Rzecznik Praw Obywatelskich po raz drugi zwrócił się do Komendanta Stołecznego Policji z wnioskiem o wyjaśnienie interwencji policjanta wobec dziennikarza TVN24. W październiku funkcjonariusz w trakcie zgromadzenia publicznego nakazał reporterowi opuszczenie marszu, bo - jak mówił - jego organizator Robert Bąkiewicz "sobie nie życzy, żeby brał udział w zgromadzeniu".
Biuro RPO w oświadczeniu wyjaśniło, że chodzi o odmowę dopuszczenia dziennikarza do relacjonowania zgromadzenia publicznego, zorganizowanego przez Stowarzyszenie Roty Marszu Niepodległości 7 października tego roku w centrum Warszawy.
Tego dnia reporter TVN24 Artur Warcholiński przyjechał na zgromadzenie, aby zadać jego organizatorowi Robertowi Bąkiewiczowi pytania na potrzeby swojego reportażu. Bąkiewicz - w reakcji - zwrócił się do funkcjonariusza policji z apelem o usunięcie dziennikarza ze zgromadzenia. Zajście zostało zarejestrowane.
Policjant, zwracając się do reportera, oświadczył, że organizator "nie życzy sobie" jego obecności "i tyle". "Co pan nie rozumie? Proszę opuścić zgromadzenie i tyle" - mówił, odsyłając do rzecznika policji.
Rzecznik prasowy Komendanta Stołecznego Policji nadkomisarz Sylwester Marczak tłumaczył, że taka interwencja wynikała z artykułu 19 (ustęp 5) ustawy Prawo o zgromadzeniach.
5. Przewodniczący zgromadzenia żąda opuszczenia zgromadzenia przez osobę, która swoim zachowaniem narusza przepisy ustawy albo uniemożliwia lub usiłuje udaremnić zgromadzenie. W przypadku niepodporządkowania się żądaniu przewodniczący zgromadzenia zwraca się o pomoc do Policji lub straży gminnej (miejskiej). (...)
Z tych przepisów wynika, że organizator jest zobowiązany zażądać opuszczenia zgromadzenia przez jego uczestnika w trzech wypadkach: jeśli swoim zachowaniem narusza przepisy ustawy, gdy uniemożliwia zgromadzenie oraz gdy usiłuje udaremnić zgromadzenie.
RPO przypomina przepisy Prawa prasowego
Biuro RPO zwróciło się w tej sprawie do Komendanta Stołecznego Policji dziesięć dni po tych wydarzeniach. Oceniono wtedy, że nie można stosować wspomnianych przepisów do tego, co wydarzyło się na zgromadzeniu zorganizowanym przez Stowarzyszenie Roty Marszu Niepodległości. Zwrócono natomiast uwagę na przepisy Prawa prasowego, a dokładniej na artykuł 6, ustęp 4.
4. Nie wolno utrudniać prasie zbierania materiałów krytycznych ani w inny sposób tłumić krytyki.
Na pierwsze zapytanie Biura RPO odpowiedział komendant stołeczny policji nadinspektor Paweł Dzierżak.
"Z opisu sprawy KSP wynika, że jedyną przyczyną polecenia opuszczenia zgromadzenia była prośba przedstawiciela organizatora na podstawie art. 19 ust. 5 ustawy. Z odpowiedzi nie wynika jednak, by funkcjonariusz stwierdził naruszenie przez dziennikarza przepisów ustawowych dotyczących organizacji zgromadzenia ani innego rodzaju naruszenia. Taki automatyzm działania Policji na podstawie art. 19 ust 5 Prawa o zgromadzeniach - zwłaszcza wobec dziennikarzy - budzi wątpliwości Rzecznika" - napisało biuro.
"W ocenie RPO zadawanie pytań przez dziennikarza organizatorowi zgromadzenia nie jest okolicznością uzasadniającą żądanie opuszczenia zgromadzenia" - zaznaczono. Zauważono przy tym, że wykonywanie obowiązków dziennikarskich nie narusza Prawa o zgromadzeniach, ale jest realizacją uprawnień wynikających z konstytucji i Prawa prasowego.
RPO ponownie pisze do Komendanta Stołecznego Policji
We wtorek Biuro RPO poinformowało, że zastępca rzecznika praw obywatelskich Stanisław Trociuk zwrócił się do KSP o ponowne zajęcie stanowiska i wskazanie, jakie konkretne zachowania dziennikarza były podstawą działań w oparciu o artykuł 19 ustęp 5 Prawa o zgromadzeniach.
W oświadczeniu argumentowano, że "organizator zgromadzenia publicznego nie może arbitralnie odmówić udziału w zgromadzeniu osobie, która nie zakłóca jego przebiegu", a funkcjonariusze przed podjęciem czynności powinni zbadać najpierw, czy zaszły okoliczności określone we wspomnianych przepisach.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24