wrócą do szkół. Pierwszego lipca ogłosił koniec epidemii, a dzisiaj po wyborach widzimy, jakie są statystyki, widzimy, że epidemia się rozwija, a szkoły kompletnie nie są przygotowane. Nie ma przepisów, nie ma informacji o tym, jak ma wyglądać nowy rok szkolny - powiedziała. - Informacja GIS-u, że trzeba myć ręce to trochę za mało, bo szkoły to miejsca, gdzie spotyka się czasami tysiąc osób dziennie - dodała.
W ciągu tygodnia od poniedziałku 27 lipca do niedzieli 2 sierpnia Ministerstwo Zdrowia przekazało informacje łącznie o 3829 nowych przypadkach zakażenia.
Była minister edukacji w programie wymieniła wybrane aktywności ministra edukacji Dariusza Piontkowskiego podczas kampanii wyborczej Andrzeja Dudy. - Uważam, że nieprzygotowanie szkół to wina przede wszystkim pana ministra - zaznaczyła.
- 22 czerwca był w Białymstoku, to komitet poparcia Andrzeja Dudy. 23 czerwca był z ministrem (aktywów państowych, Jackiem) Sasinem w fabryce maszyn rolniczych. 26 czerwca był z ministrem (infrastruktury, Andrzejem) Adamczykiem (na uroczystości otwarcia zmodernizowanego dworca kolejowego w Bielsku Podlaskim - red.). 6 lipca mówił o polityce senioralnej (na Podlasiu - red.) z panią minister (Marleną) Maląg - wymieniała. - Sprawa przygotowania szkół leżała odłogiem - podsumowała.
Brak reakcji ministra edukacji
Wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Krzysztof Baszczyński stwierdził w programie: - Wiemy, że tak mało wiemy, a praktycznie prawie nic nie wiemy.
- Jeszcze pięć miesięcy temu można było być zaskoczonym, natomiast miesiąc przed rozpoczęciem roku szkolnego ani rodzice, ani nauczyciele nie wiedzą, jak będzie wyglądała edukacja od nowego roku szkolnego - mówił.
Baszczyński przypomniał, że ZNP "23 czerwca zwrócił się do ministra z dziesięcioma punktami, które należy zrealizować, aby zdalne nauczanie mogło przebiegać". - Nie ma żadnej reakcji pana ministra. Słuchałem pani minister Szumilas i jak rozumiem, pan minister był zajęty zupełnie czymś innym - stwierdził, nawiązując do wymienienia przez Szumilas wybranych aktywności Piontkowskiego z kampanii.
- Sytuacja jest nadzwyczajna, nikt nic nie wie. Trudno odpowiadać na pytania wprost. Szkoły nie są przygotowanie do zdalnego nauczania, nie mają ani właściwego sprzętu, którego nie mają też dzieci. Nie ma jednolitej, bezpłatnej platformy edukacyjnej - wyliczał. - To sytuacja nadzwyczajna, niezwykła, pokazująca niestety brak wyobraźni ze strony ministra edukacji narodowej i całego rządu - podsumował.
Rzecznik rządu Piotr Mueller mówił w poniedziałkowy poranek w TVN24 o tym, że rząd przygotowuje pakiet zmian legislacyjnych po to, aby w poszczególnych rozporządzeniach "dokonać kilku korekt, które umożliwiają regionalizację obostrzeń na wielu poziomach". Prowadzący "Fakty po Faktach" zasugerował, że być może ze wspomnianej regionalizacji wynikać może to, że to samorządowcy będą decydować o tym, czy otwierać, czy zamykać szkoły.
- To nieuczciwe zasady. Tę decyzję powinno się podejmować centralnie - skomentował Baszczyński. - Jeżeli te decyzje będą podejmowane lokalnie, przez dyrektorów, to pytam się: jak będzie wyglądała kwestia zasiłków dla rodziców i kwestia wynagradzania za zdalne nauczanie. Tego nie można w takiej skali, jak proponuje ministerstwo edukacji, czy rząd. - To niepoważne, to scedowanie całej odpowiedzialności za funkcjonowanie systemu w ręce lokalnych samorządów i dyrektorów placówek - przekonywał.
CZYTAJ WIĘCEJ: Koniec dodatkowego zasiłku opiekuńczego
Według wiceprezesa ZNP, "dzisiaj wszyscy powinniśmy bić na alarm". - Rozumiem pandemię, ale to trzeba rozwiązać w sposób systemowy, organizacyjny. Potrzebne są działania prawne i organizacyjne, a jednego i drugiego brakuje - podsumował.
Źródło: TVN24