Pięcioro funkcjonariuszy publicznych zostało oskarżonych w prywatnym akcie oskarżenia przez 11 członków rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej o niedopełnienie obowiązków przy organizacji lotu prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Smoleńska 10 kwietnia 2010 roku.
To jedyna oficjalna informacja w tej sprawie. Przekazał ją przedstawiciel warszawskiego sądu, do którego pod koniec ubiegłego roku trafił prywatny akt oskarżenia.
Złożył go m.in. pełnomocnik części rodzin ofiar katastrofy, w tym bliskich prezydenta Lecha Kaczyńskiego, mec. Piotr Pszczółkowski. Nie ujawnił konkretnie w czyim imieniu złożył akt oskarżenia, nie chciał też nic powiedzieć na temat jego szczegółów. - Taka jest decyzja moich klientów - poinformował.
Tajemniczy oskarżyciele
Sędzia Ewa Leszczyńska-Furtak, rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie, pytana, kogo dotyczy akt oskarżenia i kto go złożył, powiedziała tylko, że "nie została upoważniona zarówno przez oskarżonych, jak i oskarżycieli posiłkowych subsydiarnych do podawania przedstawicielom mediów ich danych personalnych". - Sąd nie miał dotychczas sposobności odebrać ich stanowisk w tej kwestii - dodała.
Leszczyńska-Furtak ujawniła jedynie, że zarzuty z art. 231 par. 1 Kodeksu karnego dotyczą "pięciorga funkcjonariuszy publicznych, a subsydiarny akt oskarżenia złożyli dwaj pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych subsydiarnych, łącznie w imieniu 11 osób - bliskich ofiar katastrofy".
Za niedopełnienie obowiązków funkcjonariuszowi publicznemu grozi do 3 lat więzienia.
Jest sygnatura, nie ma sędziego
Akt oskarżenia wpłynął do Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście. Niedawno sprawa otrzymała sygnaturę. Obecnie sąd czeka na akta umorzonego w ub.r. przez warszawską prokuraturę śledztwa ws. organizacji lotów do Smoleńska.
Kiedy proces może się rozpocząć? W warszawskich sądach na wyznaczenie terminu rozprawy czeka się miesiącami. Akt oskarżenia wobec byłego wiceszefa BOR gen. Pawła Bielawnego w sprawie zaniedbań ochrony przy wizytach Lecha Kaczyńskiego i Donalda Tuska w Smoleńsku czekał dwa i pół roku od jego złożenia do rozpoczęcia procesu. Ruszył pod koniec ub. roku.
Zmiana oskarżyciela
W sytuacji, gdy prokuratura dwukrotnie (i prawomocnie) umarza śledztwo w sprawie przestępstwa ściganego z oskarżenia publicznego, osoba lub osoby pokrzywdzone mogą wnieść do sądu tzw. subsydiarny akt oskarżenia.
Taka sprawa toczy się jak każdy normalny proces karny, z tą różnicą, że oskarżycielem jest pokrzywdzony, a nie prokurator - gdyż sprawa toczy się z oskarżenia prywatnego, a nie publicznego.
"Brak znamion przestępstwa"
Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga badała sprawę ewentualnego niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień przez urzędników i funkcjonariuszy publicznych Kancelarii Prezydenta, kancelarii premiera, MSZ, MON, polskiej ambasady w Moskwie w związku z przygotowaniami w 2010 roku lotów do Smoleńska: premiera z 7 kwietnia i prezydenta z 10 kwietnia.
Sprawa ta była wydzielona wiosną 2011 r. z głównego śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej, które prowadzi Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
Śledztwo było dwukrotnie umarzane i dwukrotnie sąd nakazywał jego wznowienie. Zostało ono umorzone prawomocnie w listopadzie ub.r. wobec braku znamion przestępstwa. Prokuratura oceniła, że choć były nieprawidłowości przy organizacji przez cywilnych urzędników lotów do Smoleńska, to nie wystarczają one do postawienia zarzutów.
Niewyczerpane znamiona
- Były nieprawidłowości, one skutkowały wystąpieniem do premiera, wskazaniem tych nieprawidłowości. Ale w ocenie prokuratora nie są wystarczające do postawienia komukolwiek zarzutu niedopełnienia obowiązku, albowiem nie są wyczerpane wszystkie znamiona tego przestępstwa - podkreślała prokurator Renata Mazur. Jak informowała, pokrzywdzeni, którzy składali zażalenia na wcześniejsze - nieprawomocne - umorzenia tego śledztwa, uzyskali prawo składania prywatnych aktów oskarżenia. Uprawnienie to dotyczyło 23 osób spośród 384 pokrzywdzonych w tej sprawie.
Nieprawidłowości, nie przestępstwa
- Prokuratura kilka razy mówiła, że ustaliła szereg nieprawidłowości, ale nie stwierdziła z związku z tym przestępstw. Była to sytuacja, w której część rodzin złożyła zażalenia na tę decyzję. W związku z tym, po prawomocnym umorzeniu, można było wywieść zamiast prokuratora akt oskarżenia. Skoro aparatowi państwa zabrakło konsekwencji, to rodziny smoleńskie wzięły to na siebie - mówił pod koniec ub.r. mec. Pszczółkowski.
Autor: mb//plw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: KPRM