Internetowa zrzutka na samozwańczą Straż Narodową nie jest zbiórką publiczną. Organizatorzy nie muszą dzięki temu składać sprawozdania, ile pieniędzy zebrali i na co konkretnie je wydali. Finanse organizacji zbierającej pieniądze na Straż Narodową w ogóle nie są jawne. Izba Administracji Skarbowej objęła je tajemnicą skarbową. Szczegóły w reportażu Artura Warcholińskiego w "Czarno na białym" TVN24 dziś o 20:30.
Robert Bąkiewicz to były działacz Obozu Narodowo-Radykalnego, a obecnie organizator marszów narodowców 11 listopada. W czasie, gdy ulicami polskich miast szły protesty przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego, dotyczącemu zaostrzenia prawa aborcyjnego, a część demonstrujących weszła do niektórych kościołów, w tym również w czasie trwających nabożeństw, 25 października ogłosił powstanie Straży Narodowej. Mówił, że jego nowa formacja nie dopuści do tego, aby kolejny raz dochodziło do takich incydentów. Wezwał ochotników, aby zaciągali się do Straży Narodowej. Zaapelował również o pieniądze.
Zwykła zrzutka
Zbiórka na rzecz nowo powstającej formacji rozpoczęła się na jednej z prywatnych internetowych platform zajmujących się crowdfundingiem, czyli finansowaniem społecznościowym różnych przedsięwzięć, oraz fundraisingiem, czyli zbieraniem pieniędzy na wsparcie osób, firm czy fundacji. Kwota rosła w szybkim tempie, a odzew na apel zapewne przeszedł oczekiwania organizatorów - zebrano ponad jedenaście razy więcej pieniędzy niż założono, ponad 340 tysięcy złotych. Zbiórkę przedłużono do końca roku.
Jej cele zostały określone bardzo ogólnie. Są nimi: szkolenia, obozy, zakup sprzętu, szybka mobilizacja wolontariuszy. Szkolenia Straży Narodowej, których elementem jest walka wręcz i nauka strzelania z broni palnej, pokazał reporter TVN24, który przeniknął w struktury organizacji, w tym wziął udział w jednym z takich szkoleń.
Zrzutka na Straż Narodową nie jest zbiórką publiczną w rozumieniu polskiego prawa. Nie została zarejestrowana w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji. A skoro nie jest zbiórką publiczną, to organizator nie musi się publicznie i co do grosza rozliczyć z tego, na co przeznaczył pieniądze z niej.
Na co Robert Bąkiewicz wydał bądź wyda zebrane środki - nie wiadomo, bo odmówił rozmowy z reporterem "Czarno na białym" TVN24. Nie odpowiedział też na pisemne pytania wysłane pocztą elektroniczną.
Zwykłe stowarzyszenie
Organizatorem zrzutki na Straż Narodową nie jest ona sama, a stowarzyszenie z Pruszkowa - Roty Niepodległości. To samo stowarzyszenie jest właścicielem domeny internetowej Straży Narodowej. Było o nim głośno latem tego roku, gdy przeprowadziło kampanię billboardową - zamieszczało na tablicach cytaty ze Starego Testamentu, mające świadczyć o tym, że homoseksualizm jest nie do pogodzenia z religią.
Roty Niepodległości to stowarzyszenie zwykłe, nie musi rejestrować się w Krajowym Rejestrze Sądowym, nie składa też do KRS jawnych sprawozdań finansowych. O swoich finansach raportuje do urzędu skarbowego.
Reporter "Czarno na białym" chciał sprawdzić, skąd stowarzyszenie, które stać na zorganizowanie kampanii billboardowej, ma pieniądze. Jednak Izba Administracji Skarbowej w Warszawie uznała, że Roty Niepodległości to "indywidualny podmiot" i nie można udzielać informacji o finansach stowarzyszenia "z uwagi na obowiązującą tajemnicę skarbową".
Niezwykłe podejście do podatków
Na czele Rot Niepodległości stoi Robert Bąkiewicz. Jest on również szefem Stowarzyszenia Marsz Niepodległości. To stowarzyszenie prawne i organizacja pożytku publicznego zarazem, zatem musi publikować sprawozdania finansowe ze swojej działalności. Wynika z nich, że Marsz Niepodległości każdego roku podwaja swoje przychody.
Choć stowarzyszenie nie wykazuje dochodów z działalności gospodarczej, sprzedaje flagi, koszulki i książki. Jak ustalił dziennikarz "Czarno na białym", nie wystawia przy tym faktur VAT czy jakichkolwiek innych dowodów sprzedaży.
Jaki jest stosunek do podatków ludzi ze Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, mieniących się przecież patriotami? Czy służby państwa mają jakąkolwiek kontrolę nad działalnością organizacji, których przywódca zapowiada, że "zgniecie w proch przeciwników", a członków Straży Narodowej szkoli z walki wręcz i z używania broni palnej? I co ma na myśli Robert Bąkiewicz, gdy o znanym serwisie społecznościowym pisze "Pejsbuk"? Odpowiedzi na te i inne pytania szukał reporter "Czarno na białym" Artur Warcholiński. Emisja reportażu na antenie TVN24 w poniedziałek o 20.30. Już teraz można go oglądać w internecie.
Źródło: "Czarno na białym" TVN24